Musimy zainwestować w aparat. I to koniecznie z dużą pamięcią! Od wczoraj ogarniam telefon, gdzie ponad tysiąc plików zrobiło swoje, a większość to oczywiście zdjęcia Jakubko. I tak usuwam te rozmazane, te powtarzające się lub po prostu "bez sensu ono". Wynik - 758. Nie ma tragedii. Jeszcze na świeżo przetrzepiemy je jutro. Czy Wy również robicie masę zdjęć Waszych szkrabów?
Jest ósma rano, Kuba oczywiście miał pobudkę o piątej typu "oczy szeroko otwarte, nawet nie bujaj, bo i tak nie usnę, pobawmy się za to". No to ja oczywiście mata na wierzch, dziecię na matę i próbuję dojść do siebie. Aż do pierwszego marudzenia. Do pierwszego "mamo, już mi się znudziło". Biorę małego marudę na ręce, chwilę z nim chodzę i usypiam w wózku na niecałą godzinę. O siódmej znów nie ma mowy o spaniu, to chodzimy, gadamy, bawimy, by teraz znów usnąć. Powiedzcie mi - czy nie można byłoby dodać tych wszystkich drzemek rannych w całość i tak pociągnąć je od tej piątej na karmienie do ósmej? O ósmej to ja się budzić mogę! Jednak na razie wstajemy, na każde zawołanie jesteśmy. Wróć. Wstaję. Jestem. Czasem tak trudno...
Ale nie o tym dziś miało być.
Dziś o tym, że mój synek jest nieodkładalny. Od początku najlepiej było mu w naszych ramionach, a o leżeniu samoistnym nie było mowy, bo o ile ze smoczkiem byłby wtedy spokojny, tak jest mu z nim nie po drodze, bo zwyczajnie go wypluwa. Nie zliczę nawet godzin noszenia, zanim nauczyliśmy go usypiać w wózku! I tak jest do dziś, dla jego wygody i naszej, bo nasz chłopiec bardzo często się wybudza, a wtedy wystarczy tylko "przód tył - przód tył" i dalej jest spokój. O metodzie na smoczek pisałam Tu.
Co jednak zrobić. kiedy zlew pełen naczyń, obiad do ugotowania, dziecię nie śpi i woła o noszenie? Pierwsza myśl - kupić bujaczek! No i kupiłam... Chwile poleży, pocuca swoje dłonie i płacz. Zabawki nie interesują, bujanie jakieś takie słabe a ja się zastanawiam, czy to model nie ten (Chicco Relax&Play), czy musi się przyzwyczaić, "dorosnąć" (tak, jak było z matą edukacyjną), czy po prostu lubić nie będzie i koniec. Jakie Wy macie z tym doświadczenie?
(ile bym dała za to, żeby taki wyraz twarzy, jak na zdjęciu miał mój Kuba :p)
A może kupić chustę? Łapię się wszystkiego, czytam opinie, recenzje, ale nikt mi nie powie, że to będzie ten tak zwany "strzał w dziesiątkę". Ja to bym chciała chociaż piątkę ustrzelić... Na razie jednak zostaje mi żyć w pośpiechu, brać prysznic wieczorem, kiedy to R. jest w domu, gotować najprościej.
Takim oto westchnięciem kończę i życzę Wam miłego poniedziałku! :) Koniecznie dajcie znać jak to u Was jest z chustami i bujakami.
Mari.
Trudno powiedzieć, trudno doradzić, bo każde dziecko jest inne, ale myślę, że warto próbować coraz to nowszych sposobów, bo może Kubuś w końcu do któregoś się przekona? Z tą chustą też chyba bym zaryzykowała, tylko może na początku kupić jakaś używaną, albo pożyczyć od kogoś, aby spróbować, jaki w ogóle będzie rezultat? Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńU nas bujak zrobił furorę i korzystamy do dziś. Natomiast chustę polecam bardzo, bo jak córcia była malutka to też była nieodkładalna :) teraz już o wiele lepiej, zajmie się na bujaku, zajmie się na podłodze, a jak się nie chce zająć to idzie do chusty. U mnie na blogu możesz poczytać o chuście.
OdpowiedzUsuńA co do zdjęć to wczoraj robiłam porządki w zdjęciach i mam ich tysiące...
Polecam chustę. U nas młoda w chuście zaraz zasypiała, na spacerze czy w domu, no miodzio było. I też była dzieckiem nieodkładalnym - do tego stopnia, że jak była pora na spanie, to obowiązkowo najczęściej spała ze mną, ale jak zrobiła się większa i tylko jedna drzemka w ciągu dnia, to raczej kiepsko, jak zasypiała na mnie i spała tak 3h, a ja ani obiadu, ani posprzątane, ani nic w domu czy z sobą, ale dziecko wyspane. Odłożona do łóżeczka od razu była na 2 nogach. Przeszło jej ok 15 miesiąca ;) wiem, marne pocieszenie ;)
OdpowiedzUsuńU nas chusta się nie sprawdziła - mieliśmy wypozyczona i ani Tosce, ani mi nie odpowiadała (u mnie niestety kręgosłup), za to Bujaczek od początku był w miarę ok... A teraz jak zrobiony jest leżaczek jest super i Tośka zadowolona, ale ostatnio odnalezlismy inna pozycję - wózek podniesiony i Tosia widzi cały świat, jakby Dziecka.nie było ;)
OdpowiedzUsuńZdjęć to robimy wręcz tysiące a wywołujemy setki. ;) Także nie jesteś w tym osamotniona, :D
OdpowiedzUsuńMy leżaczka nie mieliśmy i Oli siedział a nawet spał w foteliku samochodowym na stole w kuchni, a ja mogłam zjeść, posprzątać czy ugotować.
mamy bujak z FisherPrice i używamy do dziś, a nasz Kuba ma prawie 2 lata, pewnie mały musi przywyknąć, potem nasz synek tak fikał w tym bujaku,że nogami machał i bujając się chodził po całym pokoju hehe.
OdpowiedzUsuń:) najchętniej skopiowałabym cały Twój post i wkleiła u siebie :)) my mamy już drugi bujaczek - pierwszy to totalny niewypał, zbieram się by o tym napisać. Teraz dokupilismy chicco - bardzo podobne do waszego. Laura wytrzymuje w nim max 5min. Może trzeba poczekać aż będą bardziej kumaci?
OdpowiedzUsuńZ moją pierwszą miałam podobny problem, kupiłam nosidełko takie niby na plecy, ale sama nosiłam na brzuchu. Kręgosłup trochę ucierpiał ale warto było, dziecko ciągle blisko a ja miałam posprzątane i ugotowane.
OdpowiedzUsuń