Ulubione:
1. Lampka projektor z gwiazdkami firmy Chicco. Co prawda gadżet dostaliśmy w prezencie, ale gdybym wiedziała kupiłabym go osobiście. Kuba od początku lubił przy nim usypiać, światełka go nie rozpraszały, a dźwięk uspokajał. Potem wynalazłam patent na wykorzystanie jej w nocy, zamiast ciągle świecącej się lampki nocnej. Kiedy Kuba się budził klik, lampka świeciła, a gasła kiedy już dawno oboje spaliśmy. Teraz co prawda w użyciu jest lampa "Lawa", ale Chicco swojego czasu było niezastąpione.
2. Ubranka rozpinane na dole. Szybko łatwo, szczególnie w nocy, przez pół zamknięte (otwarte?) oczy. Sama nie wiem po co produkują te odpinane na górze, a te z zapięciem z tyłu, to już w ogóle! Miałam szczęście posiadać także pajaca zapinanego tylko górą. Kiedy chciało się przebrać dziecię trzeba było ściągać całe ubranko. Nigdy nie ubrane.
3. Poducha do karmienia, rogal. Kiedy Kubuś był malutki bardzo pomagała przy karmieniu, bo musiałam mieć coś podłożonego pod ramię. Teraz wykorzystywana jest także, by małego na niej położyć, a w nocy wtulam w nią zaspaną głowę.
4. Biustonosze do karmienia. Mój największy dylemat ciążowy. Kupować, czy nie kupować. R. to w ogóle mówił, że po co, dlaczego, przecież mogę mieć normalny. Yhym. Normalny. Kupiłam jeden na próbę, najzwyklejszy i kiedy raz próbowałam chodzić w zwykłym plułam sobie w... w cycki. Teraz mam trzy, a trzeci kupiłam już ładny, z H&M'u, w którym czuję się też jak kobieta :p Sądzę, że każdej mamie się one przydadzą. One po prostu ułatwiają, już i tak ciężką codzienność.
5. Organizer. Walczyłam o niego u R. Na początku z czystej "muszę to mieć, tak ślicznie to wygląda!", potem pomyślałam o praktyczności :p Zrezygnowaliśmy jednak z takiego typowego na łóżeczko, kiedy udało nam się dorwać coś podobnego w Kiku. Od początku chowam tam pieluchy, które muszę mieć zawsze pod ręką (wyciąganie co chwile spod przewijaka szlifuje cierpliwość). Teraz mamy ten sówkowy i żyrafkowy, który z wielką radością kupiłam za złotówkę i ten jest przy łóżeczku z grzechotkami, książeczkami, pieluchami tetrowymi.
6. Termoforek. Posiadamy dwa. Jeden na wodę, drugi z pestkami wiśni i oba spełniają swoją rolę. Przynoszą ulgę przy bolącym brzuszku.
Po co ja w ogóle to kupiłam (na szczęście jedynie trzy punkty):
1. Śpiworek. Kuba i może by mi w nim zasnął, ale jakby był super dzieckiem, które to włożone w to cudo natychmiast usypia, a jak nie natychmiast, to przynajmniej po chwili, samo, bez lulania, tulenia i przytrzymywania smoczka. U nas to wyglądało tak: luli luli la, Kuba śpi, no to się go odkłada, przykrywa kocykiem, bo przecież nie będziemy się bawić we wkładanie do śpiworka. Zawsze sobie o nim przypominałam już po fakcie. Swoją drogą, oglądam wczoraj serial (Arrow), a tam małżeństwo odkłada swoją córeczkę do łóżeczka i rozczula nad jej głową, że już powinna usnąć, a dziecko usypia w ciągu minuty, nawet nie. Nie mogłam się nie zaśmiać. Istnieją takie dzieci? O.o
2. Maść na sutki. Pierwsze dni owszem, bolały, jednak nie było z nimi tragedii, krew się nie lała i poradziłam sobie z próbkami Lansinoh, które dostałam w szpitalu. Je też polecam mamom, które nie wyobrażają sobie bez nich karmienia. Największy plus - jest "niezmywalna". Gdybym jednak miała cofnąć się w czasie poczekałabym na zakup po porodzie. Mąż zawsze może polecieć do sklepu i kupić. A tak to cała tubka zalega u mnie w łazience.
3. Śpioszki odpinane jedynie u góry. Wychwalane śpioszki i ja rozumiem, bo są bardzo wygodne, ale kiedy miałam tak przewracać z boku na bok Kubę, żeby podciągnąć je na plecki, a potem zapiąć, (jeszcze miód malina, kiedy były na zatrzaski, ale na guziczki?!), to mnie coś trafiało. Dodaj do tego wyrywającego się noworodka. Teraz, kiedy Kuba ma trzy miesiące jest lepiej, ale nie polecam takich przez pierwszy miesiąc przynajmniej. U nas królowały pajace odpinane na całą długość, a najbardziej bodziaki plus spodnie, czy półśpioszki. Mój namber łan.
Tak oto cała moja lista. Czysto subiektywna oczywiście, ale może przyszłe mamy rozwieją swoje wątpliwości w niektórych sprawach lub się zainspirują :)
Uwielbiam takie posty! :)
OdpowiedzUsuńZawsze może się czegoś ciekawego dowiedzieć i zweryfikować swoją listę... ;)
Ja tak właśnie robiłam w ciąży, a życie tak czy tak wszystko weryfikuje później, ale zawsze można rozwiać swoje wątpliwości :)
UsuńTo pierwszy powyprawkowy post jaki czytam! Inspiracja, też napiszę za jakiś czas! U mnie też dziś o karmnikach (stanikach do karmienia ;)) ale w kwestii zakupowej, bo bardzo się dziś dopieściłam :)
OdpowiedzUsuńNie gadaj! Zatem cieszę się, że mogłam być pierwsza i zainspirować:) czytałam! Super, że mogłaś się tak zrelaksować:)
UsuńO. O.
OdpowiedzUsuńO. O. Zapomniałam o podusi i staniku do karmienia! Toż to hity nad hity! :) pajace tylko otwierane dołem, ewentualnie po skosie. Na inne na szczęście nie trafiłam. Ale te bez wejscia od dolu to faktycznie dramat. Tak sobie teraz pomyślałam, że glupia ja zapomniałam, że istnieje coś takiego jak termoforek... Może pomógłby nam na bolący brzuszek. A spiworek też kupiłam i... Śpi sobie w szafie :-)
O matko, co ja zrobiłam?! Sorry, że robię Ci burdel na blogu, ale pisanie na tablecie jestem mega niewygodne!
UsuńSpoko, wiem jak to jest ;) będzie oryginalnie:D
UsuńJa mimo, że po porodzie uwielbiam takie rzeczy czytać.
OdpowiedzUsuńU mnie dwie pierwsze rzeczy z listy " po co ja to w ogóle kupiłam " pokrywają się ;) dodałabym jeszcze do tej listy łóżeczko !!! Pozdrawiam i zapraszam do siebie
OdpowiedzUsuńNa pewno zajrzę :) u nas łóżeczko co prawda lubiło się z Kubą, ale teraz niestety musimy kupować nowe i zanim do tego dojdzie, to nie wiem czy mały się nie odzwyczai :) ale wiem, że u wielu leży odłogiem przez długie miesiące.
UsuńTakie posty są świetne! :D
OdpowiedzUsuńTaką podusie to kupuję i kupuję i kupić nie mogę! A wiem że jest świetna :D I zaintrygowała mnie ta lampka z chicco :D
Lampka fajny gadżet :p a poduchę ja dopiero nabyłam po miesiącu, więc spokojna głowa :p
UsuńBardzo przdatna lista. Ja właśnie dziś jadę na większe zakupy, więc na pewno skorzystam. Ja maść na sutki kupię wcześniej ale pod formą kremu dla dziecka Bepanthen. Podobno rewelacja a i tak dla dzidziusia sie z niej korzysta :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
diabelnieanielska.blogspot.com
U mnie wszystkie gadżety do karmienia piersią były nie trafione ;/ za to must have u mnie to podgrzewacz do butelek!
OdpowiedzUsuńNo niestety, czasem żadne listy nam nie powiedzą cczego będziemy potrzebować w przyszłości,a czego nie.
UsuńLampki, organizera i termoforów nie miałam . U nas nie były potrzebne. Co do nietrafionych popieram w 100%.
OdpowiedzUsuńKażdy ma swoje listy :) szkoda tylko, że czasem okazuje się dopiero po porodzie i nic się nie da przewidzieć...
UsuńU nas śpiworek, mimo początkowego wylądowania na liście kitów, jest od jakiś 2 miesięcy hitem. Wkładam w niego córcię od razu po kąpieli i nie muszę się martwić we wkładanie jej później albo w to, że kocyk wiecznie jest obok.
OdpowiedzUsuńDobry pomysł z tym wkładaniem po kąpieli! Zawsze jeszcze można dziecię nosić w tym oto śpiworku. Nie zapominam o nim, bo Kuba rzeczywiście lubi się rozkopywać...
UsuńBardzo przydatna lista ;)
OdpowiedzUsuńDostaliśmy karuzelkę właśnie z takimi lampkami jak u Ciebie i obawiałam się że dziecko może się bać czy coś, ale trochę mnie uspokoiłaś i mam nadzieję że mojej laleczce też się spodoba :)
Takich śpiworków jak na zdj. też dostaliśmy kilka i zastanawiam się właśnie po co to komu? Niektóre są tak długie że 2 dzieci się tam zmieści.
Na początku córeczka nawet nie będzie zauważać tak tych światełek :) potem jak już zacznie, to z ciekawością raczej, a nie strachem, więc spokojnie :) kilka śpiworków? Jeden uważam za wystarczającą ilość.
UsuńNo niestety tak się stało że wszystkiego mamy po kilka rzeczy bo każdy z osobna czy to z mojej rodziny czy z rodziny mojego faceta załatwiał i kupował co tylko się dało i nazbieraliśmy wyprawkę jak dla 4-raczków ;D Teraz trzeba szukać kogoś komu można byłoby to oddać by się nie zmarnowało na strychu.
Usuń