wtorek, 5 maja 2015

Wszystko takie niepodobne - lepsze?

Ostatnio w niedzielę, jak nigdy chodziłam w piżamie do południa, umalowałam się po 14, tylko po to, by ten makijaż zmyć po czterech godzinach :D Miał być popołudniowy spacer, a był burzowy deszcz, który uziemił nas w domu. To leniuchowanie niedzielne przypomniało mi trochę czas ciąży, kiedy to nie musiałam się z niczym spieszyć, wstawałam wcześnie rano, ale po to by zatonąć w książce, kawie, czy Internetach. W Internetach powstał ten oto Blog i bardzo się cieszę, że tamten czas był taki, a nie inny. Że hm miałam za dużo czasu :) Tym bardziej cieszę się, że teraz, kiedy jest go mniej "nie przeszło mi" i dalej jesteśmy z Wami. U Was. Kto jeszcze cieszy się, tak jak ja?



Teraz jest chwila, kiedy wszystko jest inne. Nie podobne do czasu Przed. Mój dzień jest czasem wywrócony do góry nogami, wstaję punkt szósta, czasem wcześniej, wybudzam się w nocy kilka razy, noszę, lulam, podrzucam, schylam, by podtrzymać rwącego się do chodzenia małego człowieka, gimnastykuję co nie miara! A jednak siedzę teraz na kanapie, podczas drzemki Okruszka totalnie rześka, gotowa na nadchodzący dzień. W ciągu ostatniego miesiąca... w sumie w ciągu ostatnich tygodni sporo się zmieniło. Jakub się zmienił? Kiedy na niego patrzę, nie widzę już tego niemowlaka, który leżał na macie, czołgał się, jadł swoje stopy i słodko gugał. Teraz "rozmawia", podnosi się, staje, robi krok. Patrzy na mnie z powagą, marszczy brwi, kiedy coś jest nowe i uśmiecha się, kiedy mu się podoba. Wspina się, uparcie dąży do obranego celu i aż niekiedy widać, te iskierki, jakby coś już planował, kilka sekund i czołga się pod stół po pilota. Łapię te momenty. Jest mnie tutaj mniej, by niczego nie ominąć. Kiedyś myślałam, mówiłam, że brakuje mi czasu. Na posprzątanie, ugotowanie, a w tym wszystkim zajmowanie się dziecięciem. Teraz wiem, że nie czasu mi brakowało, a skupienia.


I tak się skupiam każdego dnia. Ogarniam wszystko, a dodatkowo nie mam wyrzutów sumienia, że nie poświęciłam się Jakubkowi na tyle ile mogłam. Jest teraz w wieku odkrywania świata, odkrywania chodzenia i potrzebuje mnóstwo uwagi. Potrzebuje tej ręki, która go zawsze podtrzyma. Co by było, gdyby w tej ręce znajdował się telefon, czy myszka? A wzrok utkwiony był w ekran?

Zatem patrzę. Patrzę codziennie. Każdej godziny. Chyba że śpi :) jeśli śpi, to stukam w klawiaturę, tak jak teraz. I naprawdę cieszę się, że wszystko już nam się poukładało, że potrafimy się dogadać, że kiedy jest już siedemnasta nie padam na twarz, a dalej mam pełno energii. Bo najważniejsza jest równowaga. Organizacja. Kiedyś dla mnie czarna magia, coś nie do wykonania. A brakowało mi tylko skupienia i zmiany priorytetów...

Zaraz Jakubko się obudzi i przyszykujemy śniadanie - Omlet z mango i gruszką. A na obiad knedle z malinami. Owocowo dziś! A co gości dziś na Waszych stołach? :)

2 komentarze:

  1. U nas na śniadanie były kanapki z wędliną i serkiem, a na obiad Oli miał bitki a my mielone z buraczkami. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oo jak dobrze to brzmi :) Laura ostatnio obraziła się na owoce i warzywa. Warzywa jeszcze jakoś udaje mi się przemycić, ale z owocami gorzej. To prawda, grunt to dobra organizacja.. Szkoda tylko, że dzieci tak szybko się zmieniaja,ze gdy tylko wypracujesz sobie jakiś normalny plan dnia to idą zeby albo jest skok albo szczepienie albo inny armagedon i wszystko się pierniczy :))

    OdpowiedzUsuń