Mogę chyba śmiało powiedzieć, że każda przyszła mama zastanawia się, jak to będzie kiedy jej maleństwo przyjdzie już na świat. Przed oczami ma zapewne obraz karmienia, przebierania i wpatrywania się w maluszka, kiedy ten śpi. Typowy obraz noworodka: je, kupka, śpi. Ale czy to naprawdę wszystko? Oglądając wspomniany wcześniej filmik byłam naprawdę zdziwiona, kiedy takie maleństwo uspokoił zwykły (dla nas) czarno - biały obrazek. A potem przeczytałam, że noworodek w pierwszych tygodniach swojego życia najchętniej ogląda twarze najbliższych mu osób i to w odległości 20 - 30 cm (!), a przedmioty znajdujące się dalej są niewyraźne i rozmazane. I gdybyśmy spojrzeli jego oczami najlepiej widziane byłyby dla nas kontrasty. Dlatego też powstała seria Oczami maluszka i dużo tańsze Książeczki kontrastowe, które niby od trzeciego miesiąca niczym się nie różnią od tych 0-3.
Taką książeczkę możemy pokazywać dziecku już od pierwszych dni. Będzie to dla niego nie tylko zabawa, ale stymulacja wzroku i efektywnie spędzony czas. W Niemczech niestety chyba nie słyszeli o tym, że dziecko można stymulować już od pierwszych dni, bo księgarnie zieją pustką. Na szczęście jest jeszcze księgarnia internetowa. Zamówiłam Zwierzęta wokół nas i Jakie to ciekawe! Już się nie mogę doczekać reakcji Okruszka na takie rewelacje.
A Wy? Spotkałyście się może z takimi wydaniami? Chcecie używać? Używacie?
Mam harmonijkę z serii "Oczami maluszka" i jestem baardzo zadowolona, Hania potrafi się w nią wpatrywać całymi minutami;)
OdpowiedzUsuńNa pewno o takich pomyślę, gdy przyjdzie na to odpowiednia pora... :)
OdpowiedzUsuńJeszcze będąc w ciąży narysowałam swojej córce obrazki, teraz bywa, że ta wpatruje się w nie niczym zahipnotyzowana. Ale i zwykłe domowe przedmioty okazują się przyciągać niemowlęcy wzrok i to niekoniecznie tylko w czerni i bieli (w jednym z wczesnych tygodni niemowlak zaczyna dostrzegać też czerwień) zatem u nas to właśnie intensywnie czerwone ściany pokoju, ciemnobrązowo-biały żyrandol, biała tetrówka rzucona na oparcie grafitowej kanapy itp.
OdpowiedzUsuńTwój syn na pewno coś sobie atrakcyjnego dla oka wypatrzy w waszym domu:)
Też myślałam o narysowaniu :) właśnie czytałam, że potem dochodzi czerwień, żółty, bardzo żywe kolory, odznaczające się, takie o których wspomniałaś. Nic tylko czekać na Kubę i obserwować, jak sam obserwuje świat :)
UsuńU nas wersja harmonijkowa mieszka nad przewijakiem a obrazki tata zmnienia w zaleznosci od pory dnia: rano budzik, potem ubranko, wozek, do mycia lozeczko i na koniec ksiezyc. Mlody cieszy sie do tych obrazkow bardziej niz do nas :) Dostalismy ostatnio dwie ksiazeczki z tej drugiej serii, ale (jeszcze?) nie powoduja takiej radosci.
OdpowiedzUsuńO tym, że maluchy lubią wpatrywać się w kontrasty też przeczytałam stosunkowo późno. Ale nawet, jeśli nie można dostać książeczek, można samemu zrobić taką rozrywkę dla malucha po prostu drukując na czarno-biało jakieś kształty, które można zawiesić na ścianie przy łóżeczku. :)
OdpowiedzUsuńMy nie mieliśmy książeczek, wystarczyło wydrukować coś czarno-białego i pokazać i Lila była zajęta :D
OdpowiedzUsuńDrukowanie też jest świetnym pomysłem! Tylko, że do niego fajna byłaby własna drukarka. Inna opcja, to narysowanie samemu, chyba nie potrzeba zbyt wiele talentu :p wypróbuje dzisiaj, bo chce też kilka obrazków zawiesić przy łóżeczku. Zobaczymy tylko jakich książeczka nie posiada ;) dziękuję za wszystkie Wasze słowa i pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuń