Dobrze, że chociaż pomocnika do prania mam!
:) Na pewno przywitała nas wiosna. Przez cały tydzień termometry pokazywały w dzień powyżej dziesięć stopni, a w niedzielę, to nawet zaskoczyły same siebie, bo wybiło nam "20" na skalach! Czujecie to ciepło? Jakubek już na dobre wskoczył w lżejszą kurteczkę, trampki i kocyk. Odetchnęłam z ulgą, bo teraz ubranie go na spacer następuje migiem i czasem nawet bez płaczu. Kombinezonom, grubym czapkom i szalikom mówimy "żegnaj" (na szczęście następnej zimy Jakubek będzie na tyle duży, że chyba obejdzie się bez kombinezonu. obejdzie prawda?). Jak najwięcej zatem wychodzimy na zewnątrz i choć nie ma zbytnio gdzie u nas spacerować, to staram się by Jakubek łapał sporo świeżego powietrza, często dwa razy dziennie. No i mi to wychodzi na zdrowie! Macierzyństwo sprzyja ruchowi :)
Kluska |
Ten tydzień zaczęłam również Wyzwaniem blogowym, które zakończyło się w dniu drugim, choć i tak cieszę się, że przy tym nawale zajęć w ciągu dnia udało mi się napisać dwa posty pod rząd. Zrobiłam pauzę, by wrócić do Was dziś w piątek, oczywiście w kolorze czarno - białym. Nie sprzyja on co prawda świeżości wiosennej, ale może w najbliższym czasie coś na to poradzimy.
Trzeba też powiedzieć, że dwudziesty ósmy tydzień należy do rozszerzania diety Okruszka. Odstawiliśmy zblendowane obiadki całkowicie i wkręciliśmy się w BLW. Nie znaczy to jednak, że schowałam łyżeczkę na dno szuflady. Rano Okruszek zajada się za jej pomocą deserkami, a wieczorem kaszką. Jajecznicę również podaję mu za pomocą łyżeczki.
A tak wyglądał nasz pierwszy tydzień z Bobas Lubi Wybór.
Sobota: Na śniadanie jajecznica na masełku. Na obiad ziemniaczek z marchewką.
Niedziela: Z racji braku czasu zblendowany obiadek, któremu Jakubek powiedział stanowcze "Nie".
Poniedziałek: Kostki kaszy jaglanej.
Wtorek: Brokuły z marchewką i kostkami z poprzedniego dnia.
Środa: Kopytka na masełku.
Czwartek: Klopsiki z indyka w sosie pomidorowym.
Piątek: Brokułowe pesto z makaronem.
Jak widzicie jest kolorowo, różnorodnie i smacznie. Ja zwariowałam na punkcie wynajdywania przepisów i gotowania, Jakubko zajada się ze smakiem, a strach w oczach w momencie ugryzienia mega kawałka? A co tam! R. na początku nie mógł patrzeć :) teściowa to samo. Ale wszyscy zdziwiliśmy się, kiedy Jakubko po takim ogromniastym kęsie ładnie żuł, nadgryzał dwoma ząbkami, a to co było za dużo po prostu wypluł lub nawet połknął to "dużo". Nie trzeba się bać BLW. Ale o tym na pewno napiszę osobny post. Spodziewajcie się w nadchodzącym tygodniu.
Kończę pochwaleniem się, że od trzech dni ćwiczę i podoba mi się coraz bardziej :) usunęłam również słodycze z diety, gazowane napoje i ogólnie "niezdrowe" jedzenie. Gotowanie dla Okruszka pomaga mi w tym trochę, bo zawsze mogę ugotować więcej i zjeść razem z nim. Albo i też całą rodziną, jak to było w przypadku ostatnich kopytek i pulpetów. Planuję jeszcze wprowadzić więcej owoców, a wieczorem co najwyżej musli z jogurtem i jabłkiem (przepyszne). Co mi z tego wyjdzie? Na pewno zobaczycie. Wiem, jednak, że teraz jest TEN czas, kiedy muszę zacząć coś robić, bo potem zatracę się już całkiem. O motywacji i moich ćwiczeniach także planuję Post. O mamo, kto ma w sprzedaży więcej czasu?!
Wow, ile pozytywnych wiadomości! Super, że Jakubko tak świetnie daje sobie radę z blw. My właśnie obmyslamy strategię, ale nie mamy jeszcze ani jednego zęba więc chyba na początek pójdą papki. Marika, chylę czoła, że zmobilizowalas się do ćwiczeń. Ja wciąż nie umiem się zorganizować tak by wyskrobac trochę czasu dla siebie. No a Jakubek w skórze wymiata!
OdpowiedzUsuńDzięki ;) Kasia, wierz mi nie było mi łatwo, ale zaczęłam od 20 minut dziennie, po śniadaniu, kiedy Jakubek ucina sobie drzemkę. A gdy się obudzi biorę już prysznic, gdy teściowa ma go na rękach. Może teraz w Polsce ktoś Cię trochę odciąży przy Laurze? Nawet godzina sporo daje!
UsuńOch, my też cierpimy na tę przypadłość płaczu przy ubieraniu w kombinezon. U nas pogoda wiosenno-zimowa, więc musimy codziennie sprawdzać, jak się ubrać. Dziś przykładowo jest mega słonecznie, ale na temperatura wynosi 6 stopni :(
OdpowiedzUsuńGratuluję, że się zmobilizowałaś. :)
Dziękuję :) Rzeczywiście, często słońce wcale nie współgra z temperaturą.
UsuńSame dobre wieści. Super! :)
OdpowiedzUsuńJa chyba za późno zaczęłam próbować blw, bo Oli nawet nie chce próbować zjeść tego co na na blacie krzesełka tylko od razu zrzuca to na podłogę. :/
Jakub też na początku zrzucał. A najlepiej, to miażdżył wszystko i zrzucał. Musiałam mu pokazać, że to co ma na stole musi wziąć do łapki i wtedy już chop do buźki. Myślę, że to kwestia czasu. :)
OdpowiedzUsuńJa czuje to ciepło i dodatkowo radość, ale tylko bijące z notki, bo u nas wiosny ani widu, ani słychu :(
OdpowiedzUsuńMniam! Aż mi ślinka pociekła po przeczytaniu tego menu. Brawa dla Jakubka, że tak pięknie sobie radzi z tymi kawałeczkami ;)
Z posta bije energia:) a mi jej brak..
OdpowiedzUsuńTeż myślę nad BLW.
Gratuluję mobilizacji do ćwiczeń:)