poniedziałek, 24 listopada 2014

Dziecię niebujakowe.

Musimy zainwestować w aparat. I to koniecznie z dużą pamięcią! Od wczoraj ogarniam telefon, gdzie ponad tysiąc plików zrobiło swoje, a większość to oczywiście zdjęcia Jakubko. I tak usuwam te rozmazane, te powtarzające się lub po prostu "bez sensu ono". Wynik - 758. Nie ma tragedii. Jeszcze na świeżo przetrzepiemy je jutro. Czy Wy również robicie masę zdjęć Waszych szkrabów?



Jest ósma rano, Kuba oczywiście miał pobudkę o piątej typu "oczy szeroko otwarte, nawet nie bujaj, bo i tak nie usnę, pobawmy się za to". No to ja oczywiście mata na wierzch, dziecię na matę i próbuję dojść do siebie. Aż do pierwszego marudzenia. Do pierwszego "mamo, już mi się znudziło". Biorę małego marudę na ręce, chwilę z nim chodzę i usypiam w wózku na niecałą godzinę. O siódmej znów nie ma mowy o spaniu, to chodzimy, gadamy, bawimy, by teraz znów usnąć. Powiedzcie mi - czy nie można byłoby dodać tych wszystkich drzemek rannych w całość i tak pociągnąć je od tej piątej na karmienie do ósmej? O ósmej to ja się budzić mogę! Jednak na razie wstajemy, na każde zawołanie jesteśmy. Wróć. Wstaję. Jestem. Czasem tak trudno...

Ale nie o tym dziś miało być.

Dziś o tym, że mój synek jest nieodkładalny. Od początku najlepiej było mu w naszych ramionach, a o leżeniu samoistnym nie było mowy, bo o ile ze smoczkiem byłby wtedy spokojny, tak jest mu z nim nie po drodze, bo zwyczajnie go wypluwa. Nie zliczę nawet godzin noszenia, zanim nauczyliśmy go usypiać w wózku! I tak jest do dziś, dla jego wygody i naszej, bo nasz chłopiec bardzo często się wybudza, a wtedy wystarczy tylko "przód tył - przód tył" i dalej jest spokój. O metodzie na smoczek pisałam Tu.

Co jednak zrobić. kiedy zlew pełen naczyń, obiad do ugotowania, dziecię nie śpi i woła o noszenie? Pierwsza myśl - kupić bujaczek! No i kupiłam... Chwile poleży, pocuca swoje dłonie i płacz. Zabawki nie interesują, bujanie jakieś takie słabe a ja się zastanawiam, czy to model nie ten (Chicco Relax&Play), czy musi się przyzwyczaić, "dorosnąć" (tak, jak było z matą edukacyjną), czy po prostu lubić nie będzie i koniec. Jakie Wy macie z tym doświadczenie? 

(ile bym dała za to, żeby taki wyraz twarzy, jak na zdjęciu miał mój Kuba :p)

A może kupić chustę? Łapię się wszystkiego, czytam opinie, recenzje, ale nikt mi nie powie, że to będzie ten tak zwany "strzał w dziesiątkę". Ja to bym chciała chociaż piątkę ustrzelić... Na razie jednak zostaje mi żyć w pośpiechu, brać prysznic wieczorem, kiedy to R. jest w domu, gotować najprościej.

Takim oto westchnięciem kończę i życzę Wam miłego poniedziałku! :) Koniecznie dajcie znać jak to u Was jest z chustami i bujakami.

Mari.




8 komentarzy:

  1. Trudno powiedzieć, trudno doradzić, bo każde dziecko jest inne, ale myślę, że warto próbować coraz to nowszych sposobów, bo może Kubuś w końcu do któregoś się przekona? Z tą chustą też chyba bym zaryzykowała, tylko może na początku kupić jakaś używaną, albo pożyczyć od kogoś, aby spróbować, jaki w ogóle będzie rezultat? Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. U nas bujak zrobił furorę i korzystamy do dziś. Natomiast chustę polecam bardzo, bo jak córcia była malutka to też była nieodkładalna :) teraz już o wiele lepiej, zajmie się na bujaku, zajmie się na podłodze, a jak się nie chce zająć to idzie do chusty. U mnie na blogu możesz poczytać o chuście.
    A co do zdjęć to wczoraj robiłam porządki w zdjęciach i mam ich tysiące...

    OdpowiedzUsuń
  3. Polecam chustę. U nas młoda w chuście zaraz zasypiała, na spacerze czy w domu, no miodzio było. I też była dzieckiem nieodkładalnym - do tego stopnia, że jak była pora na spanie, to obowiązkowo najczęściej spała ze mną, ale jak zrobiła się większa i tylko jedna drzemka w ciągu dnia, to raczej kiepsko, jak zasypiała na mnie i spała tak 3h, a ja ani obiadu, ani posprzątane, ani nic w domu czy z sobą, ale dziecko wyspane. Odłożona do łóżeczka od razu była na 2 nogach. Przeszło jej ok 15 miesiąca ;) wiem, marne pocieszenie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. U nas chusta się nie sprawdziła - mieliśmy wypozyczona i ani Tosce, ani mi nie odpowiadała (u mnie niestety kręgosłup), za to Bujaczek od początku był w miarę ok... A teraz jak zrobiony jest leżaczek jest super i Tośka zadowolona, ale ostatnio odnalezlismy inna pozycję - wózek podniesiony i Tosia widzi cały świat, jakby Dziecka.nie było ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zdjęć to robimy wręcz tysiące a wywołujemy setki. ;) Także nie jesteś w tym osamotniona, :D
    My leżaczka nie mieliśmy i Oli siedział a nawet spał w foteliku samochodowym na stole w kuchni, a ja mogłam zjeść, posprzątać czy ugotować.

    OdpowiedzUsuń
  6. mamy bujak z FisherPrice i używamy do dziś, a nasz Kuba ma prawie 2 lata, pewnie mały musi przywyknąć, potem nasz synek tak fikał w tym bujaku,że nogami machał i bujając się chodził po całym pokoju hehe.

    OdpowiedzUsuń
  7. :) najchętniej skopiowałabym cały Twój post i wkleiła u siebie :)) my mamy już drugi bujaczek - pierwszy to totalny niewypał, zbieram się by o tym napisać. Teraz dokupilismy chicco - bardzo podobne do waszego. Laura wytrzymuje w nim max 5min. Może trzeba poczekać aż będą bardziej kumaci?

    OdpowiedzUsuń
  8. Z moją pierwszą miałam podobny problem, kupiłam nosidełko takie niby na plecy, ale sama nosiłam na brzuchu. Kręgosłup trochę ucierpiał ale warto było, dziecko ciągle blisko a ja miałam posprzątane i ugotowane.

    OdpowiedzUsuń