wtorek, 5 sierpnia 2014

Noworodki lubią "czytać" książki!

Czytać w słusznym cudzysłowie, a książki, to powinny raczej przybrać zdrobnioną wersję - książeczki. Spotkałyście się może już z książeczkami kontrastowymi? Ja sama się z nimi zetknęłam przy okazji oglądania videobloga, o którym wspominałam tu. Jak to się stało, że dopiero wtedy?

Mogę chyba śmiało powiedzieć, że każda przyszła mama zastanawia się, jak to będzie kiedy jej maleństwo przyjdzie już na świat. Przed oczami ma zapewne obraz karmienia, przebierania i wpatrywania się w maluszka, kiedy ten śpi. Typowy obraz noworodka: je, kupka, śpi. Ale czy to naprawdę wszystko? Oglądając wspomniany wcześniej filmik byłam naprawdę zdziwiona, kiedy takie maleństwo uspokoił zwykły (dla nas) czarno - biały obrazek. A potem przeczytałam, że noworodek w pierwszych tygodniach swojego życia najchętniej ogląda twarze najbliższych mu osób i to w odległości 20 - 30 cm (!), a przedmioty znajdujące się dalej są niewyraźne i rozmazane. I gdybyśmy spojrzeli jego oczami najlepiej widziane byłyby dla nas kontrasty. Dlatego też powstała seria Oczami maluszka i dużo tańsze Książeczki kontrastowe, które niby od trzeciego miesiąca niczym się nie różnią od tych 0-3.



Taką książeczkę możemy pokazywać dziecku już od pierwszych dni. Będzie to dla niego nie tylko zabawa, ale stymulacja wzroku i efektywnie spędzony czas. W Niemczech niestety chyba nie słyszeli o tym, że dziecko można stymulować już od pierwszych dni, bo księgarnie zieją pustką. Na szczęście jest jeszcze księgarnia internetowa. Zamówiłam Zwierzęta wokół nas i Jakie to ciekawe! Już się nie mogę doczekać reakcji Okruszka na takie rewelacje.

A Wy? Spotkałyście się może z takimi wydaniami? Chcecie używać? Używacie?



8 komentarzy:

  1. Mam harmonijkę z serii "Oczami maluszka" i jestem baardzo zadowolona, Hania potrafi się w nią wpatrywać całymi minutami;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Na pewno o takich pomyślę, gdy przyjdzie na to odpowiednia pora... :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeszcze będąc w ciąży narysowałam swojej córce obrazki, teraz bywa, że ta wpatruje się w nie niczym zahipnotyzowana. Ale i zwykłe domowe przedmioty okazują się przyciągać niemowlęcy wzrok i to niekoniecznie tylko w czerni i bieli (w jednym z wczesnych tygodni niemowlak zaczyna dostrzegać też czerwień) zatem u nas to właśnie intensywnie czerwone ściany pokoju, ciemnobrązowo-biały żyrandol, biała tetrówka rzucona na oparcie grafitowej kanapy itp.
    Twój syn na pewno coś sobie atrakcyjnego dla oka wypatrzy w waszym domu:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też myślałam o narysowaniu :) właśnie czytałam, że potem dochodzi czerwień, żółty, bardzo żywe kolory, odznaczające się, takie o których wspomniałaś. Nic tylko czekać na Kubę i obserwować, jak sam obserwuje świat :)

      Usuń
  4. U nas wersja harmonijkowa mieszka nad przewijakiem a obrazki tata zmnienia w zaleznosci od pory dnia: rano budzik, potem ubranko, wozek, do mycia lozeczko i na koniec ksiezyc. Mlody cieszy sie do tych obrazkow bardziej niz do nas :) Dostalismy ostatnio dwie ksiazeczki z tej drugiej serii, ale (jeszcze?) nie powoduja takiej radosci.

    OdpowiedzUsuń
  5. O tym, że maluchy lubią wpatrywać się w kontrasty też przeczytałam stosunkowo późno. Ale nawet, jeśli nie można dostać książeczek, można samemu zrobić taką rozrywkę dla malucha po prostu drukując na czarno-biało jakieś kształty, które można zawiesić na ścianie przy łóżeczku. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. My nie mieliśmy książeczek, wystarczyło wydrukować coś czarno-białego i pokazać i Lila była zajęta :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Drukowanie też jest świetnym pomysłem! Tylko, że do niego fajna byłaby własna drukarka. Inna opcja, to narysowanie samemu, chyba nie potrzeba zbyt wiele talentu :p wypróbuje dzisiaj, bo chce też kilka obrazków zawiesić przy łóżeczku. Zobaczymy tylko jakich książeczka nie posiada ;) dziękuję za wszystkie Wasze słowa i pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń