Jest tak zielono, że brakuje tylko zapachu świeżo skoszonej trawy, by poczuć się jak nie Tu. Nie Tu - wśród miękkich biało brązowych poduszek, kolekcji kaktusów R, bambusa i niskiego stolika, na którym tak miło oprzeć gołe stopy w czerwieni paznokci. Rytuał rannego wstawania, robienia cappuccino i zakopywania się pod cienkim kocem. Ciężkość laptopa na kolanach. Jego ciepło i ciche buczenie przy włączaniu. Rusza powoli dzień.
Zaczęło się kiedy byłam w ciąży. Zainspirowana jednym blogiem pomyślałam "może i ja bym tak...?". Pomysł zakiełkował i klapł już kompletnie, kiedy przy okazji bezsennej nocy stworzył się w głowie post. Zielona kanapa w salonie. Laptop na kolanach koniecznie. Postawa niezbyt wyprostowana. Tak z brzuszkiem zaczęło się kreatywne myślenie. Wkraczanie na salony blogosfery. Na zielonej kanapie wlaśnie. I trwało bez przerwy aż do porodu.
Teraz ciężko mi zasiąść do laptopa z racji, że nie jest całkowicie sprawny. Poza tym posty "poporodowe" zmuszone są tworzyć się wtedy kiedy Jakubko na to pozwala, czyli najczęściej wcześnie rano. Na szczęście jeszcze są telefony. Moje miejsce zatem się zmieniło. I pewnie będzie zmieniać wiele razy. Jednak chcę być Tu. Nawet jakby świeżo skoszona trawa miałaby być wymysłem bez udziału zieloności. Wystarczy zamknąć na chwilę oczy, wsłuchać się w dwa ukochane uśmiechy i być. Nie Tu.
Ruszyło kolejne wyzwanie blogowe u Uli. Jako świeżo upieczona matka nie wiem, czy uda mi się w nim w pełni uczestniczyć, ale się postaram :) niemniej Was serdecznie zapraszam do wzięcia udziału!
Ja zaczęłam blogować po urodzeniu 2 dziecka, ale tak jak ty piszę wtedy kiedy dzieci mi na to pozwolą, najczęściej późno wieczorem jak już śpią.
OdpowiedzUsuńUroki macierzyństwa :) w moim przypadku jeszcze nie ma rytmu "wieczornego" spania dlatego dostosowuję się jak tylko potrafię
UsuńWłasnie też widziałam to wyzwanie. Bardzo fajnie wygląda! :)
OdpowiedzUsuńWłasnie zauważyłam częsty schemat- po urodzeniu dziecka blogerki siedzą zazwyczaj rano na internecie ;) A jak jeszcze w ciąży to zaczynają później swój dzień ;)
I bardzo fajnie się pisze :) poza tym można poznać wiele fajnych osób. Co do trybu sama się przekonasz za niedługo;)
UsuńTeż zaczęłam blogować po urodzeniu dziecka :)
OdpowiedzUsuńMoja zielona kanapa powędrowała z salonu do innego pokoju, ale nadal jest. Twój post sprawił, że inaczej na nią spojrzałam. :) I zaczynam wpadać w kompleksy, okazuje się, że większość mam bloguje z rana, wychodzę na śpiocha :(
OdpowiedzUsuńZielony to bardzo przyjazny kolor :) Widzę, że nasza historia blogowania jest bardzo podobna :)
OdpowiedzUsuńRozpłynęłam się czytając tego posta słowo po słowie. Pal licho wyzwanie- urodzona poetka z Ciebie:)
OdpowiedzUsuńFajnie, że jesteś... a duże łoże, zamiast zielonej kanapy również fajne jest ;)
OdpowiedzUsuńOh, jakie pikne zdjecia do pieknego teksu! :)
OdpowiedzUsuń