czwartek, 10 marca 2016

Nie w porę

W tym tygodniu chorowaliśmy na całego. Zaczęło się od Jakubka, który umęczył nie tylko w nocy, ale także i w dzień, poprzez R. którego coś brało, a kończy na mnie, z rozbolałym gardłem, głową, katarem, bonusowym bólem zęba. A tak nie w porę to chorowanie, wiecie? Zawitała u nas w końcu wiosna i wszystko wskazuje na to, że zabawi na dłużej, jak już nie na stałe. Słońce zagląda przez szyby, kusi. Jednak nawet nie mam siły nigdzie wychodzić. Czego nie można powiedzieć o naszym dziecięciu, który od poniedziałku przynosi swoje buty i zaprowadza na przedpokój, próbując tam otworzyć drzwi. A jaki płacz, kiedy prowadzamy go z powrotem w głąb mieszkania!

Dziś jednak jest trochę inaczej, choroba powoli mu odpuszcza, po wczorajszej całodziennej gorączce dziś jest chłodniejszy, mniej kaszle, jedynie z chusteczką się nie rozstajemy. Dziś jest przytulaśny. Zalicza drugą drzemkę i chyba nabiera sił po tych ostatnich dniach.

Z aktualności, byliśmy wczoraj z Brzuszkowym na Ktg, gdzie zadziwił mnie dogłębnie, po prostu... śpiąc. Poruszył się jedynie raz, pod koniec, zapewne przeciągając po udanej drzemce. Przyjemnie było wsłuchiwać się w spokojny rytm jego serca. Pobrano mi krew, zmieżono, jak zwykle ciśnienie, zważono (będzie co zrzucać :D), a lekarka sprawdziła jedynie szyjkę i wyraziła smutek z powodu Jakubka, który już głęboko zapadł jej w pamięci swoim gryzieniem lizaka na każdej wizycie. Widzimy się znów za dwa tygodnie. Od teraz (przecież to już końcówka!) mam zapisane wizyty co czternaście dni właśnie. A przy samym terminie z tygodniowym odstępem. Rozbawił mnie termin na szóstego maja popełniony w recepcji. Wtedy, to już z pewnością będziemy razem!



Dni są w miarę znośne, gorzej z nocami, kiedy zanim się porządnie ułożę, zwalczę mdłości i zapomnę o bólu łydek Jakubek wzywa mnie do swojego pokoju. Czasem tylko pije, ale odkąd zachorował przytulanie, noszenie, bujanie jest koniecznością. Ostatnio nawet wzięłam go do naszego łóżka, chwilę oglądał ze mną serial (R. wieczorami na wykładach do prawka), a potem dalej spokojnie sobie spał. Chciałam go tak zostawić na całą noc, myśląc, że będzie spał lepiej, ale obudził się i pokazywał rączką na drzwi, żeby go zanieść do jego łóżka. a tam jakby z ulgą wtulił się w swoją poduszkę. W nocy nawet odpychał mnie rączką, kiedy próbowałam się obok niego położyć. Co nie znaczy, że tak ładnie, grzecznie spał :D

Niech już to choróbsko sobie idzie! Razem z zimą!


7 komentarzy:

  1. Ojej, ojej.. kochana, dużo dużo zdrowia dla Was! Oby ta wiosna faktycznie już została i przepędziła wszystkie zimowe choróbska! Jakubek taki już jest dorosły... nie mogę się na...czytać ;-) Kochana, a w takich gorszych chwilach jak właśnie choroba nie stara się jeszcze poszukać piersi? Pytam zupełnie z ciekawości, jak wiesz wciąż nie mogę się odważyć, żeby przystąpić do odstawiania Laury...

    OdpowiedzUsuń
  2. Jej... jak sobie przypomnę końcówkę ciąży to odechciewa się drugiej ;) ale to tylko chwilowe, zaraz będziecie zdrowi i wszyscy w 4 śmigać na słoneczku :) nie mogę się nadziwić jak szybko to mija!

    OdpowiedzUsuń
  3. Dużo, dużo zdrówka dla Was. Coś musi być w powietrzu, albo może to te zmiany pogody tak działają? My na szczęście po wirusach, ale koleżanka z synkiem dziś chorzy w domu zostali. A pogoda piękna i u nas, tylko spacerować (o ile nie ma się zbuntowanego dzieciątka ;p).

    OdpowiedzUsuń
  4. Życzę Wam dużo zdrówka, bo w końcu wiosna idzie, więc korzystajcie z pogody! Chociaż u nas wiosny nie widać? Jak nie deszcz ze śniegiem, to jakieś pochmurne i zimne dni... Czekam na słoneczko, bo już mam dość tej pogody

    OdpowiedzUsuń
  5. Mnie też choroba dopadła. Maluszek jak na razie dobrze się trzyma i ma tylko katarek. A już myślałam, że mnie to ominie, ale widzę, że wiele osób łapie teraz choróbsko.

    OdpowiedzUsuń
  6. My z córeczką póki co omijamy choróbska z pełnym rozmachem. Nie zazdroszczę Wam takiego stanu, tym bardziej, że pogoda coraz ładniejsza:) Życzymy zdrówka!

    OdpowiedzUsuń
  7. Zbyt dobrze to znam. Niestety choróbska przychodzą zazwyczaj kiedy za oknem cudna pogoda, nadszedł długo oczekiwany wyjazd albo święta. Tak to już jest, żebyśmy za lekko jako rodzice nie mieli. ;)

    OdpowiedzUsuń