piątek, 16 stycznia 2015

20 TO - marchewkowe pole, spacery, wzrosty wszelakie.

Kolejne słoneczne - dzień dobry.

Słońce mnie rozleniwia. Rozpieszcza. I boję się, że przekraczając granicę sypnie nam zimnem w twarz. Jednak na razie cieszymy się tą ciepłą aurą i tym samym żegnamy dwudziesty tydzień życia Okruszka. Spowolniłam i choć nadal mam wrażenie, że dni zbyt szybko uciekają, że choć minęły dla innych tak krótkie prawie pięć miesięcy, to nie potrafię sobie przypomnieć, jak to było trzymać Jakubka jednotygodniowego, niemniej cieszę się każdym dniem, każdym uśmiechem, nową umiejętnością. Po prostu - całym nim.

Wspominałam w środę, że ten tydzień był bardzo bogaty, szczególnie pod względem naszej diety. Naszej, bo i Kubuś spróbował nowych smaków, i ja nie potrafiłam się odpędzić od... jedzenia. Akcja Nowe ciało śmieje się ze mnie w głos. Nie o mnie jednak dzisiejszy post, a o naszym małym smakoszu!


Zdjęcie powyżej pokazuje, jak smakowała marchewka ze słoiczka :) w ogóle jeśli chodzi o Kubę, to słoiczki są ble. Najlepiej, jak mam ugotuje marchewkę z ziemniaczkiem i zmiksuje ją na gładką papkę z odrobiną masełka. Wtedy jest to istny raj! Jesteśmy już cztery dni od rozpoczęcia rozszerzania diety i na początku mogę powiedzieć tyle: 

- sama marchewka jest niedobra. po prostu, nawet może wzbudzić płacz!
- jabłko ze słoiczka również nie smakuje za dobrze
- własnoręcznie przyrządzony ziemniak z marchewką to na razie ulubione danie Jakubka
- no i starte jabłko! najlepszy deser ever. jestem ciekawa, jak zasmakują mu inne owoce
- kiedy Jakubko je jedzenie jest wszędzie. Na nosie, pod brodą, na rączkach, ubraniach, na karmiącym, a nawet w oku!

Wczoraj był również przełomowy dzień, bo jak wcześniej Okruszek musiał być nakłaniany do otwierania buzi, tak wczoraj szeroko ją otwierał, a nawet domagał się marudzeniem, że chce jeszcze. Mam nadzieję, że teraz pójdzie już z górki.


Dwudziesty tydzień to również większe pampersy (rozmiar 4), większe ubranka (62 już ledwo się trzyma na powierzchni) i mimo przeziębienia słoneczne spacery. Mogłabym siedzieć z małym w domu i się kisić, ale widzę, że na dworze czuje się najlepiej, śpi spokojniej, oddycha mu się lepiej. Jest odpowiednio ubrany, więc nie widzę przeciwwskazań. A z pogody korzystać trzeba póki się da!



Kolejna sprawa - miałam odpisywać na Wasze poszczególne komentarze, ale stwierdziłam, że zrobię to tutaj. Dlaczego rozkminiamy nad oczami Kuby? Bo choć na zdjęciach wychodzą piwne - zielone, tak w świetle dziennym jest to bezbrzeżny ocean z brązowo - zieloną wyspą po środku. Tak moi drodzy. Kuba ma niebiesko - brązowo - zielone oczy. Jaki kolor przeważy? Tego nie wie nikt. Zostaje nam czekać i obserwować.

A obserwowanie Jakuba jest samą przyjemnością. Szczególnie, kiedy można się rozsiąść z Karmi żurawinowym na kanapie i patrzeć, jak inni go zabawiają. Co my zrobimy, kiedy wyjedziemy do Niemiec?!


My zbieramy się na spacer, a Wam życzymy najmilszego dnia! Kto dziś spaceruje?

5 komentarzy:

  1. Spacerujemy dziś my ! Milego dnia Tobie również Marysiu ��

    Soku

    OdpowiedzUsuń
  2. Zazdroszczę Wam tych spacerów. W Polsce wychodziliśmy niemal codziennie, a tu w domu udupil nas deszcz. Dziś pierwszy raz od wielu dni słońce i... Wichura urywajaca głowy. szlag może człowieka trafić.
    No proszę, jaki smakosz z Jakubka :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Spacerowaliśmy ;) i to dwa razy, bo takiej pogody się nie odpuszcza! ;)
    Fajnie, że Jakubko ładnie je, moja Mała się zepsuła i tak jak od początku jadła to co jej ugotowałam to teraz akceptuje tylko słoiczki, co strasznie mnie boli

    OdpowiedzUsuń
  4. Ba, bo to co zrobi mamusia zawsze najlepiej smakuje. ;)
    My też spacerujemy codziennie, choć ostatnio uporczywy katar nas trochę ogranicza, więc chodzimy co drugi dzień. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. My dziś 2 godziny spacerowaliśmy :) tzn. ja, Fifek smacznie spał :) a Karmi żurawinowe uwielbiam! Od jakiegoś czasu umila mi wieczory :) z ubranek 62 też już Filip wyrasta, ale pampersy nadal 3 ;) i brawo dla Jakubka, że tak pięknie idzie rozszerzanie diety :)

    OdpowiedzUsuń