poniedziałek, 4 kwietnia 2016

3 pytania, które zadaje sobie kobieta w drugiej ciąży

Druga ciąża przynosi wiele nowego. Nigdy się nie zgodzę, że ciąża to ciąża, każda taka sama. Pierwsza na pewno jest wyjątkowa, bo przeżywamy wszystko pierwszy raz, pierwsze ruchy, rosnący brzuch. Bardzo skupiamy się na sobie i na rosnącym w nas życiu. Przy kolejnej dalej jest ten zachwyt, ale jakiś taki szybszy. Czas pędzi i nawet nie zdążymy się obejrzeć, a już jesteśmy przy końcówce. Zajmowanie się pierworodnym dziecięciem nie daje niekiedy wytchnienia. I powiem Wam, że nawet te ostatnie tygodnie jakoś mi szybciej lecą. To prawda, że jestem już zmęczona i sprawa mogłaby się rozwiązać już tu i teraz, ale w porównaniu z pierwszą ciążą i tak  jest wszystko... szybciej.
W każdej jednak ciąży są zmartwienia. Te małe i te duże. Dobrze, że w drugiej odpada chociaż jedno - czy rozpoznam zaczynający się poród i czy będzie bardzo bolało? Dwa razy tak! :D

Poniżej trzy pytania, które zadaje sobie chyba każda mama oczekująca przyjścia na świat drugiego dziecka.



Czy poradzę sobie z dwójką?

To chyba sztandarowe pytanie. Pierwsze. Najbardziej doskwierające. I chyba częściej się pojawiające przy niedużym odstępie między ciążami. Bo jak to tak z dwoma maluchami? Z wymagającym dwulatkiem i noworodkiem? Z półtoraroczniakiem i noworodkiem?! Cieszę się, że R. razem z moim porodem zaczyna dwutygodniowy urlop, do tego przyjeżdża jeszcze moja mama. Może uda nam się wyklarować jakiś rytm, który doda mi trochę pewności i opanowania, jak już zostanę sama na polu bitwy.

Jak pierworodny poradzi sobie z zazdrością?

Jestem na nią przygotowana. Wiem, że w mniejszym czy większym stopniu w końcu się pojawi. Zazdrość. Szczególnie u rozbrykanego, łaknącego ciągłej uwagi Jakubka. Zastanawiam się, jak będzie ją okazywał i czy zrobimy wszystko, by nie poczuł się w jakiś sposób odizolowany, pozbawiony uwagi. Czas pokaże, jak się sprawy rozwiną. Może przeżyjemy wielkie zaskoczenie?

Jak to jest z tą miłością?

Czytałam różne relacje mam oczekujących drugiego dziecka. W wielu z nich przewijało się pytanie "Czy będę potrafiła kochać tak samo drugie?". Ja nie mam co do tego wątpliwości. Kocham je już teraz i wiem, że jak wyląduje w końcu w moich ramionach nie będę mogła się napatrzeć i nakochać. Serce matki, to studnia bez dna. I jak to mówią - miłość się mnoży, a nie dzieli. Boję się tylko jednego. Że w danym momencie, w danej chwili, nie będę wiedzieć, jak okazać tą miłość równomiernie, aby nikogo nie skrzywdzić.


7 komentarzy:

  1. Świetna treść wpisu zapraszam do odwiedzenia z moimi pomysłami :)ekologiczne zabawki poznań

    OdpowiedzUsuń
  2. Potrafię sobie wyobrazić te rozterki :) Jestem jednak więcej niż pewna, że szybciutko ogarniesz opiekę nad dwoma brzdącami, a Jakubek oswoi się z nową sytuacją. Głowa do góry, będzie dobrze :-*

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie najbardziej martwi, jak dam radę kiedyś. A z miłością.. Jakoś nie boję się, że mogę pokochać któreś dziecko bardziej. Według mnie nie da się tak. :)
    Bardzo jestem ciekawa jak to u Was będzie :) Może mi dodasz odwagi, hehe :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Niedawno przezylam swoj pierwszy falszywy ciazowy alarm.... Bylam doslownie przerazona i nie balam sie bolu, czy rozpoznam czy to juz....balam sobie ze nie dam rady... ;)

    Takze rozumiem Twoje obawy doskonale!!! Mimo ze nie jestem w ciazy.

    Pewna jestem ze na 10000% dasz sobie rade!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam podobne rozterki nie będąc jeszcze w drugiej ciąży ;P więc tak to już chyba jest, że rozmyślamy, zastanawiamy się, a przecież wiadomo, że damy radę. Bo jak nie my to kto?! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiesz, że ja jak na razie nie jestem w kolejnej ciaży ale już nie raz przez myśl przeszły mi te pytania. Samo życie.

    OdpowiedzUsuń
  7. ja mimo że drugiej jeszcze nie planuję urzeczywistniać to już od dłuższego czasu zastanawiam się jak to jest. Jak wygląda ta druga ciąża, czy jest łatwiej wytrzymać bo już wiesz co czeka, czy właśnie przez to że wiesz jesteś jeszcze bardziej przerażona...
    Jednak z rodzeństwem do pary jest zawsze lepiej żyć, także obym i ja kiedyś mogła porównać na własnym ciele ;)

    OdpowiedzUsuń