Gdybym miała Ci napisać, jak to jest z tym rodzeństwem miesiąc temu, ten Post byłby naszpikowany żalem i bezsilnością. Od ostatniego Wpisu o rodzeństwie z różnicą dwudziestu miesięcy minęło sporo czasu, w ciągu którego przewinął się u nas chyba najgorszy z możliwych etapów podwójnego macierzyństwa - popchnij-szturchnij-ugryź. Etap rwania włosów i opadających rąk. Do dziś nie wiem, co dokładnie się stało. Co spowodowało, że Starszy tak krzyczał, że dochodziło do rękoczynów. Próbował na ile może sobie pozwolić? Sprawdzał czego mu nie wolno? Wybuch zazdrości? Jakiś rozwojowy skok? Było ciężko. Miałam Ci o tym tutaj napisać, ale nie znalazłam sił. Może kiedyś spróbujemy to ogarnąć. Na szczęście od tamtego czasu wiele się zmieniło. Mogę już z czystym sercem powiedzieć, że jest naprawdę dobrze. W końcu mogę odetchnąć z ulgą. I patrzeć przed siebie z niedoczekaniem.
Leon zaczął rwać się do chodzenia i co prawda na początku było to zabawne, nieporadne i poza dwoma, trzema kroczkami nie wykazywał więcej chęci, tak teraz potrafi ładnie przejść przez pokój. Kiedy Kuba pierwszy raz to zobaczył ogromnie się cieszył. Serio! Zawołałam go, mówiąc, że Leon do niego idzie, a ten zamarł, klasnął w dłonie i tak słodko się uśmiechnął. Młodszy zmotywowany nawet przyspieszył! A potem Kuba podbiegł do nas, wyrwał jego jedną rączkę i zaczął go ciągnąć. Wiem, że chciał go już wziąć za rękę i pójść pokazywać świat. Wiem to. Niestety, póki Leonek nie poczuje się pewniej, to oprowadzanie musi poczekać. Jednak miło było mieć taki mały wgląd w przyszłość. Jak na filmie zobaczyłam ich, kroczących obok siebie. Za rękę. Zobaczyłam Kubę, jako starszego brata, który pokazuje jak się buduje babki z piasku, jak trzeba się wspiąć na huśtawkę, jak kopać piłkę. Wiosno chodź już!
Innym razem ściągnęłam Leonowi pampersa i posadziłam go na nocniku. Starszy wzniósł alarm, że chce siku, choć robił je dziesięć minut wcześniej. Pomyślałam, że ok, pewnie zazdrosny o swoją własność. A on usiadł, siknął, a potem wstał, pokazał na nocnik i powiedział Leon Tu.
Pamięta jakie samochodziki są czyje i kiedy poproszę o przyniesienie zabawki Młodszego chętnie to robi. Gdy widzi, że Leon zaczyna się dobierać do pilota, czy czołga w stronę małych zabawek krzyczy nunu i macha mu przed oczami paluszkiem. Czasem mam wrażenie, że uczy go więcej niż ja sama to robię ;) Chce go karmić, czesać, smarować kremem. Na nowo go głaska, przytula. I najchętniej to robi, kiedy Leo stoi. W kąpieli oblewa go wodą i udaje, że myje.
Mam wrażenie, że coś zaskoczyło. Może to przez wiek Młodszego. I nie tyle wiek, co umiejętności, pewien stopień ogarnięcia. Leon nie jest już takim małym niemowlakiem, zbliża się do roczku, do chodzenia i do możliwości, bliskich Jakubowi. Nie mogę się doczekać wiosny. Naszych wypadów na plac zabaw, wylegiwania się na kocu, pikników i grania w piłkę. I bardzo współczuję R., bo to ja będę tą leżącą, a on kopiącym :D sorry kochanie! Chłopcy są totalnie za Tobą, jeśli chodzi o zabawę.
Czytaj dalej »
Starszy brat.
Leon zaczął rwać się do chodzenia i co prawda na początku było to zabawne, nieporadne i poza dwoma, trzema kroczkami nie wykazywał więcej chęci, tak teraz potrafi ładnie przejść przez pokój. Kiedy Kuba pierwszy raz to zobaczył ogromnie się cieszył. Serio! Zawołałam go, mówiąc, że Leon do niego idzie, a ten zamarł, klasnął w dłonie i tak słodko się uśmiechnął. Młodszy zmotywowany nawet przyspieszył! A potem Kuba podbiegł do nas, wyrwał jego jedną rączkę i zaczął go ciągnąć. Wiem, że chciał go już wziąć za rękę i pójść pokazywać świat. Wiem to. Niestety, póki Leonek nie poczuje się pewniej, to oprowadzanie musi poczekać. Jednak miło było mieć taki mały wgląd w przyszłość. Jak na filmie zobaczyłam ich, kroczących obok siebie. Za rękę. Zobaczyłam Kubę, jako starszego brata, który pokazuje jak się buduje babki z piasku, jak trzeba się wspiąć na huśtawkę, jak kopać piłkę. Wiosno chodź już!
Innym razem ściągnęłam Leonowi pampersa i posadziłam go na nocniku. Starszy wzniósł alarm, że chce siku, choć robił je dziesięć minut wcześniej. Pomyślałam, że ok, pewnie zazdrosny o swoją własność. A on usiadł, siknął, a potem wstał, pokazał na nocnik i powiedział Leon Tu.
Pamięta jakie samochodziki są czyje i kiedy poproszę o przyniesienie zabawki Młodszego chętnie to robi. Gdy widzi, że Leon zaczyna się dobierać do pilota, czy czołga w stronę małych zabawek krzyczy nunu i macha mu przed oczami paluszkiem. Czasem mam wrażenie, że uczy go więcej niż ja sama to robię ;) Chce go karmić, czesać, smarować kremem. Na nowo go głaska, przytula. I najchętniej to robi, kiedy Leo stoi. W kąpieli oblewa go wodą i udaje, że myje.
- Kuba, będziemy się kąpać, zawołaj Leona.
- Leeeooon. Leeooon. Leon kom. Kom.
Mam wrażenie, że coś zaskoczyło. Może to przez wiek Młodszego. I nie tyle wiek, co umiejętności, pewien stopień ogarnięcia. Leon nie jest już takim małym niemowlakiem, zbliża się do roczku, do chodzenia i do możliwości, bliskich Jakubowi. Nie mogę się doczekać wiosny. Naszych wypadów na plac zabaw, wylegiwania się na kocu, pikników i grania w piłkę. I bardzo współczuję R., bo to ja będę tą leżącą, a on kopiącym :D sorry kochanie! Chłopcy są totalnie za Tobą, jeśli chodzi o zabawę.
Młodszy brat.
O młodszym będzie krócej, bo jeszcze nie umie zbyt wiele, ale jego twarz zdradza mnóstwo emocji. On zwyczajnie kocha Jakuba. Uwielbia spędzać z nim czas i kiedy ten coś do niego gada, wygląda, jakby uważnie słuchał i nawet rozumiał. Kiedy tylko go widzi od razu się uśmiecha. Łapie go za włosy (to na pewno głaskanie!) i ciągle zaczepia. Nie straszne są mu mocne przytulańce ani szturchańce. Gdy tylko usłyszy głos Starszego brata szuka go wzrokiem. Prawie na złamanie karku. I jeśli nie karmię go w zamkniętej sypialni, nasze karmienie wygląda dość komicznie, bo Leon siedzi, ssie, a jego wzrok wodzi na Jakubem, a oczy to się dziwią, to się śmieją. Przy nich naprawdę nie można się nudzić.
Jeżeli zapytasz mnie, jak to jest być mamą takiej dwójki teraz, powiem Ci, że super. Tak serio. Bez żadnej ściemy. Bo, że są gorsze dni, to chyba zrozumiałe? Jak przy jednym! Naprawdę niczego nie żałuję. A na te ciemne chmury, które już minęły przymykam oko. Bo we wszystkim trzeba widzieć pozytywy. Coś musiało się stać, żeby nas czegoś nauczyć. Ja nauczyłam się, że nie można odmawiać Starszakowi, jeśli chce pomagać i angażować Młodszego na tyle ile się da.