wtorek, 14 czerwca 2016

Weekendowe Okruchy #7

I tak to jest. Odkładam nakarmionego Leona do kołyski, w podskokach biegnę do salonu, by przenieść śpiącego Jakubka do jego łóżka, migiem robię kawę zbożową, odpalam laptopa, kładę klawiaturę na nogach, biorę głęboki oddech, tak! w końcu! udało się! kiedy odzywa się niania cichym pojękiwaniem. Wydeeech. W sypialni czeka mnie widok szeroko otwartych oczu i merdających rączek. 

Szczęściem moim posiadamy huśtawkę i nawet padające baterie w niej nie są w stanie przeszkodzić planom napisania tego posta. Bo przecież od czego są stopy? I tak literka po literce piszę do Was, prawą nogą wprawiając w ruch bujawkę, lewą ręką z doskoku sięgając po kawę, a w tle istna orkiestra oznajmia, że zaraz przebranie pieluchy będzie koniecznością. Rączki dalej merdają. Oczy wpatrują się, a buźka co rusz wygina w uśmiechu. Zostawiliśmy daleko za sobą cichego, wciąż śpiącego noworodka. Teraz Leo coraz częściej aktywnie uczestniczy w naszej codzienności. Ku największej uciesze Starszego. Okruszek wręcz trzęsie się z radości, gdy jego młodszy brat się w niego wgapia, uśmiecha, czy pacnie rączką pokazywany mu samochód.


Nasza codzienność jest ciągle inna. Ostatnie dni zlewają mi się w jedno. Niektóre z nich były wymarzone, harmonijne, z przespanymi nocami. Zdarzyły się jednak też takie, że już o ósmej rano myślałam tylko o tym, by nastał wieczór. Spokojny sen. A tu czas ciągnął się bez końca, kawa dopijała się przy obiedzie, kręgosłup pękał od noszenia, a ręka odpadała, ciągana ciągle przez Starszego do zabawy. Jak to mówią, są gorsze i lepsze dni. Na szczęście jeszcze nie trzasnęłam drzwiami i nie wyszłam, więc można uznać mój sukces podwójnego macierzyństwa ;)




Największe wydarzenie minionego tygodnia? Basen! Zdecydowanie. Pierwszy Leosia, kolejny Jakubka, jednak tym razem Starszak korzystał z niego pełną parą, samodzielnie zjeżdżając ze ślizgawki do wody i pływając w kole na głębszym basenie. Tymczasem Młodszy uraczył nas kupą na cały ręcznik :D, dwoma kąpielowymi karmieniami i drzemką w nosidełku. To były dobre trzy godziny. Żałuję tylko braku zdjęcia, ale to na pewno nadrobimy ukradkiem następnym razem. Planujemy chodzić na basen częściej, w końcu matka musi zgubić nadprogramowe kilogramy ;p

Nowością dla nas są też w pełni przespane noce przez Okruszka. Zasypia co prawda dosyć późno, bo o 22, ale za to śpi do minimum 6:30, a ostatnio pobił swój rekord i wstał po ósmej. Brawo on! Przy Leosiu, który budzi się raz, maksimum dwa razy te noce naprawdę wydają się przespane w całości. I tak. Skończyły nam się nocne wędrówki. Oby na stałe! Oby za dwa tygodnie, przy podsumowaniu miesięcy Okruszków wciąż gościł dobry poranny humor. 


Przed nami pochmurny tydzień. Niech chociaż omija nas deszcz. Tego tez i Wam życzę. 

3 komentarze:

  1. Jak tak patrzę na Leosia to sobie myślę, że mój Miki też niedawno był taki malutki. Matko, jak te dzieci szybko rosną :-)
    Co do basenu, chciałam iść z Mikim już dawno ale, że darł się w kąpieli, to odkładałam to na niewiadome kiedyś. Teraz gdy wreszcie woda go tak nie wkurza zaczynam znowu o tym myśleć :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Gratuluję przespanych nocy! I to we własnym łóżeczku! Może ja też się kiedyś tego doczekam, bo póki co nadal mamy dostawione łóżeczko do nas i dzięki temu również przespane noce :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajne chłopaki :) i Super Batmanowe koszulki !
    Na basen też chodziliśmy z synkiem ale w tym roku jeszcze się nie wybraliśmy. Trzeba to nadrobić koniecznie.
    Zapraszam do mnie na mamymalucha.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń