niedziela, 7 września 2014

1 TO - czyli co u nas słychać.

Dzień dobry!

Naprawdę nie mogę uwierzyć, że minął już tydzień. Tydzień. Całe siedem dumnych dni. Tym samym też chciałabym rozpocząć cykl TO - Tygodni Okruszkowych. I choć nie wiem, czy będę w nich do końca wytrwała, czy czas mi pozwoli, to chciałabym choć w przybliżeniu zapamiętywać tutaj nasze wspólne chwile. Tak łatwo idzie zapomnieć o niektórych rzeczach...

Zatem jak nam minął ten tydzień? Na początku oczywiscie nie było łatwo. Cała nasza trójka musiała nauczyć się siebie, wpaść w pewien rytm. Szczególnie, że mieliśmy na początku problemy z karmieniem, cały porodowy piątek mały praktycznie nic nie zjadł. W sobotę byłam już serio zmartwiona choć pielęgniarki uspokajały mnie, że tak może być, że to całkiem normalne. Kuba marudził, zjadł trochę i koniec. Był bardzo niespokojny, podwójnie, bo zapewne wyczuwał też mój niepokój. W niedzielę stanęło na butelce, a ja od 7, co trzy godziny odciągałam pokarm. O 22 dostawiliśmy się ponownie - z powodzeniem! Musiałam po prostu rozkręcić sobie laktację. Teraz karmimy się powoli co trzy godziny, Jakubko najadą się i widać, że jest szczęśliwy :)

Mamy też za sobą pierwsze kąpanie, pierwsze obsikanie i upapranie się aż po pachy. Drogie mamy - czy Wasi malcy też praktycznie za każdym przebieraniem moczą wszystko wkoło? Mamę, tatę, ciocię, lekarkę, położną, podłogę, ścianę, łóżko, siebie samego?

Okruszek zaczyna również coraz więcej obserwować. Pierwsze dni owszem większość jadł i spał, ale teraz przynajmniej trzy cztery godziny dziennie po prostu ma oczy szeroko otwarte i patrzy. Uwielbiamy te momenty. Rano aż miło, kiedy od 8 można z nim "pogadać" :)


Ponadto dopadło nas odparzenie, już powoli opanowane, wizyta u lekarza, spacery. A spacery nasz Okruszek wręcz uwielbia! Och. Ja cały czas tu okruszkuję, a Kuba przecież waży już 3970! Była dziś położna i z nami wszystko w porządku. Zarówno z olewającym wagę Jakubkiem, jak i ze mną. Mam nadzieję, że teraz będzie tylko lepiej :)


Postanowiłam także, że TO będzie czarnobiałe. Takie jedyne, wyjątkowe posty.

Mam nadzieję, że do rychłego napisania! Ach, gdzie ten czas, kiedy miało się czas nawet na dwa posty dziennie :)

12 komentarzy:

  1. No przy malym dzieciatku nie ma juz tyle czasu, ale pewnie z czasem to sie zmieni jak nauczycie sie siebie :)
    Ciesze sie ze synek ladnie rosnie!
    Ja juz nie raz w pracy zostalam olana, takze to nornalne... ;)
    Pozdrawiam, trzymajcie sie cieplutko :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. P.S. Mogę prosić maila do Ciebie? :)

      Usuń
    2. No pewnie :) przez poród zapomniałam stworzyć zakładkę "kontakt". Oto on: okruszkowewschody@gmail.com

      Usuń
    3. Wysłałam Ci zaproszenie na maila, doszło? :)

      Usuń
  2. Ale fajniutki :) No kochana, gratulacje, same dobre wieści! Laktacja rozkręcona, dziecko najedzone i spokojne, pierwsze udane spacery za Wami - do pozazdroszczenia :) Delektuj się tym czasem, a jak znajdziesz chwilkę to pisz - chętnie poczytamy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest naprawdę słodki! I te pierwsze razy- chyba nigdy się ich nie zapomni :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jaki kochany! Wygląda jakby miał z miesiąc, a nie tydzień, myślałam, że takie małe dzieci są pomarszczone i jeszcze 'nieciekawe' ale się myliłam, to bardzo fajna wiadomość :D Trzymajcie się cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mama z głową na karku, fajny pomysł, będę z ciekawością czytać:) A synek taki ładniutki, prawdziwy okruszek jakby nie patrzeć na wagę;p ja takie dzieci najchętniej bym schrupała, są takie słodkie!! :) A z tym siusianiem to śmieszna sprawa, i tu mamy synków mają to, czego mamy córeczek nigdy nie zaznają :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Mój synek po porodzie w szpitalu znany był lekarzom z tego, że gdy rozbierali go do badań obsikiwał ich za każdym razem :P W domu musiałam go przebierać 3 razy w nocy bo się cały obsiusiał ;[ miałam najmniejsze pampersy jakie są a i tak chyba były dla niego za duże i przelatywało.A co do spacerów to mój Oli też je pokochał od pierwszego wyjścia :)

    PS.Miło, że Cię zainspirowałam zdjęciami:) Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  7. Jejkaaa, ale fajnie poczytac o takich rzeczach i powspominać sobie, jak to było u nas... chociaż my mieliśmy dość smutny 1 tydzień, bo przytrafiła nam się żółtaczka i +3 dni spędziliśmy w szpitalu..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaaa, no i obsikiwanie, to u nas też była normalnka, a czasem nawet i wystrzałowe pierdziochy, które dolatywały do łóżka kilkanaście cm dalej 0.o

      Usuń
  8. nie przejmuj się niczym i czerp jak najwięcej z tych chwil, naciesz się tą bliskością mimo, że czasem trudno, że jest się zmęczonym..te chwile tak szybko mijają..do dziś pamiętam jak mój Kubuś wtulał się w moją szyję,a teraz? ma 1.5 roku i ucieka wszędzie, bo tak go świat ciekawi:)

    OdpowiedzUsuń