czwartek, 19 maja 2016

20/21 miesiąc życia Jakubka

Co to był za miesiąc! I co to za miesiąc trwa! W ogóle to nie tylko dwudziesty miesiąc mam w tyle, ale właśnie zobaczyłam, że zapomniałam również o dziewiętnastym. Jestem w szoku. Ostatnie tygodnie ciąży kompletnie mną zakręciły. Ale to nic, w pomniejszych postach widzieliście, jak zmieniał się Jakubek, a dziś opowiem Wam, jak jest teraz z jego rozwojem.

Cofając się w czasie...

Największym wydarzeniem kwietnia dla Jakubka było pojawienie się na świecie jego młodszego brata. Poprzedzał to przyjazd babci, również mocno przez niego odebrany. Chłopiec nie odpuszczał jej na krok i jak przez Skype'a "zapomniał", jak się mówi babcia, tak na żywo wołał "baba" na okrągło. Moja mama spędzała z nim wiele czasu, jeszcze, jak byłam w ciąży i chodziliśmy na kontrole u ginekologa, jak również, kiedy już trafiłam do szpitala.



Pobyt w szpitalu był dla nas wszystkim mocnym przeżyciem. Jakubek był przyzwyczajony, że w nocy wstaję do niego ja i podczas pierwszej, której mnie nie było odstawiał niezłe histerie. A nazajutrz, gdy przyszedł mnie odwiedzić strzelił niezłego focha. Tak tak! Nie chciał do mnie iść, przytulić, dać buzi. Serce pękało, jednak trzeba było go zrozumieć. Na szczęście szybko się opamiętał i pod koniec wizyty okazał mi łaskę :D podczas tych kilku dni stał się bardzo krzykliwy. Tak, jakbyśmy mieli go nie usłyszeć, gdyby komunikował się normalnie. Musiał wszędzie zaglądnąć, wszystkiego dotknąć. Co tu dużo mówić i oszukiwać - często nie zdołaliśmy uniknąć irytacji. Nie mogłam się doczekać spokoju w zaciszu domowym. By usiąść wygodnie i poświęcić mu tyle czasu ile by się chciało.

W końcu jednak nadszedł ten dzień. Gdybyście tylko mogli zobaczyć minę Jakuba, kiedy stanęłam w drzwiach! Nie mogłam się go natulić. Choć on bardziej interesował się małym gościem w foteliku i swoim prezentem od niego. Ten dzień był taki miły. Było na tyle ciepło, że nie wahaliśmy się, by wyjść na spacer, który był nam wszystkim bardzo potrzebny. To tak słowem skrótu, na pytanie o to, jak ja się czułam ;)


W kolejnych dniach było zoo, Park, godziny na placu zabaw. Jakubek zdecydowanie nie miał, jak się nudzić! Dobrze ruszyliśmy z tym majem. I całe szczęście, że skorzystaliśmy z tamtych ciepłych dni, bo teraz zrobiło się tak na dwa razy.











Zmiany

Nasz nieokruszkowy Okruszek ma silnie już zarysowany charakter. Jest stanowczy, uparty, czarujący, niekiedy wręcz łapiący za serce swym wdziękiem! i nie da się ukryć tego jego błysku w oku, że... on dobrze wie, jaki ma wpływ na innych. Taka przebiegła małpka z niego! Rozumie wszystko co się do niego mówi. Dobrze, dobrze! Czasem tylko nie łapie "Nie wolno", "Nie ruszaj", "Nie", ale to chyba wszystkie dzieci? :D Ostatnio nawet pokazał, że słucha nawet wtedy, kiedy nie mówi się bezpośrednio do niego. R. prosił mnie bym mu podała paczkę ciastek leżących obok mnie i zanim zdążyłam zareagować Kuba rzucił się w ich stronę i sam je podał. Chyba, że to po prosu słowo "ciastko" było kluczem. Jak myślicie?

Lubi bawić się autami, warsztatem, przekładać, wykładać, przesypywać. Parking dalej jest w użyciu tak samo, jak Lego. Odświeżyliśmy układankę drewnianą i okazuje się, że potrzebowała tylko czasu. Jakub uwielbia również rysować. Planujemy kupić mu jakieś lepsze kredki i kolorowanki. Co prawda na pewno nie będzie jeszcze korzystać z nich, tak jak się powinno, ale ostatnio się przekonaliśmy, że wzbudza większe zainteresowanie niż zwykły czysty blok.


Z jedzeniem nadal nie mamy problemów. Kuba wręcz uwielbia jeść. Choć co prawda ostatnio jadłby na okrągło płatki z mlekiem. I bułkę zje prędzej w całości, niż pokrojoną i posmarowaną serkiem. Z drugiej strony niekiedy zadziwi i zje pół kubeczka serka wiejskiego zagryzionego pokaźną kanapką z masłem. Smaki i niesmaki. Tak czy inaczej głodny chodzić nigdy nie będzie, bo dobrze wie, gdzie jest lodówka - co więcej, potrafi ją sobie otworzyć i wziąć to na co ma ochotę. A kiedy jest to coś więcej niż jogurt, czy banan, to sięga do szuflady ze sztućcami (dosięga już! <przerażona>) lub pokazuje na szafki z talerzami i krzyczy.

Krzyczy!

Trochę o mowie naszego Starszego. Poza mama, tata, baba, daj, bujubuju, jebujebu, oko, cii, rzadkiego bajka i ciocia Kuba krzyczy i czasem używa ciągu niezrozumiałych dla nas sylab. Kiedy chce mu się pić kaszle i pokazuje ręką na kubeczek, a poza tym... krzyczy. Krzyczy naprawdę dość często. Wyobraźcie sobie teraz, jak ten krzyk mnie przeszywa, kiedy ledwie co uśpiłam Leona ;)

Nie wiem, kiedy powie coś więcej. Jak to w ogóle z tą jego mową będzie. Na razie jestem cierpliwa. Wiem, że każde dziecko inaczej się rozwija i pewnie, gdy Starszy w końcu się odblokuje ciężko go będzie zatrzymać. Ale jednak chciałabym, żeby można było już z nim "rozmawiać", a nie tylko "porozumiewać się".

Nadal też walczymy z histeriami. Co prawda nie są one już tak częste, ale chyba nie unikniemy tego, że Kuba czasem lubi sobie popłakać, pokrzyczeć, potrząść się i potupać nogami. Naszym ostatnim problemem jest wyjście z domu. Jakub uparł się na swój rowerek i teraz za każdym razem chce go ze sobą brać. Nie muszę chyba mówić, jakie jest to kłopotliwe. I na nic zdało się schowanie go w głębi klatki. Skubaniec już wie, że tam jest i jest mega ryk, gdy chcemy go zostawić. Musimy, jak najszybciej zakupić dostawkę do głębokiego, bo będzie z nami krucho.

Sam

Pomimo tych wszystkich fochów, krzyków, histerii Kuba jest uroczym prawie dwulatkiem. Zabawi się sam, nabałagani sam, nakarmi się... sam. Ciągle by tulił swojego młodszego brata, a rano to już obowiązkowo muszę położyć go na jego kolanach, by go objął i z rozmarzoną buźką ukochał. Kiedy słyszy płacz, jest pierwszy przy kołysce. Smoczek wpycha nawet do oka ;p Wie, że trzeba pozamiatać, gdy się nakruszy i pościerać, gdy coś rozleje. Zaradne to moje dziecię! Na rowerku gna, jak zawodowiec, na placu zabaw robi najlepsze wykopy i nie ma drugiego takiego, co by tak w piłkę kopał. Po schodach nawet wejdzie sam, trzymając się barierki. Rozmiar 92 ponosi, a buty rozmiaru 22 założy. No i czapka musi być jakaś zawsze na głowie. A jak jej nie ma, to przecież "hełm" można przywdziać.





Fajny ten nasz starszy chłopaczek. Do wykochania!





2 komentarze:

  1. Moja kochana, dopiero zobaczysz ile ten mały skarb rozumie! My już nawet półsłówkami nie możemy mówić, bo Karolina rozszyfrowuje wszystko i zaraz wtrąca się do rozmowy :) A i rozmów się doczekasz i zobaczysz jaka wtedy jest frajda :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejciu, jaki uroczy chłopak z tego Kubusia. ;) Tak czytam i po cichu zazdroszczę, że macie Leosia, choć sama nie wiem czy jestem gotowa.

    OdpowiedzUsuń