poniedziałek, 14 lipca 2014

Niemieckie Mami

Dotychczas zbytnio nie narzekałam na czas ciąży. Ale dziś nie ruszam się z kanapy, co chwilę zerkam na brzuch, czy przypadkiem Buba nie przebił mi skóry - tak się rozciąga - a w międzyczasie sturluję... sturlowuję... jak się odmienia "sturlać"?!     z mojego wygodnego miejsca i człapię do toalety z myślą, że zaraz popuszczę. Siadam, oddaję swoje ledwie co. Mały oszust.

Nikt nie mówił, że ostatnie pięć tygodni będzie ciężkie. Czytałam o tym, ale czytać można sporo. Ja na przykład sporo słyszę, jaki to poród będzie straszny. Spokojnie wysłuchuję, odpowiadam cierpliwie, że się nie boję, urodzić muszę i takie straszenie nic nie daje. W ogóle - po co ludziom mózg? Bo chyba nie po to by pomyśleć a powiem, jaki to poród jest straszny, jakie to wielkie bóle będzie mieć i prawie umrze. 

Dziś kolejny post - wiem, że gdy urodzę nie będę miała na nie tak czasu. A że mieszkam w Niemczech i za cholerę nie mogłam znaleźć blogujących niemieckich mam, szukając porad, postanowiłam samą taką poradą być. Z tygodnia na tydzień zdobywa się coraz więcej doświadczenia.

Na początek oczywiście dostałam książeczkę ciążową i zaświadczenie o tym, że jestem w ciąży (wtedy był to ósmy tydzień - ósmy! Gdzie te tygodnie uciekły?).


Nie wiem ile przysługuje usg w ciągu całej ciąży - ja miałam robione praktycznie co wizytę.
w styczniu, w lutym, kwietniu, maju (tu akurat 3D - kosztowało nas 70euro), w czerwcu. Wychodzi na to, że Buba miał możliwość pozowania co miesiąc. Od czerwca po minionych znów czterech tygodniach chodzimy już na ktg i oczywiście sprawdzanie szyjki macicy. Sprawdzanie moczu - zawsze. Sprawdzanie wagi - zawsze (największa frajda). Mierzenie ciśnienia - zawsze. Krew... nie jestem pewna, zawsze szybko chciałam o tym zapomnieć. Co region, to na pewno inaczej. Jedno jest pewne - jestem bardzo zadowolona. Za każdym razem mam wrażenie kompetentnej opieki. Tym ludziom zależy na nas i naszych brzuszkach.

Wybrałam sobie też już położną panią Barbarę - widziałam się z nią raz, a jutro o 10 mamy zaplanowane oglądanie szpitala, wypełnienie wszystkich papierów, by w czasie porodu mieć już to z głowy. Tutaj nazywa się to Geburtsplannung.

Ja - We wtorek mamy planowanie porodu w szpitalu.
Moja siostra - A co tu planować? Przyj i tyle!

Rodzina. Taka nieoceniona.

Ostatnio zastanawiałam się, kiedy znów "zważą" naszego Okruszka. Ostatni raz było to na początku czerwca, gdzie miał 1300. Bardzo chciałabym wiedzieć, bo podobno szykuje nam się spory chłopak. Nieśmiały, jeśli chodzi o usg chłopak. Jejku, już bym chciała wycałować te jego małe paluszki.

Wracając - jutro planowanie porodu, muszę się zapytać położnej co ja mam spakować dla siebie i małego. Jak widziałam polskie listy, to idzie pół domu zabrać, podobno tu jest inaczej. Ale o tym jutro.
Dziś trzeba jeszcze wykrzesać trochę sił na ogarnięcie domu i obiadu. Ciężarnym powinna przysługiwać bezpłatna gosposia. Mogę postawić pierwszy podpis pod takową petycją do miasta. Kraju. Unii Europejskiej.



3 komentarze:

  1. Ja jestem w 37t.c. i co chwile sprawdzam czy wody mi juz odeszly, hehe wczoraj bylam u lekarza i powiedzieli ze mala ma 2,5kg (?!? ale jak to przeciez ja tyle przytylam) tez myslalam (i nadal mysle ze bedzie to kawal baby, ale usg chyba nie klamie). Daj znac jak i ile jest u Ciebie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Waga wadze nierówna:) często ta nasza wielkość zależy od wód. Ja będę wiedzieć ile nasze bejb ma 25. na wizycie. Strasznie jestem ciekawa! Od jego ostatniego "ważenia" przybyło mi 2kg tylko nie wiem ile to samo maleństwo, a ile moje parówkowe uda:p

      Usuń
  2. Różnie z tym usg bywa-moja Tolka miała ważyć ponad 4kg, baaa nawet do 5 kg miała dobiegać a tu o...psztryk i klocuszek ważył 3,55kg :)
    iii zazdroszczę parówkowych ud przy moich baleroniastych ;D

    OdpowiedzUsuń