Leo na początku
tamtego tygodnia skończył siedem miesięcy. Jeszcze niedawno ciągle
tylko spał z przerwą na jedzenie i przebranie pampersa, a teraz
dwie drzemki w ciągu dnia są rarytasem, siedzi bez obstawy poduszek
i bawi się w najlepsze swoimi zabawkami, a jeśli dorwie jakąś
należącą do swojego brata, aż uszy mu się trzęsą. Jedyne co
się nie zmieniło, to jego apetyt. Dalej je śmiało, jednak pierś
coraz częściej spychana jest na dalszy plan. W takim tempie odstawi
się szybciej niż myślałam. Szczególnie, że nie jest mu ona
potrzebna do zasypiania, jak było w przypadku Jakubka.
Leo to taka oaza spokoju i wyrozumiałości. Płacze, jeśli naprawdę coś jest nie po jego myśli. W sumie, to jeśli jest wyspany i najedzony nic mu nie potrzeba więcej do szczęścia oprócz swojego koca do ciumkania i... braciszka. Mama też jest super, ale brat to jednak brat!
Nasz chłopiec waży już 10 kg 120 g i mierzy 73 cm. Rozmiar 80 już na dobre rozgościł się w
komodzie i zastanawiam się też, jak to będzie z butkami, bo już
teraz ubieram mu 18/19. Kuba takowe nosił na roczek, gdy zaczynał
samodzielnie chodzić. Leo ma znacznie większe słodkie stópki! Jak pewnie zauważyliście ciężko mi unikać
porównywania. Dla mnie to takie niezwykłe, że dwójka dzieci może
się tak różnić. To zwyczajnie ciekawe. I piękne. I też wcale
nieszkodliwe. Bo kochamy ich tak samo, mimo różnic. Nawet jeśli tą
największą różnicą jest zasypianie. U młodszego wystarczy
wyczuć moment, położyć go do łóżeczka, włączyć karuzelę,
dać kocyk ciumkacz i po chwili dziecię odpływa. Uwielbiam, jak tak
usypia.
Patrzcie, jak u nas wesoło! |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz