Kiedy w sierpniu tamtego roku wybiła nam godzina zero robiliśmy grilla i graliśmy w karty. Nie wiedziałam wtedy, że tydzień później położą mi małe mokre ciałko na piersi, że w końcu spełnią się nasze marzenia, skończy się długie oczekiwanie. Nie wiedziałam co nas dokładnie czeka, bo przecież narodziny dziecka, to wielkie Bum, wielka niespodzianka. A teraz dokładnie pięć miesięcy od tamtego czasu, kiedy już wiem, uśmiecham się do monitora i kątem oka zerkam na śpiącego błogo małego łobuza. Który ma już zarysowane swoje zdanie, swoje gniewne minki, upodobania. Uparciuch z niego niemożliwy!
Ale. Przeżyliśmy uporczywe kolki, nocne i dzienne Ryki (Kasia = lahana - u know what I mean), długo długo się docieraliśmy i choć teraz według moich oczekiwań powinien być raj, raju nie ma. Bo przy dzieciach takowy chyba być nie może. Zawsze coś się dzieje. Jakub dalej budzi się w nocy przynajmniej trzy razy. A o piątej o spaniu już mogę zapomnieć. Czasem nawet, jak dwa dni temu wstanie z Rykiem o 1:30 i po bujaniu, wyciszaniu, lulaniu kładę się dopiero o 3 na dwugodzinną drzemkę. Kiedy mu to minie? Kto zna odpowiedź łapka w górę!
W kwestii rozszerzania diety nic się nie zmieniło. Jakub nadal chętnie je, czasem tylko nie mogę trafić w pory jego chęci jedzenia i po dwóch łyżeczkach zaczynają się jęki. Najgorzej z obiadkami, bo jak gotuję wszystko przeciąga się w czasie! Oczywiście najłatwiej byłoby podać słoiczek, co pewnie zrobię do końca pobytu w Polsce, ale już się nie mogę doczekać wyjazdu do Niemiec, gdzie o wiele łatwiej dostać świeże i różnorodne produkty. Nowy owoc? Morela - bardzo smaczna.
A kiedy w końcu wracamy? Pytanie za sto punktów. Najpóźniej w niedzielę i od tego czasu będę miała na pewno więcej czasu by zając się pisaniem i gotowaniem Okruszkowi :) i sobie rzecz jasna! Bo muszę Wam powiedzieć, że ruszył ponownie mój projekt Nowe ciało (napiszę jeszcze o nim dokładnie w osobnym poście) i teraz przymierzam się do zdrowszego jedzenia. Polska i podjadający Cheetosy R. obok to niezbyt udane połączenie :)
Jakubko powoli się wybudza, więc delikatnie przyspieszę!
Pięć miesięcy Okruszka:
- najlepsza pozycja noszenia: tyłem do osoby noszącej, przecież tak najlepiej widać!
- coraz bardziej nie lubi leżeć, unosi głowę i połowę tułowia do siadania, a kiedy mu się pomoże jedynie czasem zwiewa go na boki. Opanował już odchył do tyłu i do przodu, by nie upaść.
- wszystko ląduje w buzi. Wszystko.
- chętnie bawi się grzechotkami, a ostatnio upodobał sobie energiczne wymachiwanie nimi i tym samym uderzanie w wszystko dookoła. Ludzi też.
- ślina płynie strumieniami, ale zębów na razie brak
- coraz więcej gada, choć bardziej podchodzi to pod śpiewanie :)
- zasypianie również wychodzi nam coraz lepiej, bo Jakubko nie rzuca się już w wózku, tak jak lubił to robić wcześniej.
- uśmiecha się i śmieje do wszystkich dookoła, najbardziej do siebie samego w lustrze
Poza tym, no cóż - jest przeuroczym (ale jednak) małym łobuziakiem!
"Nowa" wanna |
Więcej postaram się napisać, jak już wrócimy do domu :)
Miłego dnia, Mari.
PS Całkiem bym zapomniała! R. po trzech dniach antybiotyku czuł się znacznie lepiej i teraz nie ma nawet śladu po tym jak chorował. Nie miałam chwili, by Wam podziękować za życzenia zdrowia, więc dziękuję teraz :)
ostatnie zdjęcie w pozycji 'ich bin der Chef' (ciekawe po kim? ) - am besten!
OdpowiedzUsuńzbyt często ma taka minę, a matce ręce opadają :D
UsuńOh yeah :) jak dobrze, że to już za nami Jezzzu! Teraz można przynajmniej coś z tymi naszymi dziecmi robic, czymś zainteresowac, pokazać, pobawić sie. Naprawdę nie wiem jak udało nam się przeżyć te dni, w których przez cały czas bawiliśmy się w usypianie - Laura gdy tylko otworzyłam oczy zaczynała ryk... Brr aż gęsią skórkę dostaję na myśl o tym. I tak, jest dokładnie tak jak piszesz - "raj" nie istnieje, bo zawsze pojawia się coś nowego... Teraz jest co prawda w miare spokojnie, ale za chwilę zaczną się zęby i znowu będzie jazda bez trzymanki... Jakubko rozkosznie wygląda i jaki wyluzowany w tej wanience! Kupiliście wieksza? Pokaż ją trochę bardziej, bo ja też zaczynam powoli zastanawiać się nad kupnem nowej - Laura już wali nóżkami po ściankach.
OdpowiedzUsuńA jednak zazdroszczę Wam trochę, że wciąż jesteście w Polsce :) ciesz się tymi ostatnimi chwilami, bo wkrótce tak jak ja zaczniesz znowu tęsknić :)
haha! Powiem Ci, że już w Niemczech (trzeci miesiąc Kuby) schowaliśmy wanienkę w piwnicy i kąpaliśmy go w wannie. A w Polsce mama ma tylko taką balijkę niebieską, uwiecznioną bodajże na którymś zdjęciu, jednak wtedy była przez coś zajęta i została nam właśnie taka miedniczka nakładana na wannę, także do robienia prania :D zatem Kuba się pierze. Stwierdziłam, że nie ma sensu kupować jakichś większych wanienek, bo przecież zaraz zacznie siadać i wanna będzie na porządku dziennym :)
Usuńcieszę się Polską ile tylko mogę! gdyby tylko zmartwienia poodpadały :)
Boski!
OdpowiedzUsuńI jaki już duży :)
Powiedz mi, jak u Was z siedzeniem? Bo nasz już siada, jak się go trzyma na kolanach... i sam też próbuje się podnosić a nie wiem czy to nie za szybko ;)
Za szybko nie za szybko... też się zastanawiałam nad tym, kiedy zaczął siadać i pięknie się trzyma, ale w końcu, skoro to robi, to też mu nie będę zabraniać. Leżenie jest już nudne i kiedy dłużej leży jest płacz! Zatem ląduje w pozycji siedzącej i może się bawić dalej :)
UsuńTo już 5 miesięcy! Ale czas leci :)
OdpowiedzUsuńLeci jednakowo, a jednak czasem myślę, że zbyt szybko :)
UsuńAle tan czas szybko leci ;D
OdpowiedzUsuńTwój synek jest cudowny, z każdym postem widać jak się zmienia :)
ROZRABIAKA:) zdjęcie w wannie super.
OdpowiedzUsuńAle mu wygodnie, jak wielki pan ramiona rozpostarł. ;)
OdpowiedzUsuńBrawo za postępy, za nowy owoc w diecie i wytrwałe ćwiczenia. Oby tak dalej. :)
Tak niedawno nasze Maleństwa przyszły na świat, a tu już minęło 5 miesięcy i nasi mali mężczyźni pokazują, kto tu rządzi :D mój Fifek też już się potrafi buntować... i również uwielbia swoje odbicie w lustrze :D Mam nadzieję, że tym razem nic nie przeszkodzi Wam w powrocie do domu :)
OdpowiedzUsuńOj... aniołek, czy łobuziak... ale mamo, przecież nie zamieniłabyś tego Okruszka na żadnego innego, prawda? Choćby nie wiadomo jak dokuczał i nie dawał w nocy spać... ;) W końcu może z tego wyrośnie. Najważniejsze, że jest zdrowy i ładnie się rozwija... no i rośnie nam tu w oczkach! :)
OdpowiedzUsuńPrzytulaski i całuski dla Was :*