Na moje nieszczęście Kuba ma pobudkę równo o piątej (na szczęście dla R. który nigdy nie spóźni się do pracy) i kiedy pożegnamy tatę staram się iść do łóżka jeszcze na godzinę, choć różnie z tym bywa (wybudzające się co dziesięć minut dziecko nie sprzyja). Jednak o siódmej na dobre rozpoczyna się dzień. Kuba wpadł w tryb godzinowy. Nie wiem czy mu się to zmieni, tak samo jak z poranną pobudką (chciałabym!), ale na razie godzinę śpi, godzinę jest aktywny.
7:00 - 8:00
Robimy domowy obchód. Bo przecież zawsze w nocy mogło coś się zmienić. W ruch idzie mata edukacyjna, trzy grzechotki, książeczka szeleszcząca, wiersze Brzechwy, gryzaki, palce mamy, wyobraźnia wymyślająca nowe piosenki.
8:00 - 9:00
Kiedy Kuba zasypia budzę się ostatecznie kawą i tonę online.
9:00 - 10:00
Robimy z Kubą pranie, ogarniamy pobieżnie dom (jedną ręką tak wiele można zrobić). Bawimy się, myjemy naczynia. Jak? Otóż moje drogie - Kuba przekonał się do leżaczka! Ale oczywiście inaczej niż inne dzieci, bo on owszem, usiądzie w nim, ale bez zabawek i trzeba ciągle do niego rozmawiać. Czasem sama się śmieję z tego, co to ja mu opowiadam.
10:00 - 12:00
Kiedy Kuba śpi ścielam łózko, ubieram się, maluję, dokańczam porządki i jem śniadanie, potem znów się bawimy. W międzyczasie nawet jeśli Kuba już nie śpi, a jest na macie próbuję dokończyć post. Bo zawsze jakoś nie udaje mi się napisać go w jednym kawałku.
12:00 - 13:00
Szykuję wszystko do spaceru i tak około 13 wyruszamy w świat. A konkretnie chwilę po deptaktu, by się dotlenić i porządnie usnąć, a potem na zakupy. Kiedy było jeszcze ciepło spędzałam z Kubą na zewnątrz czasem dwie, trzy godziny. Teraz po godzinie zmykamy do domu. Jednak Kuba wtedy śpi dodatkową godzinę, by obudzić się na karmienie. W tej godzinie zaczynam robić obiad.
15:00 - 16:00
Znów się bawimy, a ja potrafię złożyć pranie (składam zawsze kiedy uzbiera się spory kopiec), dokończyć obiad i ogarnąć kilka innych spraw.
16:00 - 17:00
Relaksuję się przy Chai Tea Latte i Internecie - kiedy przywiozę z Polski książki na pewno będzie na nie wtedy pora!
17:00 - 19:00
Jak sie uda, to Kuba się budzi o tej siedemnastej i tak nie śpi, aż do kąpieli. Inna sprawa, kiedy jest mocno nieznośny, wtedy wystarcza mu nawet pół godziny drzemki.
Po kąpieli zazwyczaj przychodzi tata i przejmuje synka. Ja wtedy znajduję czas na prysznic i ogólny oddech typu "Okruszek jest w bezpiecznych ramionach i nie musisz nasłuchiwać z drugiego pokoju, czy nie płacze".
Kuba idzie spać mniej więcej o godzinie 20. Budzi się potem na karmienie o 22, a potem w nocy sama czasem nie wiem. bo karmię go przez sen. Od dwóch dni wydaje mi się, że wstaje częściej, niż o 2 i potem już o piątej, ale może mi się śnić :p
Godziny są co prawda często ruchome, ale generalnie tak oto to wygląda. Aż sama się zdziwiłam, że tyle można zrobić będąc samej z niemowlakiem. Co najdziwniejsze - kiedy jestem sama mam więcej energii, niż kiedy jest przy mnie ktoś do pomocy. No i jestem pozytywnie zaskoczona Okruszkiem w bujaku! Synek chyba wyczuł, że musi dać mamie trochę luzu. Oby więcej takich przeczuć. I częściej ;)
Oczywiście każdy dzień wygląda różnie, ale staram się zrobić to co najważniejsze, jednocześnie nie wariując. Myślę, że ważny jest też plan dnia.
A Wy? Macie ustalony z góry plan, czy na szybko próbujecie wytargać trochę chwili dla siebie?
Jego pozycja spania w wózku genialna :D
OdpowiedzUsuńDlatego też tak wcześnie przerzuciliśmy się na spacerówkę :p Kuba lubi wygodnie się rozłożyć. Zupełnie jak tata.
UsuńTata przed pracą nie wypuszcza córci z ramion. Jednak wybija godzina 11 i jedna ręką robie pranie, sprzątam kuchnie po śniadanku, kurze w międzyczasie rozmawiając z Ami o tym ze robi się jednak coraz cięższa, ze mama musi sie nauczyć nowych kołysanek i zrozumieć, ze ani sekundy bąbelek nie wytrzyma sama, bez maminej uwagi �� czytając Twój blog zwyczajnie widzę siebie !
OdpowiedzUsuńJedna ręka taka nieoceniona :D dziś udało mi się nawet karmiąc Kubę ugotować mleko i zalać kawę - wyższy poziom osiągnięty. A Ami mogłaby się dogadać z Kubą :)
UsuńChwile dla siebie mam kiedy Oli już śpi o ile uporam się z codziennymi obowiązkami. Zazwyczaj zawsze jest coś do zrobienia. Jeśli nie w domu do na uczelnię.
OdpowiedzUsuńMy trzymamy się planu dnia. Oczywiście są pewne odstępstwa i nie robimy wszystkiego z zegarkiem w ręku. Takie wprowadzenie rytuałów dobrze wpływa zarówno na mnie jak i na Olusia. ;)
U nas plan dnia dopiero pomału się klaruje, wciąż bladzimy trochę po omacku. Podziwiam Cię, że potrafisz tyle zrobić jednocześnie opiekujac się dzieckiem i w ogóle że dzień w dzień dajesz radę opiekowac się Nim sama. ja mam wciąż do pomocy H. a i tak wieczorem padam ze zmęczenia.
OdpowiedzUsuńO tak! Pozycja Okruszka do snu, pierwsza klasa! :D
OdpowiedzUsuńBardzo aktywny ten wasz plan dnia! U nas to jest zdecydowanie więcej snu! Ale to w wiekszej mierze przez żółtaczkę. Podobno dzieci są wtedy spokojniejsze :D Ale schodzi nam ona więc mam wrażenie że w krótce reaktywuje się mały diabełek :D
To u mnie to jest w takim razie sajgon :D wciąż bez wytchnienia staram się ułożyć jakiś plan dnia ale Antek często dyktuje co i jak ma wyglądać... Wybitnie nie lubi spać w dzień za to marudzi z niewyspania i kółeczko się zamyka ehh... Ale polubił swój leżaczek i potrafi sam się sobą zająć i wtedy mogę coś zrobić, w przerwach między płaczem, karmieniem, usypianiem. A najlepsze są jego uśmueszki kiedy próbuję go uśpić... Tak tak, dziecko ze mnie drwi... ;)
OdpowiedzUsuńZważ na to, że Kuba ma 3,5 miesiąca i dopiero teraz ogarniam :p a uśmieszki mogę sobie wyobrazić! Kuba zawsze tak robi, kiedy go karmię: je je, spojrzę się na niego, to patrzy uważnie i banan z cyckiem w buzi :D
UsuńJa mam ustalony plan, ale czasem wszystko się psuje, bo jakaś drzemka zostanie pominięta. Ale staram sie trzymać rytmu, bo wtedy wszystko wydaje się prostsze :)
OdpowiedzUsuńAch te plany..u nas tylko jeden punkt sie trzyma to że jest kąpiel a po niej wyciszenie...
OdpowiedzUsuń