Kiedy Okruszek był mały z wizytami u lekarza nie było najmniejszego problemu. Przy szczepieniu, a i owszem, zapłakał, ale trwało to chwilę, szybko mijało. A potem coś się stało. I to nie takie małe COŚ! Jakub, jak tylko się go dotknie zaczyna spazmatycznie płakać, czepiać się mnie swoimi rączkami i nóżkami, a nawet potrafi wskazywać na drzwi i targać klamką, kiedy do nich podchodzimy, jakby wołał o pomoc w ucieczce. Płacze nawet wtedy, kiedy nic mu się nie robi. Lekarka go obejrzała, a potem przygotowywała szczepionkę, kiedy ja próbowałam uspokoić małego krzykacza. Siedział mi na biodrze, jak małpka i przyciągał, jak najbliżej siebie. No normalnie, jakby w pokoju tortur się znajdował. Minie mu? Powiedzcie, że mu minie. Bo, jak z wiekiem jest tylko gorzej, to się chyba podłamię. Na szczęście Jakub nie choruje jak na razie, a kolejną wizytę mamy dopiero za sześć tygodni.
Inna sprawa, to sprawa zębów. Od wczoraj ciągnie się za nami katar po pas i litry śliny. Serio! Po pół godzinie przebierałam Kubie koszulkę, bo była mokra, aż do pępka. Trzeba będzie się zaopatrzyć w chusteczki pod szyję, bo śliniaki na pewno nie zdadzą egzaminu. Wychodzą nam do końca dolne trójki. A myślałam, że jak ostry koniuszek się pokaże, to będzie po krzyku. A krzyku jest sporo. Szczególnie wieczorem i w nocy, kiedy musiałam podać Viburcol i uzbroić się w większą cierpliwość.
Poza tym dużo czasu spędzamy na świeżym powietrzu, nawet jeśli nie sprzyja nam pogoda. Choć muszę przyznać, że grudzień w niemieckim Krefeldzie jest wyjątkowo piękny! Temperatura powyżej dziesięciu stopni i przeważające słońce? Aż chce się żyć. Nawet ludzie w takie dnia jacyś milsi, bardziej uśmiechnięci. Zaliczamy nawet place zabaw, które o tej porze roku są opustoszałe. Ludzie muszą myśleć, że matka oszalała, kiedy widzą nas szalejących na karuzeli :p
Ostatnie dni, to też duży przeskok w okazywaniu uczuć. Jakubek uwielbia się tulić i dawać buziaki, wydając charakterystyczne "cmok". R. nauczył go również przybijać "żółwika", co wygląda rozkosznie, a także coraz częściej podaje rękę na przywitanie. No i pluszakami się bawi! Jakiś czas temu patrzyłam na piętrzące się niepotrzebnie misie i myślałam nawet o schowaniu niektórych, ale Jakub nagle zaczął je dostrzegać i zwyczajnie się nimi bawić. I nie chodzi tu tylko o tulenie. Miś to miś, a owieczka jest owieczką i robi "mee". No i co więcej, misie można "karmić" :) Każdy dzień przynosi coś nowego. Nie można się nudzić, to na pewno.
A czym Was zaskoczyły Wasze dzieci ostatnio? :)
Przed nami też szczepienie, ale przełożone z powodu mega kataru... Podejrzewam piątki i mam nadzieję, że katar nie zejdzie niżej. No i co do krzyku... Zawsze ładnie dawała sobie psiknąć do nosa i odciągnąć katar, a teraz to jakaś masakra. Krzyczy tak jakby ze skóry obdzierali, ciężkie czasy :P
OdpowiedzUsuńCiężkie :) ale chyba wszystko trzeba przejść. Dzieci coraz większe, już nie dają się tak tykać.
UsuńA jakie macie szczepienie? Pytam, bo wydawało mi się, że po MMR przez rok jest spokój.
OdpowiedzUsuńPomimo tych wszystkich uprzykrzaczy typu wychodzące zęby, ciągłe problemy ze spaniem itp. to chyba przyznasz, że w fajnym wieku są teraz nasze dzieci, co? :) Laura też przytula wszystkie zabawki, przytula się do nas, jest ogólnie okropnie słodka i już... taka kumata. Naśladuje nas we wszystkim. Wczoraj zauwazyłam, że dyszy tak jak bohater pewnej bajki zmęczony po biegu :)
No własnie w Niemczech wydaje mi się, że jest inaczej? W sierpniu mieliśmy szczepionkę MMR właśnie, potem sześć tygodni później na ospę wietrzną i teraz meningokoki.
UsuńI masz całkowicie rację z tym wiekiem dzieciaków :) jest super, a te płaczące problemy? Człowiek chyba się przyzwyczaja. Co nie znaczy, że chętnie przespałabym noc :D Laura super musi wyglądać tak sapiąc.
Po mmr miedzy 16 a 18 miesiacem jest 3 dawka DTP, polio i krztusiec.
UsuńMnie moje dziecko zaskoczyło tym, że po ładnie już przesypianych nocach, nagle budzi się co godzinę z płaczem, przez co ja chodzę jak zombie. Podejrzewam też zęby u nas. Dolne jedynki ładnie się przebiły i rosną i też słyszałam, że już to nie powinno boleć. To teraz już sama nie wiem czy kolejne jej wychodzą czy cały czas te jedynki jej dokuczają.
OdpowiedzUsuńBiedny na tym szczepieniu. Może jakoś źle zapamiętał ostatnią wizytę szczepienną i teraz się panicznie boi. Myślę, że to taki okres. Życzę Ci tego. Ciekawe jak będzie u nas jak mała podrośnie. My mamy kolejne szczepienie, jak Laurka skończy rok.
Jak tak pięknie i słonecznie to faktycznie na spacer nogi same wychodzą ;)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o ten strach przy szczepieniu, to może już Jakubko dobrze zdaje sobie sprawę z tego, co nastąpi i najzwyklej w świecie jest to dla niego nieprzyjemne i z chęcią chciałby tego uniknąć. Choć mam nadzieję, że jest to tylko taki etap przejściowy, że ogólnie wizyt nie będzie się bał. U nas z tym tragedia, ale to przez pobieranie krwi u Małej, pielęgniarka dosłownie zatraumiła mi dziecko tak, że ostatnio na rutynowej wizycie pediatrycznej Córa mi zaczęła się trząść i wpadła w histerię, jak tylko ujrzała osobę w białym kitlu. Wcześniej nie stwarzała problemów w przychodni, a teraz nie pozwala się nawet zbadać w strachu przed tym bólem, który jej wredna piguła zgotowała... =/
Czym to mnie ostatnio Potwory zaskoczyly... Czekaj no... A, juz wiem! Szczeka mi opadla, kiedy poprosili do miski rosolku po marcheweczce! Dotychczas w zupie tolerowali najwyzej makaron i myslalam, ze moje gledzenie o warzywach i witaminach to jak grochem o sciane... :D A tu niespodzianka, bo najpierw Nik oswiadczyl, ze chce byc "duzi", a siostra przeciez gorsza byc nie moze i tez zazyczyla sobie marchewke. ;)
OdpowiedzUsuńCo do lekarza i reakcji Jakubka to nie wiem... Bi urzadzala takie akcje od urodzenia, az po bilans dwulatka. A juz przy bilansie 3-latka dala sie ladnie przebadac. W tym roku, na bilansie 4-latka miala szczepionki i nawet sie nie skrzywila. :) Nik za to wariowal tylko do okolo 2 miesiaca. Potem bym wzorowym pacjentem. Czy to badanie, czy szczepienia, on sie caly czas usmiechal. W poniedz. mamy bilans 3-latka, wiec zobaczymy czy ten trend trwa. ;) Jakubek jest jakos posrodku tego spektrum, wiec trudno powiedziec jak z nim dalej pojdzie. Zycze Ci jednak, zeby to byl jednorazowy wybryk, bo z Bi mialam sie okazje przekonac jakie "fajne" sa wizyty lekarskie kiedy dwie dorosle osoby nie moga utrzymac wierzgajacego i wrzeszczacego, malego dziecka. ;)
Ola odkąd zaczęła być bardziej kumata, na wszystkich wizytach u lekarza drze się jakby ją ze skóry obdzierali... Naprawdę nie wiem, co jej się podziało. Tak samo teraz na obcych brodatych, wąsatych panów reaguje... ryk niemiłosierny.
OdpowiedzUsuńDzieci są niesamowite i zaskakują każdego dnia. To wspaniałe patrzeć jak każdy kolejny dzień uczą się czegoś nowego :)
OdpowiedzUsuńHania dopiero co zaczęła raczkować, a już wszędzie staje. Ślina leci nieustannie, chyba niedługo w końcu pojawi się ząb, oby jak najmniej boleśnie :)
A pogody takiej słonecznej i pięknej zazdroszczę Wam ogromnie :)
U nas szczepienia przebiegają na szczęście na spokojnie bez krzyku i płaczu.
OdpowiedzUsuńCzym Oli mnie ostatnio zaskoczył? Codziennie mówi jakies nowe słowo. Jestem z niego bardzo dumna! :)