środa, 25 lutego 2015

Pół roku to nie byle co!

Bo za kolejne pół będzie pełny rok, a jeśli druga połówka będzie lecieć tak błyskawicznie ciężko będzie mi nadążyć za moim synem! Syn. Syn, syn. Bo w "synka, syneczka", to ja już czasem wątpię, szczególnie przy jego poważnych minkach typu "muszę się nad tym zastanowić", "coś mi tutaj nie pasuje", czy "ojeju, a co to takiego". 





Dni mijają szybko. Pach, i już jest za nami jeden miesiąc. Czasem bardzo intensywny, niekiedy mniej. Ten szósty był bardzo wyjątkowy. Wyjątkowy, bo Jakub zrobił niesamowity skok w przód (rozwojowy? okraszony niekiedy płaczem). Zarówno z rozmiarem, z ciężkością, umiejętnościami i wyglądem. Bo choć przez ostatnie cztery miesiące wygląda bardzo podobnie, tak jakby nic się nie zmieniało, to ja widzę tę zmianę, jest teraz taki... dojrzalszy. Mój synek! (ups. nie miałam...) Syn...ek dla którego mimo nieprzespanych nocy nieba bym uchyliła. I uchylamy. Z dużą dozą rozsądku oczywiście. Choć i tak nasz Jakubko, jak już się okazało, gdy ma do wyboru super zabawkę i karton po mleku wybierze to drugie. Ekologiczny chłopak po prostu.


No dobrze. Czego Okruszek nauczył się w minionym miesiącu?

Ano już się przewraca. Z brzuszka na plecy całkiem nieźle, a dziś przy śniadaniu tak ni stąd ni zowąd przewrócił się z pleców na brzuch, tak niespodziewanie i tak "po prostu", że aż zapomniałam, jak się przełyka herbatę :) A jeszcze niedawno tak się martwiłam! Ale nie powiem, trochę w tym przekręcaniu się naszemu malcowi pomogliśmy, ale to temat na osobny post.

Jednak fikanie na boki było na końcu. Wcześniej Okruszek zaczął siadać. I to bardzo pewnie stabilnie. Oraz podnosić się na nóżkach. Nie mówiłam niegdyś, że najpierw zacznie chodzić? :p To podnoszenie się jest dosyć komiczne, ale świadczy jedynie o tym, że mamy sprytne dziecko. Zabawka leży za daleko? Podczołgam się do niej (ano tak, czołga się również). Tata trzyma ciasto w buzi, a chcę je w swoje łapki? Nie ma sprawy! Już siedzę, to teraz trzeba chwycić się taty bluzy i stanąć  na nóżki. Zaradne te nasze dziecię, nie ma co. I choć z siadaniem go stopowałam, by nie zaczął tego robić za wcześnie, to przecież nie przywiążę dziecka na wznak do łóżka i nie postawię na swoim. Stawiam zatem na dziecko. Jest gotowy na samodzielne siedzenie? Niech siedzi. Podnosi się? Niech się podniesie. Nie. Nie uczę go jeszcze chodzić :)

Zatem widzicie. Jeden miesiąc zaowocował w wiele nowych umiejętności! Jeden jedyny miesiąc, a przyniósł dodatkowo dolne jedynki, nowe potrawy w diecie, odrzucenie rozmiaru 68 i calutką wannę tylko dla Jakubka. A on sam nie pożałuje nikomu uśmiechu i jeśli tylko nic go nie boli, nie jest głodny, ani śpiący calutki jest do wykochania i całowania. Przez każdego! Choć, jeśli poznaje nową osobę nie jest łatwowierny i musi się jej najpierw dobrze poprzyglądać, z tymi swoimi słodko zmarszczonymi brwiami.



Sumując - rośnie nam rozsądny, uśmiechnięty, bystry chłopak. Co by za dużo nie słodzić! I choć pół roczku kończy końcem tygodnia, to ja już od poniedziałku to przeżywam i uwierzyć nie mogę. Szczególnie, kiedy robiłam poniższe zestawienie wszystkich miesięcy. Szczególnie, kiedy oglądałam zdjęcia z porodówki, a tam na nich trzymałam malutkie zawiniątko. On taki drobny, pachnący, bezbronny i ja - lekko przestraszona, ale kochająca całym sercem i wiedząca, że wszystko będzie dobrze. I było. I jest. Oczywiście, bez R. to nie wiem co by było! Dlatego tak cieszę się, że go mam. Że mam ich oboje. Bo teraz to już osobno żyć się nie da.

Kończymy pisać razem. Ja i Okru(szek)ch. On mnie chwyta za nos, za wargi, policzki, a ja jedną ręką piszę, drugą macham grzechotką, a gdzieś po drodze sobie "gadamy" :)

Miłego popołudnia!



4 komentarze:

  1. Ale fajnie widać po ostatnich zdjęciach ja się zmienia. Słodziak. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale ten czas leci, jak szalony! Kochany Kubuś :)

    OdpowiedzUsuń
  3. A jakie fajne "pućki" dostał :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Niby tylko 6 miesięcy a jak się zmienił :)
    Fajne takie zestawienie zdjęć z każdej miesięcznicy

    OdpowiedzUsuń