Dwudziestego dziewiątego grudnia Jakub skończył szesnaście miesięcy. Ten jeden miesiąc niby przeleciał nam przez palce, ale jak tak przeglądałam zdjęcia z ostatniego podsumowania, to miałam wrażenie, że zostały zrobione wieki temu. Wiele się działo w ostatnim czasie. Nie pisałam przede wszystkim z powodu przeprowadzki. Mieszkamy na nowym od tygodnia, a od czwartku mamy podłączony Internet. Człowiek przypomniał sobie nawet jak gra się w karty :)
Rozumie praktycznie wszystko, co się do niego mówi. Proszony o przyniesienie konkretnych rzeczy przynosi je niekiedy bez zastanowienia. Ubiera i ściąga czapkę, skarpetki, pomaga mi przy zdejmowaniu spodenek i koszulek. Przekochany w tym jest! Rozumie nawet, ze trzeba ubrać pampersa i po kąpieli gdy go dojrzy łapie i przynosi. Przy wszystkich czynnościach kiwa głową, jakby przytakiwał swoim decyzjom. Nowe mieszkanie trochę go pobudziło. Czuje się w nim, jak ryba w wodzie. Szczególnie w swoim pokoju, na który tak czekałam. Co więcej dzisiejsza noc przyniosła nam ogromny krok w przód. Jakub spał u siebie sam, bez jakiegokolwiek przerywnika w postaci piersi. Owszem - dosyć często się budził, jednak przypisujemy to tej zmianie. Szybko dawał się utulić i pił grzecznie wodę z niekapka. Akcję zapoczątkował R. dość spontanicznie. Więcej o tym napiszę po tygodniu, kiedy wszystko się wyklaruje, a relacja wzbogaci się również o zmianę łóżeczka. We wtorek bowiem ma przyjść nasza kanapa wraz z doroślejszym spaniem dla Okruszka.
Co więcej?
Rozwinęła się również mowa Jakubka. Co prawda nadal nie używa konkretnych złożonych słów, jak np "piłka", "lampa", ale gada po swojemu i to tylko kwestia czasu, kiedy zaczniemy go rozumieć. Może nawet R. doczeka się swojego "tata"? Tak. Jakub omija to słowa zastępując je "gagą". Nie niecierpliwimy się jednak, ale spokojnie czekamy i mimo wszystko uczymy go konkretnych wyrazów. Ta mała główka rozumie więcej niż się wydaje!
No i biega! Biega jak szalony. Świetnie wychodzi mu również wchodzenie po schodach, a nawet garnie się do schodzenia za rączkę. Lepił swoje pierwsze pierogi, a także kąpał pod prysznicem z powodu braku wanienki i korka :) z początku się przestraszył, ale potem sam trzymał słuchawkę i się polewał. Co nie zmienia faktu, że moczenie się jest najlepsze. Mógłby nie wychodzić z wanny!
Potrafi również bawić się sam. I to coraz dłużej. Co prawda niekiedy musimy tak czy inaczej siedzieć obok, ale najważniejsze, że kawa nie stygnie :)
Czyż nie jest uroczym majsterkowiczem? W kolejnych dniach postaramy się być więcej, bo już powoli osiada "pył" przeprowadzki i wrzucamy sobie na luz. A jak u Was ze styczniowym działaniem? Energia wzrosła? Bo temperatury to podobno śniegowe :D
Myślałam dziś o Was ;) bo taka cisza nastała. Super że juz jesteście po przeprowadzce. Czekam na post o samodzielnym spaniu bo ja z moja Karolcia jakos sobie tego nie wyobrazam... Doroslego lozka tez jeszcze nie bo to taki wiercipietek ze chyba pol nocy ladowalaby na podlodze
OdpowiedzUsuńGratuluję nowego gniazdka, oby Wam się w nim dobrze mieszkało!
OdpowiedzUsuńJakubek jest niesamowity :) no i super sprawa ze spaniem w swoim pokoju. Napisz koniecznie jak sobie z tym radzicie. Nasza Laura ma takie czujniki, że może spać kamiennym snem, a gdy tylko położę się do łóżka obok jej łóżeczka, choćby cichutko i bezszelestnie,natychmiast się budzi. Czasem myślę, że może lepiej spalaby zdala od nas. ;)
Nie mogę wyjść z podziwu. Twój post wzruszył mnie i rozbawił. :) Jakub jest cudowny, zdjęcie z wiaderkiem na głowie wprost powaliło mnie na łopatki :D
OdpowiedzUsuńJa to się boję zmiany łóżeczka ze szczebelkami na dziecięce. No i przeprowadzki do własnego pokoju. Ogólnie swój pokoik ma, ale tam są jej zabawki, a łóżeczko wciąż z nami. Choć bywa, że woli nasze łóżko niż swoje.
No ale debiut schodzenia ze schodów miałyśmy dziś. Była kupa śmiechu!!
A Wam życzę, żeby dobrze się mieszkało. :)
Temperatura wcale nie zachęca do działania - przynajmniej jest tak u mnie. Mróz dopadł mój organizm i powróciłam do leniwego życia. Nowy Rok zaczął się ze stresem i tykaniem zegara całkiem głośno, w głowie jedynie co mam to - to poród, nie strach przed naturalnym, ale że coś pójdzie nie tak, dziwna ze mnie osóbka. Teraz żyję do pt. (08.01), kiedy odwiedzę lekarza, a sytuacja z synkiem będzie jasna i klarowna - co dalej. Stresuję się przeogromnie, ale staram się również układać sobie wszystko w głowie, aby nie zwariować.
OdpowiedzUsuńSyna masz niesamowitego :) i co mogę wyznać to również z mężem zadecydowaliśmy, że najprawdopodobniej 99,9%, że u nas również będzie Jakub :) Czas nie ubłagalnie płynie, dopiero co dowiedziałam się, że w brzuchu rośnie fasolka, a teraz syn rozpycha się z każdej strony i odliczamy dni :)
Swoje mieszkanie to pełne szczęście :)coś o tym wiem :)
No i gratuluje, że masz coraz więcej czasu dla siebie tzw. że ta kawa nie jest już zimna :)
Pozdrawiam baaardzo ciepło :)
matkapolka89
jaki mały robaczek :)
OdpowiedzUsuń