Słoneczne dzień dobry!
Czy u Was również pogoda krzyczy bardziej wiosną niż zimą? Dosłowne szaleństwo. I choć nie wiem, jaka pogoda jest w Niemczech, tak bardzo się cieszę, że jeszcze możemy się nacieszyć taką aurą tutaj w Polsce, bo tylko tutaj ma ten odpowiedni klimat starych uliczek i ulubionych parków.
Tak. Jesteśmy jeszcze w Polsce. Przepadły nam już dwa terminy planowanego powrotu i przepadnie również trzeci, bo jak mieliśmy jechać w czwartek, tak ostatecznie jedziemy w poniedziałek. I to jest mus musowy, o którym nawet nie chcę myśleć. Dobrze nam tu. Myślę, że nawet za dobrze. W poniedziałek oglądaliśmy dom do kupienia i jeśli się uda, to zrealizujemy swoje marzenie. Jeśli jednak będzie się to musiało przesunąć w czasie jestem spokojna. Bo wiem, że jesteśmy już bardzo blisko.
Ten tydzień minął nam w przepełnieniu. Narodziny przekochanego Marcela, syna brata R., oglądanie wspomnianego wcześniej domu, spacery wzdłuż i wszerz Tarnowa, pierwsza marchewka, jabłko, ziemniak, ogrom filmów, Cheetosów, nieprzespanych nocy. Noce najgorsze! A teraz jeszcze przypałętało nam się przeziębienie Jakubka w postaci nieznośnego kaszlu i kataru, który chcemy zwalczyć do wyjazdu. Musimy.
Ha! No i tak niby niezauważenie wspomniałam o rozszerzonej diecie Okruszka. Tutaj pisałam o tym, że na pewno nie zrobimy tego równo z wybiciem czwartego miesiąca i choć myślałam, że ruszymy w miesiącu szóstym, tak potem przyszła myśl: dlaczego usilnie czepiam się sztywnych ram czasowych? Jestem matką, mam intuicję, obserwuję swoje dziecko i sama dobrze będę wiedzieć, kiedy ma nadejść Ten czas. No i nadszedł. Razem z dwudziestym tygodniem Jakuba. I choć początek był straszny (marchewka jest blee), tak trzeci dzień rozdziawił szeroko buzię na starte jabłuszko z uśmiechem. Na razie jednak najlepszy jest ziemniak. Rozszerzanie diety jest tematem na osobny post i na pewno w niedługim czasie się u nas pojawi. Jakub wydaje się zadowolony. A to jest przecież najważniejsze.
Więcej Nas już w piątek przy okazji szczegółów z dwudziestego tygodnia życia Okruszka! Mam nadzieję, że będziemy już wtedy zdrowsi i bardziej wyspani :)
najmilszego dnia!
Kochana, bardzo się cieszę! To wspaniałe plany! Nie będę ukrywać, że ija marzę o domku w Polsce chociaż wiem i pamiętam, że nie jest u nas idealnie.
OdpowiedzUsuńKuba usmarowany marchewką - miodzio :)
Super, że tak fajnie Wam mijają początki rozszerzania diety. :)
OdpowiedzUsuńDużo zdrówka dla Okruszka. Spróbuj olejku eukaliptusowego i maści majerankowej do tego roztwór soli morskiej do noska i oczyszczanie. U nas skutkuje.
No i oczywiście spełnienia marzeń związanych z domem. :)
Kubuś to duży chłopak, dobrze że wprowadzacie już stałe pokarmy ;)
OdpowiedzUsuńWięc jednak Kochani chcecie powrócić do Polski? :) Życzę z całego serduszka, żeby Wam się to udało... nie ma to jak bliskość rodziny :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, jesteś matką swojego dziecka, działaj więc za swoją intuicją ;) Cieszę się, że Kubuś tak ładnie poznaje nowe smaki ;)
Każda mama najlepiej wie co potrzebuje jej dziecko, więc nie ma co trzymać się sztywno ram, a działać wedle własnej intuicji :)
OdpowiedzUsuń