Patrzę na Jakubko i dziwię się, jaki on już duży i mądry. Bo o mądrości trzeba powiedzieć. Kiedy dziecko unosi wysoko głowę i trzyma ją do znudzenia, czołga się, guga, zaczyna uśmiechać i patrzeć ze swoją uroczą ciekawością mądrość wypływa mimowolnie. Każda matka chyba może w nieskończoność patrzeć na swoje dziecko i wyłapywać coraz to nowe umiejętności. Ja patrzę. I z dnia na dzień przepełnia mnie większa duma.
polsko
Dalej łapiemy polskie dni, choć już nie tak słoneczne, bo dziś chmurno i teraz spadł nawet deszcz. Siedzimy zatem w ciepłych swetrach w domu, grzejąc kubkiem dłonie. Jest rodzinnie, przytulnie, chce się tu być zawsze.
W tamtym roku, z R mieliśmy załamanie zagraniczne i chcieliśmy wracać. Szybko jednak otrzeźwieliśmy, wiedząc, że w Niemczech będzie nam lepiej finansowo. Wtedy jednak nie było Okruszka. Nie było mojej samotności ciążowej, braku dłoni mamy, rodzeństwa na moim brzuchu. Nie było babć, które zakochane w Kubusiu sporo nas odciążają. Nie było starych znajomych, którzy teraz również z dziećmi "czują nas". I tak oto znów odrodziła się myśl o zjechaniu do kraju. Tym razem z całą konsekwencją. Bo wiemy, że nie będzie łatwo. Głowimy się co zrobić, by było lżej i by się udało. Powstał pomysł, by wyremontować się na poddaszu u mojej mamy. Czy damy radę? Czy wszystko pójdzie tak, jak chcemy? Zobaczymy w przyszłości. Ale pomysł jest i kiełkuje błyskawicznie.
rośniemy
Czy każda mama usilnie trzyma swoje dziecko w ramach "maleńkości"? Żona brata R. jest w ciąży i już daliśmy jej jedną serię ubranek za małych na Kubę. Patrzę na swojego synka i czasem nie dowierzam, że on tak szybko rośnie. Jest dla mnie malutki. Dopóki nie opadają ręce przy ubieraniu ciuszków, które mimo prób nie chcą się wcisnąć :)
Nie wiem, jak z okruszkową wagą, jednak kręgosłup krzyczy niekiedy "no okruszkiem to on już nie jest". Ja mam dwa kilo na plusie i silne postanowienie ćwiczeń. Wam również ciężko się zebrać?
nietolerancja
Wiele razy pisałam o dolegliwościach brzuszkowych naszego Jakubko, a dziś w końcu mogę wystukać na klawiaturze: daliśmy radę! I nawet suszarka poszła w odstawkę :)
Od początku: kiedy przyjechaliśmy do Polski zaprzyjaźniona lekarka poleciła nam krople Delicol. Jednak idąc do apteki wstąpiliśmy po drodze do siostry R. która nam dała do wypróbowania Bobotic przeciw wzdęciom. Myślimy - czemu nie, a nóż miska pomoże. Jak się domyślacie nie pomógł. Późno wieczorem hop do Apteki po Delicol - Na kolkę niemowlęcą Enzym laktaza. Okazuje się, że wiele dzieci, jak i również dorosłych nie toleruje laktozy, która znajduje się w mleku, a to objawia się bólem brzucha. Jesteśmy teraz dużo spokojniejsi. I przez to też szczęśliwsi.
Ściskam Was serdecznie! I wybaczcie, że nie ma mnie u Was, ale ledwo mam czas napisać coś od siebie tutaj :) nadrobię po powrocie do Niemiec, gdzie znów będę miała Internet w telefonie ;)
Oj Kochana ja nie wiem kiedy to zleciało - 7 tydzień?! przecież Ty dopiero co rodziłaś! Szok!
OdpowiedzUsuńWykorzystajcie jak najlepiej chwile w Polsce :)
Prawda? :D wykorzystamy wykorzystamy :)
UsuńWłaśnie, dopiero urodziłaś, teraz czas na nas, Jakubko jest już taki duży, a my coraz bardziej przerażone ;)
OdpowiedzUsuńKiedy zacznie się akcja "poród" nie będzie czasu na przerażenie :D, a potem również będzie odliczanie tygodni :)
UsuńEh, skąd ja znam te rozterki emigracyjne.. u nas te rozmowy są wciąż na tapecie. Doceń jednajednak,ze oboje jesteście z tego samego kraju, bo u nas jest jeszcze ta poprzeczka - każdy ciągnie w swoją stronę wyobrażając dobie El Dorado.
OdpowiedzUsuńFajnie, że rozwiazaliscie problem z brzuszkiem. My wciąż walczymy. Delicol i Espumisan przywiozłam sobie tutaj z Polski w razie "W" ale nasza Laura jest jeszcze malutka - dopiero 2,5tyg a te lekarstwa można podać dopiero miesieczniakowi...
Nawet nie próbuję sobie wyobrazić, jak Wam jest w tej sytuacji ciężko! My chyba jesteśmy już zdecydowani. W naszym wypadku prościej też jest dlatego, że obie rodziny mamy tutaj, a Ty swoją w Polsce, a H swoją w Turcji...
UsuńNie wiem, jak z Espumisanem, ale np. Bobotic, który używałam był od pierwszych dni życia dziecka. Delicolowi też się nie przyglądałam, bo jednak Kuba ma już ten swój miesiąc :) miałam Ci pisać pod poprzednim postem - pisałaś o masażu brzuszka, a robiłaś Laurze masaż krzyżując jej nóżki, jakby siedziała po turecku i dociskać je do brzuszka ruchami okrężnymi? Tak koliście. Nie wiem czy zrozumiale to wytłumaczyłam :D U nas Kubie bardzo to pomagało, spinał się przy takich dwóch kółkach, ale potem spokój.
Mam podobne przemyślenia czasami.Jak wspominam siebie z przed pierwszej ciąży, to tylko bardziej cieszę się że mam moje skarby.wtedy życie było takie puste, bez konkretnego sensu, mimo że celów było tyle.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJak tak czytałam Twojego posta, to od razu miałam przed oczyma moją Siostrę, która w Niemczech jest już ponad 10 lat. Wyjechała, jako studentka, a teraz jest już żoną, matką dwójki dzieci. Najbardziej, co jej doskwiera, to właśnie ta samotność, rozłąka z rodziną, że przez wszystko musi przechodzić tak na prawdę sama, bez obecności rodziców, rodzeństwa... Nie ma babci, czy dziadka, którzy w mig podskoczą do maluchów i zabawią, odciążą w obowiązkach. Nie ma siostry, czy brata, którzy w chwilę wpadną pomóc, pogadać, zakupy podrzucić, napić się razem kawy, posłuchają o tym, co na sercu leży.
OdpowiedzUsuńPotrafię sobie wyobrazić Twoje rozterki. Dla osób, którzy są bardzo zżyci ze swoją rodziną, taka emigracja jest wyjątkowo trudna.
Po Waszych uśmiechach widać, że rozkwitacie jako rodzice :) A dzieci są mądre, że to się w głowie nie mieści. Łapię się na tym, jaki szok przeżywam obserwując bratanicę.
Skad ja znam te dylematy, wracac czy nie. My jednak myslimy zeby zostac w Czechach ze wzgledu na sluzbe zdrowia i planowanie drugiego dziecka a potem sru do Polandi ale nie wiem czy wytrzymam bo samotnosc doskwiera teraz bardziej jak jest maluszek. Pozdrawiamy
OdpowiedzUsuń