Karmię Leona w naszym ulubionym miejscu. W sypialni, na łóżku. Rozciągam się, rozciąga się on. Przeciąga, wygina. Słodko ssie. Nasza cudowna chwila, kiedy jego błękitne oczy spotykają się z moimi. Jego zatrzymacie się i delikatny uśmiech.
Aż nagle ciszę przeszywa łomot i tupot małych stóp. Jakubko wpada do sypialni, zatrzymuje się przy kołysce i łobuzersko uśmiecha. Zagląda do niej, ale kiedy spostrzega, że Leon leży obok mnie, z piskiem się na nas rzuca. Staram się chronić Leona przed szkodami, ale mimo wszystko ten odrywa się od piersi i rozgląda za bratem. Dobrze wie, że to on zrobił takie zamieszanie. Bo kiedy jego wzrok odnajduje go na małe usta wypływa szeroki uśmiech. Śmieje się Leon, śmieje się Kuba. Starszy skacze po mnie, ale po moim uspokajaniu wycisza się i przemieszcza w stronę wezgłowia. Młodszy wraca do konsumpcji, a ja myślę tylko o tym, by zjadł w spokoju do końca. Na nic nadzieja matki! Jakubko wynajduje sobie nową zabawę i podskakuje na łóżku, przy trzecim podskoku upadając na pupę. Podryguję ja. Podryguje Leo, który ciągle stara się patrzeć do tyłu. Przysłaniam mu dłonią widok, a Starszego upominam. W końcu następuje cisza. Starszy wyraźnie zaciekawiony moją ręką pochyla się nad głową Leona. Kiedy napotyka jego wzrok uśmiecha się słodko, głaszcze go po głowie i zadziwia mnie kiedy całuje w czoło. I to z takim mlaśnięciem wręcz. Potem zadowolony z siebie wraca do podskakiwania. Leo z pełnym brzuszkiem i ciekawością zabaw brata uśmiecha się i przeciąga. Czas na drzemkę.
Są oczywiście chwile, kiedy Kuba wyraża swoje niezadowolenie, zazdrość o nas. Podbiega do bujaka, kołyski i pokazuje, gdzie mamy odłożyć obiekt naszego aktualnego zainteresowania i zająć się tylko nim, wyłącznie. Albo gdy tuli się do mnie czy do taty, potrafi odpychać Leona, bo nie chce się nami dzielić w tym momencie. To takie naturalne odruchy małego dziecka. Nie ma jednak z jego strony agresji, bicia, szczypania, czy krzyku. Mówili "zazdrosny będzie". I jest! I ma do tego prawo. Na szczęście jednak jest też wyrozumiały i zwyczajnie w świecie uwielbia swojego młodszego brata. A później, gdy ten będzie mógł aktywnie uczestniczyć w zabawie będzie go uwielbiał jeszcze bardziej.
Czytaj dalej »
Aż nagle ciszę przeszywa łomot i tupot małych stóp. Jakubko wpada do sypialni, zatrzymuje się przy kołysce i łobuzersko uśmiecha. Zagląda do niej, ale kiedy spostrzega, że Leon leży obok mnie, z piskiem się na nas rzuca. Staram się chronić Leona przed szkodami, ale mimo wszystko ten odrywa się od piersi i rozgląda za bratem. Dobrze wie, że to on zrobił takie zamieszanie. Bo kiedy jego wzrok odnajduje go na małe usta wypływa szeroki uśmiech. Śmieje się Leon, śmieje się Kuba. Starszy skacze po mnie, ale po moim uspokajaniu wycisza się i przemieszcza w stronę wezgłowia. Młodszy wraca do konsumpcji, a ja myślę tylko o tym, by zjadł w spokoju do końca. Na nic nadzieja matki! Jakubko wynajduje sobie nową zabawę i podskakuje na łóżku, przy trzecim podskoku upadając na pupę. Podryguję ja. Podryguje Leo, który ciągle stara się patrzeć do tyłu. Przysłaniam mu dłonią widok, a Starszego upominam. W końcu następuje cisza. Starszy wyraźnie zaciekawiony moją ręką pochyla się nad głową Leona. Kiedy napotyka jego wzrok uśmiecha się słodko, głaszcze go po głowie i zadziwia mnie kiedy całuje w czoło. I to z takim mlaśnięciem wręcz. Potem zadowolony z siebie wraca do podskakiwania. Leo z pełnym brzuszkiem i ciekawością zabaw brata uśmiecha się i przeciąga. Czas na drzemkę.
Będąc w ciąży nie wiedziałam do końca, jak to z nimi będzie. Dwudziestomiesięczniak miałby zrozumieć, że ma brata? No way! Z początku rzeczywiście nie wiedział o co chodzi, ale teraz Leo jest już w nas tak wpisany, że nie ma mowy o tym, by był dzień bez pytania o niego. Dzień, bez zawołania "Leo?!", bez uśmiechu na jego widok rano, bez pogłaskania, przytulenia, czy dania buziaka. Mogę liczyć na mojego pierworodnego, gdy nie dosłyszę, że młodszy płacze. Przybiega i krzyczy. A jak nie zareaguję od razu potrafi nawet podejść i mnie trzepnąć po nodze. Serio! Bo Leo. Leo płacze i trzeba go utulić. A gdybyście widzieli, jak Jakub sobie zatyka uszy zmęczony przedłużającym się krzykiem (nadal mamy problemy z usypianiem). Wygląda naprawdę pociesznie! I kiedy są obok, kiedy spoglądają na siebie i obdarzają się uśmiechem mogłabym nie spuszczać z nich oczu nawet na sekundę.
Jedno jest pewne - ich braterska więź będzie wciąż rosła. A ja wciąż nie będę mogła się na nich napatrzeć
A potem będę łysieć. Przez te włosy wyrywane, przy ich bójkach i kłótniach ;)