Będąc w Polsce wyciszyłam się. Takie czekanie, nieświadomość terminu ponownego zobaczenia się z R. było mocno dobijające, trochę męczące. Miałam takie plany na pisanie Postów, a życie wszystko zweryfikowało. Okazało się, że miałam mniej na to czasu. Zawsze coś było do zrobienia, Kuba często trafiał swoją drzemką w spacery, a jak w końcu udało mi się spokojnie usiąść, to opuszczały mnie chęci. Pogoda również zrobiła swoje, ciągły deszcz wyciszał podwójnie.
Jesteśmy już jednak w domu. I jak zawsze ciężko było mi wracać, tak teraz wracałam z utęsknieniem. Dom tam, gdzie Twoi bliscy. Gdy jesteśmy z R. razem w Polsce trudniej nam wyjeżdżać. Co tu dużo mówić, naszym miejscem jest Polska. Jednak dom tymczasowo mamy tutaj, w Niemczech. I cieszę się nim ogromnie, tą swoistością. Szkoda jedynie, że nie mamy go w innym miejscu na ziemi.
Niemniej wróciliśmy, wyściskaliśmy i ukochalismy R.. Wysłuchaliśmy, że już nigdy więcej nas samych nie puści i od dziś ruszyliśmy z naszą codziennością. Poranne wylegiwanie się na kanapie, oglądanie bajek, robienie kawy, szykowanie śniadania i wspólne spożywanie go wśród ogólnego rozgardiaszu. Jakubek po przyjeździe wyciągnął z namiotu wszystkie swoje zabawki i z każdą z nich musiał się "przywitać". Okazało się wtedy, że załapał, jak się odpychać na autku i zabawy było jeszcze więcej!
W międzyczasie urósł mi brzuch i w czternastym tygodniu wyglądam tam, jak w dwudziestym w ciąży z Jakubkiem. Serio. A mimo to waga leci mi w dół i sama już nie wiem, czy to wynik pierwszego trymestru, gdzie jadłam jak ptaszek, czy... sama nie wiem? Za tydzień mamy kontrolę u mojego ginekologa i wszystko się okaże. Może okaże się też nawet, czy w brzuszku kryje się chłopczyk, czy dziewczynka? Obstawiamy? :D R. zarzeka się, że trzeba będzie kupić kilka spódniczek i w sumie wszyscy to potwierdzają. W koło słyszę tylko "parka", "wnuczka", "małe warkoczyki", a ja czuję, że jak na złość tym wszystkim pojawią się małe jajeczka ;p złość, nie złość. Bardzo będę cieszyć się z chłopczyka. Myśląc o tym wyobrażam sobie Jakubka i jego młodszego braciszka. Wszystko się okaże. Najważniejsze, że jak na razie czuję się świetnie, a z ostatnich badań wynika, że maluszek również. Choć nie powiem zżera mnie już ciekawość. Jest całkiem inaczej, kiedy do brzucha można już mówić po imieniu :)
W najbliższych dniach będę się starał nadrobić zalegające w Roboczych Posty, jednak następnego możecie się spodziewać dopiero po weekendzie. W końcu R. ma wolne, pogoda szykuje się bezchmurna, więc nie ma innej opcji, trzeba z tego skorzystać. Poniżej kilka naszych zdjęć jeszcze z Polski. Dość trudno było mi je przebrać, bo najwięcej z nich przedstawia Okruszka i Nera, psa mamy, którzy byli kamratami nie do rozłączenia w ostatnich tygodniach! Aż żal mi i chciałabym psiaka, ale to na pewno może poczekać :p
Mnie aż trzęsie, żeby wziąć drugiego psa. Potwornie tęsknię za moim miśkiem, z którym pożegnaliśmy się trzy miesiące temu i choć została ciągle mała sunia, to mam wrażenie, że czegoś brakuje. Tyle lat z psem i nagle nic... Chciałabym też, żeby Miki miał dużego psa, z którym by się wychowywał. Chociaż widzę, że i tak uwielbia sunię i jest w nią potwornie zapatrzony. Czekać tylko aż zaczną razem latać po domu :)
OdpowiedzUsuńSama chciałabym mieć dużego psa :) zawsze rozkochana byłam w labradorach czy goldenach. Ach... Może kiedyś :)
UsuńBo wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej - gdzie nasza rodzina, gdzie czujemy się bezpiecznie będąc wspólnie. Doskonale Cię rozumiem. Pogoda ostatnio męczy, wycisza, ale w moim przypadku działa to również usypiająco i nic mi się nie chce, a tyle planów, co w efekcie kończy się snem. No ale musimy to przejść, jesienne dni i szarość.
OdpowiedzUsuńFajne masz te brzusio, ale na kolejnym zdjęciu nie widać nic :) chudzinka z Ciebie.
No i mam nadzieje, że dowiesz się czy będzie synuś czy córeczka i pochwalisz się :) chociaż ja jestem zdania nie ważne co - oby było zdrowe :)
matkapolka89
Na drugim zdjęciu siostra :D ja byłam taka chuda kilka lat temu... ach. Ja też tak myślę, że najważniejsze zdrowe, ale podświadomie większość ciężarnych chciałaby mieć coś konkretnego. Ja teraz już sama nie jestem pewna co.
UsuńNo wreszcie jesteście! Marika, zdjęcie z brzuszkiem jest przesłodkie :) ja nie wiem co ci ludzie tak szaleją z parkami :) ja bym tam się nie pogniewala za drugą córkę i wiem, że H. też :) jak Wam minął powrót? Jakubek współpracował? :)
OdpowiedzUsuńBylo gorzej niż kiedy jechaliśmy do Polski ale też wszystko zależy od obsługi i tego, ze mieliśmy trzy godzinne opóźnienie! Jakub pod koniec wariował :) i wiesz co? Jednak nigdy więcej:p R. musi szybko prawko robić!
UsuńAle brzusio :) W drugiej ciąży szybciej rośnie, bo mięśnie już nie takie jak kiedyś... Nie mogę się do czekać, aż powiesz nam kto mieszka w środku, obstawiam chłopca :)
OdpowiedzUsuńPowiem Ci ze cieszę się z tego szybkiego wzrostu :) człowiek bardziej sobie to wszystko uświadamia.
Usuńbrzuszek masz sliczny :) Bardzo fajnie ze czujesz sie dobrze i ze maluszek tez jest zdrowy ;) Z niecierpliwoscia czekam na posta z wiadomoscia czy to chlopiec czy dziewczynka ;)
OdpowiedzUsuńO kurcze! Ale już masz duży brzuszek! To niemożliwe, żeby aż tak szybko zleciało tyle tygodni! :*
OdpowiedzUsuńJakubko dorośleje. ;) Widać, że to już duży chłopczyk. :)
Koniecznie daj znać jak już będziesz znała płeć maleństwa. ;)
Buziaki! :*
Ja chyba miałam jeszcze większy brzuszek i urodziłam wielkoluda :P
OdpowiedzUsuńFajnie, że już wróciłaś! :)
OdpowiedzUsuńCudny brzusio i Jakubek też, jak zwykle... ;) :*