środa, 29 czerwca 2016

22 miesiąc życia Jakubka

Wczoraj pisałam o tym, jak zmienił się Leon. Dziś kolej na Jakubka, który również zrobił spory krok na przód. Czasem aż się nie mogę napatrzeć, jaki z niego duży, samodzielny, mądry chłopak.

Hitem dwudziestego drugiego miesiąca zostały puzzle. Kuba tak się w nie wkręcił, że niektóre mógłby już układać z zamkniętymi oczami. Na tapecie są zwierzątka i pojazdy. Pojazdy co prawda niezbyt dostosowane do małych rączek, nawet ja miałam z nimi problemy (nie wiem po co takie produkują dla dwulatków), ale Kuba radzi sobie z nimi świetnie. Czekamy na ciocię, która ma nam przywieźć dwa zestawy od czuczu i urozmaicić zabawę. Drugą w kolei ulubioną zabawką jest układanka drewniana Farma. Mimo, że i tutaj Kuba bez zastanawiania się dobiera odpowiednio figurki zabawa jest przednia, a czas przez dłuższą chwilę zajęty. Chłopiec dalej chętnie koloruje, z coraz większą dokładnością i przeuroczo bawi się autami. Tymi dużymi i małymi. Salon, to jest ulubione miejsce, najwięcej pola do puszczania ich od ściany do ściany. Jest klaskanie, uśmiech, a nawet i zabawny chichot.




Mówiłam na początku, że Kuba zrobił duży postęp. Jest bardziej spostrzegawczy, dokładniejszy i ciekawy wszystkiego co go otacza. Najlepsze zajęcia, to takie najmniej przewidywalne oczywiście. Ostatnio dobre pół godziny bawił się foremkami do lodów. Wkładał, wykładał, przeglądał. Spokojnie ugotowałam obiad :)


Nadal z niego nerwus. Szczególnie, gdy idziemy na spacer, Leon jest w gondoli, a on koniecznie chce na ręce. W Roboczych szykuje się o tym osobny Post. Ostatnimi dniami jednak trochę się wyciszył, mam nadzieję, że to dobry start na przyszłość.




W ogóle nie mogę uwierzyć, że za dwa miesiące skończy już dwa latka! Nosi te swoje ubranka rozmiar 92/98, buty 23(!) i wygląda jak mała spryciula, która ciągle coś kombinuje. Kocham ten jego cwany uśmieszek. Jest przeuroczym chłopcem. Uwielbia się tulić, słać buziaczki, witać podaniem rączki i machać na pożegnanie, mówiąc na przemian "pa", "ciaał", "czuus". Rozumie, gdy się mówi do niego po niemiecku i zaczyna sam mówić więcej po polsku. Bardzo rozwinął się manualnie. Gorzej, że wycofał się trochę w spacerach, chcąc iść ciągle na ręce i w spaniu - od kilku dni śpi z nami. Czasem w nocy woła, by go przenieść do pokoiku, ale zasypianie jest niezmienne, u nas w sypialni. Podejrzewam, że to skutek pojawienia się Leona, takie wycofanie. Mam nadzieję, że wszystko szybko wróci do normy.



Muszę też wspomnieć o tym, że jest naprawdę przecudownym starszym bratem! Ciągle tylko by głaskał i całował Leona. Podaje pieluszkę, przynosi pampersa, a po kąpieli nawet garnie się do smarowania go oliwką. Uwielbiam jego zadowolony uśmiech, kiedy Leoś się w niego wgapia i złapie jego uśmiech. Te chwile są po prostu bezcenne!


Cały czas z nimi jest bezcenny. I choć czasem padam ze zmęczenia nie zamieniłabym tego na nic innego. Nawet jeśli czasem mówię o samotnych wczasach na bezludnej wyspie :D

7 komentarzy:

  1. Ech te dziecięce nerwy. Dają czasem do wiwatu :P

    OdpowiedzUsuń
  2. U nas też układanki są numer jeden. Nadia je uwielbia i zastanawiam się nad powiększeniem zestawu. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziecięca nerwowość potrafi wyprowadzić z równowagi ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Marika, nie przestaje Cię podziwiać. Ja przy jednej sztuce marzę o bezludnej wyspie, a Ty tak świetnie dajesz radę z dwójką. U nas dokładnie te same zabawy na tapecie :) i nerwy ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Tosia tez zrobila sie nerwowa, puszcza fochy i rzuca sie na podloge ;)

    Dzieci sa niesamowite ;)

    OdpowiedzUsuń