czwartek, 30 kwietnia 2015

35 TO - ósmy miesiąc.

Pachnie u nas bzem, który zebraliśmy na ostatnim weekendowym spacerze. Jeśli jest bez, to znaczy, że jest maj. Maj już o krok od nas. A potem będzie czerwiec i będę mogła myśleć o pakowaniu walizek.



Na razie jeszcze oddycham Krefeldem, zieleniącymi się nielicznymi drzewami, zapachem kwiatów z kwiaciarni. Obijamy się o kamienice już tak dobrze znane, choć Jakubkowi to nie przeszkadza. Dla niego najważniejsi są... ludzie. Dzieci. Jakubek jest małym obserwatorem, Jakubek jest...

małym upartym mężczyzną!



O charakterze.

Kiedy byłam w ciąży myślałam o czasie co najwyżej trzy miesiące po porodzie. Myślałam o tym, jak synek będzie wyglądał, kiedy się urodzi, do kogo będzie podobny i czy zdjęcie z Usg 3D bardzo będzie od tego odbiegać. W ogóle nie wpadło mi do głowy, to jakim będzie niemowlakiem już. Jak będzie raczkował i czy w ogóle, kiedy zacznie mówić, chodzić, jak to będzie, kiedy zacznie się wspinać po mojej nodze, by przytulić.

A teraz jest ten czas. Czas, kiedy charakter Okruszka jest tak mocno zarysowany, że mogę się mniej więcej spodziewać co będzie za pół roku, rok.

Bo Okruszek, to mały uparciuch. Złośnik. Potrafi krzyknąć i zaprzeć się tak, że aż robi się cały czerwony, kiedy chce zwrócić naszą uwagę lub coś mu nie pasuje. Odsuwany od laptopa będzie czołgał się w jego stronę milion razy, bez litości. Zezłoszczony rzuci zabawkę na ziemię. Trzymany za palce pójdzie tam gdzie on chce, a nie gdzie my chcemy go skierować. Ciągle odkrywa świat i w tym odkrywaniu jest czasem tak zawzięty, że nigdy nie sądziłam, że tak małe dziecko może tak silnie reagować na bodźce.

Świetnie czuje się w towarzystwie. Uwielbia dzieci! To też nas przyprawia o uśmiech i małe zdziwienie. Wodzi wzrokiem za dzieciakami i swoim "ej" je woła. A kiedy postawi się go przed pół roku starszą koleżanką łapie ją za sukieneczkę, rączki, a czasem się nawet zdarzy, że za włosy. Woła, śmieje się, nie da sobie wyrwać zabawki. Stanowczy mały mężczyzna.

Uwielbiam patrzeć na to jak się rozwija, jak dziwi się światem. Jak patrzy z powagą, by powoli się uśmiechnąć. Tak jakby wiedział. Wiedział wszystko. Jak przytulony łapie małymi rączkami szyję, jak odrywa się i otwiera buzię, by dać buziaka, co zawsze kończy się oślinieniem, czasem nawet ugryzieniem. Uwielbiam.



O godzinie.

Co mogę napisać o godzinie? Ano to, że wystarczy godzina, by Jakub nabył nową umiejętność. Marudzi marudzi, aż w końcu wymęczona wychodzę z nim na zewnątrz, a po godzinie, kiedy wracamy do domu i załączamy skype'a z moją mamą cieszy się na jej widok, jak nigdy, czołga do laptopa, by być jeszcze bliżej, kuka, piszczy! z radości. Wcześniej tylko piszczał ze złości, a tu cieszy się tak, że aż nam się buzie otwierają. Godzina. Godzina na to, by nie trzymać go już mocno za rączki, kiedy idzie. By umiał się zatrzymać, okręcić wokół własnej osi na paluszkach i zmienić kierunek, trzymając się delikatnie naszych palców. Godzina, by nagle usiąść przy szafce, z siadu na klęczki, a potem stanąć, bez najmniejszego trudu. Tak niewiele, a tak dużo. Godzina tylko..



O szczegółach.

Szczegółowo Jakubek ma już sześć zębów, ostatnia górna jedynka i druga obok przebijająca się nie daje nam spokoju z katarem. Kasia, miałaś rację, ten katar to przez zęby. Ale że taaaki? :)

Ubranka rozmiar 74, niektóre nawet idą w odstawkę, częściej kłania się osiemdziesiątka. Zależy tez co. Bodziaki niektóre ubieram mu 86 :p

Waga - w bodziaku, ukradkiem u lekarza - 9200 g. Czuć. Ojjj czuć. Szczególnie, kiedy wszystko jest na nie, oprócz noszenia i tulenia.

Poza tym wszystko inne, w tym śliczne oczka po tatusiu i uśmiech półgębkiem po mamie, są całe, całkowicie do wycałowania!



Nasza codzienność.

Trochę się zmieniła, kiedy zostałam sama z Jakubkiem. Jest bardziej... codziennie nasza. Myję naczynia i gadamy sobie. Myję głowę, gadamy. Ścielam łóżko... gadamy. Tym samym Jakubko bardziej się ze mną wiąże i prawdę mówiąc wszędzie muszę go brać ze sobą, bo inaczej kończy się sprawa panicznym płaczem. Dobrze chociaż, że są bajki i nie muszę go targać aż do toalety! :D

Okruszek budzi się punkt szósta i pierwsza drzemka zależy od tego ile wytrzymuje. Zazwyczaj jest to godzina, ale ostatnio dobił nawet do dwóch. W tym czasie ja piję kawę, bawimy się, sprawdzamy Laptopy. Kiedy zasypia staram się umyć, wymalować, ubrać. Różnie wychodzi :p czasem, po ciężkiej nocy taaak mi się nie chce. W ciągu tej drzemki również ćwiczę. Aż sama się dziwię ile można zrobić w ciągu godziny ;) Kiedy Jakubko się budzi, szykuję śniadanie, jemy i znów jest czas na zabawę, zrobienie prania, porządków, jest nawet czas na umycie naczyń. Jak dobrze, że mamy krzesełko do karmienia.Zbieramy się do wyjścia po dziesiątej. Spacerujemy, robię zakupy, Jakubko chwilę drzemie. Potem jest czas na szykowanie obiadu i czekanie na powrót taty :)

Odnośnie jedzenia trochę się zaczynam martwić, bo Jakubek ostatnio w ogóle nie chce jeść. Ani potraw z Blw, ani papek. Próbowałam i tego. Zastanawiam się, czy to zęby i zmniejszony apetyt (bułkę zje, wymasuje mu porządnie dziąsła), chwilowy przestój, zły czas podawania posiłków, czy coś innego.



Zasypianie dalej jest tematem bardzo u nas rozległym, a chciałabym tylko jednego! Tego widoku za każdym razem <3


Wczoraj Okruszek skończył osiem miesięcy. Jutro ruszymy z trzydziestym szóstym tygodniem i tym samym czeka nas cały miesiąc, dziewiąty, odkrywania świata, siebie, zmian, oby na lepsze! A tymczasem:

Rośnij dalej Okruszku i dawaj nam tyle samo szczęścia lub więcej o ile więcej się da! :*
Czytaj dalej »

wtorek, 28 kwietnia 2015

Kuba i mama sami w domu.

No i stało się. Teściowie pojechali do Polski i na dwa tygodnie siłą rzeczy zostałam z Jakubkiem sama. Przynajmniej do popołudnia. Nie żebym już z nim tak nie zostawała i obawiała się tego. Ale jakoś od jego narodzin zawsze ktoś jest obok. Ktoś, kto go weźmie choćby po to, bym poszła do toalety :p Teraz wiem, że po pierwsze: toaleta nie zając, nie ucieknie. A jeśli nawet musi uciec, to i tak damy radę.



Jest we mnie pełno energii. Energii, która już przed ósmą ćwiczyła z Chodakowska, chwilę przyszykowała śniadanie dla naszej dwójki, pościeliła łóżko i w końcu! posprzątała w szafce, gdzie ubrania były tak splątane, że ciężko było określić co jest czym. Co wtedy robił Jakubko? Buszował na łóżku, a kiedy już mu się znudziło i zaczął coraz bardziej zbliżać się do brzegu ściągnęłam go na podłogę i sprawdzał co może chwycić w swoje małe rączki i włożyć do buzi. Oczywiście. Portfel mamy najlepszy! Przebrałam się na wyjście, wyszykowałam Okruszka, a ten w całym tym ogarnianiu padł przy piersi i tak oto śpi w wózku. Tak, tak. Wózku. Jak wcześniej przy uśpieniu go przy piersi dawał się odłożyć do łóżeczka, tak teraz coraz częściej wybudza się w nim i zaczyna płakać. Czy my kiedyś to ogarniemy?

Dalej męczymy się z katarem. Kuba przy oddychaniu, ja przy oczyszczaniu jego noska. Jeden wielki wrzask. Nawet nie wiedziałam, że mój synek ma tyle siły. Serio. Potrafił złapać za Fridę i mi ją wyrwać z ręki. Po pobudce chwilę się jeszcze pobawimy na macie, a potem zmykamy na spacer przedobiedni. O mamo... co na obiad?

Oby dzień zleciał tak jak dotychczas, czyli przyjemnie, zabawnie, spokojnie. Teraz jestem pełna życia, zobaczymy, jak się sprawa będzie miała wieczorem :)

A Wam jak mija wtorek? Samotnie z dziecięciem, czy też towarzysko i bardziej ciekawie? :D
Czytaj dalej »

piątek, 24 kwietnia 2015

34 TO - zębów ciąg dalszy, drugie przeziębienie i moc uśmiechów!

Mój mały pulpecik śpi sobie słodko w swoim łóżeczku, a ja staram się ułożyć ostatni tydzień. Gdyby nie te cotygodniowe Posty nie miałabym chyba chwili zastanowić się nad naszym minionym czasem, który uciekłby mi przez palce. A od kiedy jest Kuba nie lubię, kiedy coś mi umyka. Szczególnie ostatnio, kiedy to zmiany następują praktycznie po nocy, jedna po drugiej. Co więc wydarzyło się w trzydziestym czwartym tygodniu życia Okruszka?



Zęby. A raczej Ząb.

Już od niedzieli Jakubek był mega markotny, wybuchał nagłym płaczem i ni jak nie dało się go uspokoić. A więc było noszenie. Dłuuugie minuty, godziny noszenia. W niedzielę wieczorem nie obeszło się również bez czopka na gorączkę, gdzie kolejnego dostał o czwartej rano cały czas rozpalony. Jedynym zdziwieniem tej nocy był fakt, że dziecię mi przespało od wieczora, około 21 do tej 4 własnie. Poniedziałek, wtorek jakoś przecierpieliśmy, szczególnie wieczory i noce, aby w końcu doczekać się przebicia górnej jedynki w środę popołudniu. I to tez nie bez "pomocy". Uczymy Okruszka pić z niekapka z niesilikonowym już smoczkiem, gdzie trzeba się zassać, by wypić (co nam marnie wychodzi :D) i właśnie wtedy, kiedy próbował, to musiał mocniej ugryźć, bo zaczął płakać, a na niekapku znaleźliśmy ślady krwi. W kooońcuu. Szału jednak nie ma. Kuba dalej przebudza się w nocy :D może idzie mu jeszcze jakiś ząb? Zęby?



Przeziębienie.

Temat, który dłuuugo nas omijał. Wiecie, kiedy Jakubek ostatnio był przeziębiony? Nawet ja nie pamiętałam i musiałam sięgnąć do archiwum Bloga :D Jakubek miał wtedy szesnaście tygodni. Dość długo mogłam się cieszyć zdrowiem synka i mam nadzieję, że obecny mega katar z lekkim kaszlem nie przerodzi się w nic większego i szybko się z nami pożegna. Chory niemowlak to naprawdę ciężka sprawa. Bo nie dość, że noce ledwie przespane, to jeszcze dni pełne marudzenia. Okruszku zdrowiej!

Uśmiechy.

Mimo wychodzących zębów i przeziębienia w tym tygodniu Jakubek był nad wyraz uśmiechnięty. Coraz więcej gada, rozumie, patrzy z uwagą i wystarczy się samemu uśmiechnąć, by natychmiast to odwzajemnił. Ostatnio nawet, kiedy aparat poszedł w ruch praktycznie na każdym zdjęciu miał buzią otwartą :) ach, i zapomniałabym - kiedy widzi obiektyw już dobrze wie co ma robić.





Jakubek już coraz lepiej stawia kroki, nie usiedzi w jednym miejscu, posadzony podnosi się, by stanąć i przy stole odstawia tańce wygibańce :) Żywy ogień! Już nie jest tym spokojnie leżącym noworodkiem, dwu- trzy- miesięczniakiem. Trzeba mu poświęcać sto procent uwagi. Szczególnie, że nie za bardzo chce raczkować i potrzebuje naszych dłoni do pomocy w przemieszczaniu się. Za to potrafi okazać swoje uczucia w postaci przytulasków i mokrych całusów. No przekochany jest!



Kocham miłością największą!

My w weekend walczymy z przeziębieniem. A Wy jakie macie plany? :)

Czytaj dalej »

wtorek, 21 kwietnia 2015

Zadziwienie światem

Zasiadłam do posta, który za niedługo utonie w Roboczych o tym, jak znaleźć czas nie mając czasu (główkujecie codziennie czy tylko czasem?), ale potem zaczęłam przeglądać zdjęcia z telefonu (ostatnio Okruszek jest tak ruchliwy, że tylko go mam pod ręką) i pomyślałam: matko, jaki on już duży. Jaki rozgarnięty. Jak patrzy, jak się rusza. Kombinuje. W ostatnim czasie cięgle kombinuje! I widać w jego oczach ten błysk. Widać ten grymas na twarzy, mówiący, że właśnie o czymś głęboko myśli. I ja się zastanawiam o czym, co go tak mocno zafascynowało. Co sprawiło, że marszczy słodko te swoje jasne brwi. Powodem może być błaha (dla nas dorosłych) rzecz. A jeśli to coś innego? Jeśli już teraz zastanawia się dlaczego to niebo jest takie niebieskie i dlaczego nie może go dotknąć, przecież tak wysoko wyciąga rączkę?

Lubię się tak zatrzymywać. Patrzeć na Jakubka i mocno go kochać. Kochać tak naprawdę mocno. Bo normalnie robię to cały czas, bez ustanku. Jednak serce rośnie mi nie zawsze. Bo przecież dawno by już pękło!

Chcę dać mu to co najlepsze. Chcę, żeby wyrósł na mądrego chłopca, choć już można zauważyć tą czystą mądrość w tym co robi lub po prostu w jego oczach. Jejku, czasem patrzy tak poważnie. Jakby wszystko już wiedział. Poważnie, a zarazem tak niewinnie, że boję się, by życie go nie skrzywdziło. Będę robić wszystko, by tak się nie stało. A tymczasem niech płynie czas, niech będzie go jak najwięcej, byśmy mogli cieszyć się sobą. Byśmy mogli razem odkrywać świat.


Czytaj dalej »

sobota, 18 kwietnia 2015

sobotnie 'the best photo' - 25, 26

Dzień dobry :)

Dziś będą dwa zdjęcia. Z poprzedniego tygodnia i z tego. Słabe jakościowo bo z telefonu i to lepsze z aparatu. Kuba w huśtawce i Kuba pozujący. Kiedy widzi, że mam aparat szaleje :)





Czytaj dalej »

piątek, 17 kwietnia 2015

33 TO - Biszkomlet, baba i ogólne ogarnięcie.

Dzień dobry!

Trzydziesty trzeci tydzień zdecydowanie należał do spacerów. Pogoda świetnie sprzyjała i nie mogło być inaczej! A nawet, kiedy zepsuł nam się wózek i wypady były możliwe jedynie w nosidełku na godzinkę, dwie, to nadrabialiśmy ten czas na tarasie. Aktywnie, ale również drzemkowo. Kuba w ogóle jakoś wszystko przyjmuje lepiej na dworze. Marudny, znudzony? Siup! Idziemy zobaczyć co u królika! Zrobimy kilka kroczków na deskach, postoimy przy krześle, pobujamy się na hamaku. Czasem i na nim zaśniemy, by dać mamie trochę oddychnąć przy książce. Wiecie? Zapomniałam, jak dużą przyjemność sprawiało mi czytanie. Teraz, kiedy Kuba podrósł i staje się małym chłopcem zaczynam powoli odżywać. I choć czasem wymaga większej uwagi, ma trzy drzemki w dzień, to jednak czuję, jakbym miała więcej czasu. A może, to ja się zmieniłam i w końcu ogarnęłam? :D



Wyjścia

Wyjścia gdziekolwiek indziej niż na deptak (dwie minuty drogi) stały się w końcu możliwe, bez większego strachu. Jakubek, kiedy ma słońce, wygodę, picie i jedzenie może podróżować, gdzie bądź! Ostatnio zapuściliśmy się na Stadtwald w Krefeld, rozłożyliśmy kocyk i cieszyliśmy sobą i towarzystwem znajomych. Tego było nam trzeba! I nawet udało mi się nakarmić Kubę na ściętym drzewie oraz przebrać go między drzewami. W wózku oczywiście. Kiedy jest ciepło wszystko robi się jakoś znacznie łatwiejsze.




Spanie

Pisałam o nim ostatnio cały post i powiem Wam, że wiele się nie zmieniło. Kuba dalej wariuje w łóżeczku i uspokaja się, kiedy biorę go do piersi. Usypia wtedy w dwie minuty. Zdaję sobie sprawę z tego, że robię źle, bo się przyzwyczaja do tego, że za każdym razem, kiedy histeryzuje ja kapituluję, ale... Ło matko, gdybyście go Wy wtedy widzieli! Słyszeli! Niby nie ma usprawiedliwienia, a jest... Niemniej jednak planuję odzwyczajać go od piersi i wiem, że kiedy mi się uda, uspokajanie nią też odpada, zatem sposób usypiania zmienić musimy. Kasia zazdroszczę Ci tej możliwości bujania w łóżeczku! I wierzę, że czasem nie da się inaczej, jak bujać nim od ściany do ściany!



Karmienie

Dawno o nim nie pisałam, ale dalej na pierwszym miejscu stoi BLW. Jest radość, jest smak. A od kiedy zakupiliśmy specjalny fartuszek radość jeszcze większa z czystych ubrań :D Jakubek je już praktycznie wszystko, a ja kombinuję, jak to coraz bardziej urozmaicać mu posiłki. Szczególnie śniadania, bo nie za bardzo jest za wszelkiego rodzaju kaszkami, owsiankami, czy przetworami mlecznymi. Hitem za to okazał się ostatni Biszkomlet dzięki Justyna Sz z bloga donkowo. Gościł już w Waszej kuchni?

Makaron omnomom

Taki biszkopt z rana daje siły do działania!



Nowe umiejętności

Jakub siedzi, Jakub stoi, Jakub niczego się nie boi! No chyba że naszego niskiego stolika. Ostatnio czołgał się po podłodze i próbował wcisnąć głowę między górną część, a półkę pod i skończyło się płaczem. Tak to uwielbia przy nim stać, jest odpowiedniej wysokości i bawić się tym co akurat na nim jest.

Oprócz stania rwie się do chodzenia, ale pozwalamy mu jedynie na krótki przeprawy, żeby za nadto się nie zmęczył no i widać, że kombinuje na całego, bo jak wstać i przejść się nie może, to przecież musi być jakiś inny sposób! Tak więc Okruszek nasz unosi się na kolankach, delikatnie odpycha i tak oto "posuwając" się przemieszcza. Czasem nawet i nie to, bo wyciąga ręce jak najdalej zaczepia się i odpycha jedną nogą. Wygląda to przekomicznie.




Zaczął też mówić. Ha! Mówić! Uwaga - pierwsze składne słowo Okruszka to.... parararraaaram... "Baba". I tak potrafi w kółko: baba bababba, baaa, beee. Mama wyrwie mu się przy największym płaczu jedynie, kiedy nie ma komu ratować :) No ale maszyna ruszyła. Teraz tylko czekać na kolejne sylaby.

Czy coś jeszcze?

Na tapecie są również zęby Okruszka. Mamy ich na wierzchu... Pięć. Trzy na dole i dwa na górze. wszyscy zdziwieni, że na górze nie jedynki a kły. Kiedy drugi podrośnie Okruszek będzie wyglądał, jak małe wampirzysko. Szczerze? Nie mogę się doczekać :D Czekamy na kolejne, choć chyba trochę odpuściły, bo i ja od dwóch lepiej sypiam. Chyba, że zamieniłam się już w zombie i nie kontaktuję :) (opcja druga taka realna)




Zamontowaliśmy także huśtawkę na tarasie i był to świetny pomysł, bo Jakubek jest nią zachwycony. Mógłby się tak husiać i husiać! Ale chyba każdy już zauważył, że on lubi się "bujać" :)



Po 13:47 zaczniemy trzydziesty czwarty tydzień życia Okruszka i wiecie co? do pięćdziesiątego drugiego tak blisko już, że aż strach! Tymczasem lecę ćwiczyć póki Jakubek śpi (w łóżeczku) i zaczynamy weekend. Wasze plany też są takie przyjemne? :)

Miłego dnia kochane!
Czytaj dalej »

wtorek, 14 kwietnia 2015

Usypianie - ale to już było?

Pamiętacie, jak gnębiłam Was (i siebie) tematem usypiania Okruszka? Pamiętacie rozwalające zdjęcie pozycji Okruszka przy usypianiu? KLIK Oj działo się wtedy działo! I choć w pewnym momencie miałam z tym spokój. Czytaj - Jakubek spokojnie układał się w wózku i po kilku zabujaniach, bez krzyku usypiał, tak teraz znów zrobiło się ciekawie.

Po pierwsze - chcę, żeby usypiał w łóżeczku. 


Raz nam się nawet udało. Naprawdę! Wieczorem, po kąpieli, karmieniu i zabawach nie mogąc opanować jego energii przebijającej się przez zmęczenie położyłam małego urwisa w łóżeczku, przykryłam ulubionym kocykiem i tak słuchałam jego zawodzenia. To nawet nie był płacz. Kręcił się z boku na bok, turlał, a ja za każdym razem odwracałam go i w końcu załączyłam Biały szum (KLIK) z dźwiękami ulicy i po kilku minutach usłyszałam kołysankę Okruszka, czyli "aaa a" w jego wykonaniu. Chwila śpiewu i słodko spał ułożony na boczku. Aż mi się płakać zachciało! Mój synek śpi sam w łóżeczku. Bez bujania, lulania, śpiewania. Tak o. Po prostu. Pisałam, że był to raz raz jedyny? Aaaha. Kolejne "Razy" kończyły się na spazmach i matce, która wyczerpywała swoje pokłady wstrzemięźliwości i brała biedaczka na ręce, dawała przytulić się do piersi i tak wymęczony malec usypiał. Co robić? Słyszałam o metodzie 3-5-7, ale jakoś nie mogę się przekonać. Wolę być przy Kubie i tulić go częściej, bo nie mogę słuchać z drugiego pokoju jego płaczu i zastanawiać się co robi. Druga sprawa, to to, że nie potrafi on leżeć w jednym miejscu. Przewraca się na brzuch i podnosi wysoko głowę kukając, dociska twarz do siateczki łóżeczka turystycznego, a na to szczególnie patrzeć nie mogę. Co więcej! W wózku też przewraca się na brzuch i prawie z niego wypada! Czasem tylko uśnie w ten sposób, co jest totalną nowością.




Usypianie w łóżeczku - przychodzi z czasem, czy naprawdę trzeba uczyć? Jak uczyć?

Po drugie - pękła nam opona w wózku...

...i już tak Kuby w nim nie uśpię. Spacery też poszły w odstawkę - jedynie krótkie wypady w nosidełku. Za tydzień kupujemy spacerówkę parasolkę, to już w ogóle bujanie odpada! Co prawda Jakubek się wycwanił i coraz częściej zasypia przy piersi i odkładam go do łóżeczka, ale czasem nawet wtedy muszę przenieść go do wózka i poruszać nim kilka razy, dosłownie kilka, by mocniej usnął. Szczerze? Mam już go dość. Wózka oczywiście. Najlepiej byłoby go zostawić na tarasie i zastosować terapię szokową, ale czy starczy mi sił i nerwów? Najgorsze noce, kiedy Jakub budzi się z krzykiem (zęby) i tylko bujanie pomaga. Uspokaja go. A może wózek zamienić w tym wypadku na ręce?

Usypianie w wózku - jak oduczyć bujania? Czym je zastąpić?

Jak widzicie jestem w kropce. Ale w takiej ogromnej kropce! Wczoraj za to w kwestii usypiania miałam przyjemne zdarzenie. Otóż wyszliśmy ze zmęczonym Okruszkiem na taras i ułożyłam go na hamaku. Panicz kazał się kołysać i tak po kilku minutach usnął. Byłam w małym szoku, ale przykryłam go kocykiem, a sama w końcu ruszyłam znów Stulatka! To było naprawdę bardzo przyjemne 45 minut!


Może dziś znów dotkniemy kolejnych stron? Pogoda szykuje się wyśmienita! Takiej życzę i Wam :) miłego wtorku!

Ach - i powiedzcie, że macie jakąś złotą radę dotyczącą usypiania dziecięcia :) błagam wręcz! :D


Czytaj dalej »

piątek, 10 kwietnia 2015

32 TO - świeże powietrze, to jest to co lubimy!

Dzień dobry!

Dziś będzie krótko, bo pogoda nam się szykuje taka, jak wczoraj i aż żal przesiedzieć ją w domu! Jaka taka? Ano wyobraźcie sobie tenisówki, sweterek i brak czapek! Także w wykonaniu Okruszka. Szczególnie ta czapka w jego wykonaniu :) Po wczorajszym dniu wiemy jedno - można spędzić z dziecięciem pół dnia poza domem i cieszyć się tym bez stresu o karmienia i przebierania i drugie - Jakubek uwielbia taki stan! A jak dobrze śpi się bez kurtki, bo w końcu nie na wznak, a na boczku, czy nawet na brzuszku. Dziś robimy większy wypad, taki wypad z kanapkami i większym zaopatrzeniem.

A u Was pogoda już się ustabilizowała? Mam nadzieję, że Wasz weekend również zapowiada się pysznie :)

Poniżej trzydziesty drugi tydzień w pigułce. A opowiada Okruszek.

 Cześć ciocie i ewentualni wujowie! W tym tygodniu było bardzo poważnie, bo mama z tatą zabierali mnie w publiczne miejsca, gdzie musiałem być bardzo grzeczny. I byłem! Przyrzekam!


Karmiłem z tatą kaczki. Choć chlebek był tak dobry, że trudno było mi się dzielić.


 Tata pozwolił mi również stanąć na nóżki na dziwnej nierównej ziemi. Mógłbym tak stać i stać! A nawet chodzić, ale rodzice jeszcze nie pozwalają mi wysilać się tak zbyt długo.


W wózku jednak też jest spoko!


Drugim miejscem, gdzie musiałem się ładnie zachowywać był Grill Palast. Dostałem nawet swoje krzesełko i chlebek do zagryzania.


Niestety mamusia kompletnie zapomniała zabrać dla mnie niekapka, a że w restauracji nie mieli plastikowych kubeczków musiałem sobie poradzić ze szklanką. I wiecie co? Teraz najchętniej piłbym tylko z niej! W końcu jestem taaaki duży.


 Dni minęły nam też na bujaniu się na hamaku, co sprawia mi wielką frajdę i ogólnie na świeżym powietrzu. 


 Jedynie rano i wieczorami mieliśmy więcej czasu na tulaski...


 ...i wygłupy! 



Do zobaczenia jutro, kiedy to mamusia doda jej ulubione zdjęcie tygodnia i słonecznego weekendu!
Czytaj dalej »

wtorek, 7 kwietnia 2015

Nowiny poszczepienne...




Ahoj!

U Was również jest tak słonecznie? Co prawda łapie jeszcze chłodem, ale jesteśmy na dobrej drodze do ponad dwudziestu stopni w piątek! Powiedzcie, że i w Polsce zima odpuściła... Lub że chociaż w lipcu odpuści :D

Jesteśmy dziś po badaniu połączonym ze szczepieniem, na które czekałam cały miesiąc. I mogę stwierdzić jedno - Okruszek rośnie! Nie tylko pod względem wzrostu (69 cm) i wagi (9020 g), ale również w tym tygodniu nastąpił jego spory przełom rozwojowy. Serio, czasem patrzę na Jakubka i dziwię się, że jest już taki Duży. Że siedzi grzecznie na przewijaku i wyciąga z pudełka klocki, próbuje je do siebie przyłożyć, uderza jeden o drugi, wkłada z powrotem. Kiedy on się tego nauczył?! Ale i tak to jest nic.




Sytuacja #1

Kładę Okruszka na macie przy szafce na telewizor i idę do kuchni po ścierkę, by posprzątać po jego obiedzie. Słyszę dziwne stękanie i nagle krótki krzyk. Wpadam do pokoju, a tam Okruszek STOI, trzyma się szafki i giba na nóżkach. Szczęka w dół, potem pytanie "jak tyś to zrobił" i szeroki uśmiech z jego strony.

Sytuacja #2

Okruszek siedzi na macie i wyciąga z pudełka zabawki, my pijemy kawę. Patrzę raz - uśmiecha się niewinnie. Po kilku sekundach dalej z tym samym uśmiechem - już na brzuchu leży metr dalej. Łyk kawy - podczołguje się kilka razy i już jest przy moich nogach i wyciąga ręce. Odległość około dwóch metrów.


Wasze dziecko, dzieci również Was tak zaskakuje? Czym zaskoczyły ostatnio najbardziej?

Może powinnam przestać się już dziwić, ale dopiero takie sytuacje potrząsają mną w stylu "jak ten czas szybko leci". Bo tak z dnia na dzień niekiedy trudno to przyuważyć. Ktoś mi kiedyś powiedział, że teraz będę widzieć upływający czas w Jakubku. I wiecie co? Chyba miał rację. 

Na Głównej mamy również ząbkowanie, które nie daje żyć nocami, ale dostaliśmy od lekarki Osanit i w razie W Viburcol, więc może nas poratuje. Używacie? Macie zamiar? Czy macie coś przeciw takim "pomocom"? Ja mam zamiar spróbować dzisiejszej nocy, żeby ulżyć nie tylko sobie, ale i Jakubkowi, który przecież nie krzyczy, płacze bez powodu A powód jest ogromny. Górne dziąsła są mega rozkopane, aż boli od samego patrzenia. Tymczasem czekam aż mój malec się wybudzi z rannej drzemki i zabieram się za moje ćwiczenia. Nie ma wymówek!~

Ciepła dla Was :)
Czytaj dalej »

sobota, 4 kwietnia 2015

sobotnie 'the best photo' - 24

Dobry wieczór!

Późny, ale dobry. W całej tej dzisiejszej gonitwie kompletnie zapomniałam, żeby podzielić się z Wami najlepszym zdjęciem tygodnia. Miałam trudny wybór, bo będąc na wspólnym spacerze zrobiliśmy sporo ujęć, ale ostatecznie wygrało poniższe. Bo razem... bo razem jest najlepiej.


Czytaj dalej »

piątek, 3 kwietnia 2015

31 TO - ząbkujący Okruszek i fit mama!

Miniony tydzień był hardcorowy. A szczególnie o noce mi tutaj chodzi, bo dnie były w sumie urocze. Urocze w swoim ściskaniu, tuleniu, śmianiu się, zabawom bez końca i spacerom w deszczu, czy wietrze "pourywam wam głowy". Wzięłam też udział w wyzwaniu "30 dni z Mel B" i nie uwierzycie! Nie tylko kliknęłam Wezmę udział na Fb, ale po prostu ruszyłam tyłek i zaczęłam ćwiczyć. Przy pierwszej nocy nie wiedziałam co się dzieje z moim ciałem, kiedy musiałam wstać do Kuby, ale już powoli się przyzwyczajam.

Dziś ma być jednak o Okruszku. Zaczęłam mówić już Wam o jego hard-nocach. Otóż...

Okruszek ząbkuje. Ale jak ząbkuje! Sądzę, że w tym tygodniu szły/idą mu trzy zęby naraz (a może i więcej?) i choć w dzień był aniołkiem, to w nocy potrafił w ciągu dwóch godzin wybudzać się z histerycznym płaczem nawet cztery razy. Zsumujcie sobie godziny nocne - straszne co? A najśmieszniejsze jest to, że przebił mu się już czwarty ząb, a nawet tego nie zauważyliśmy! Cały czas kierowaliśmy się ku górnym dziąsłom, bo napuchnięte, zaczerwienione i to tam Jakubko najwięcej majstrował, a tu w środę przy kąpieli, kiedy uśmiechnął się do mnie szeroko coś mnie tknęło i bach! Wymacałam ostrą dolną dwójkę. Co więcej, teraz kiedy o niej wiem naprawdę wyraźnie ją widać. Czemu nie zauważyliśmy tego wcześniej? :)

Mmm. Jak dobrze...

O! A co to...?


Smoczek! Musze go mieć natychmiast!



I ugryźć. Pogryźć. Oślinić.


Zatem bilans zębolów na trzydziesty pierwszy tydzień ma się tak: cztery zęby i mocno widoczny piąty. Czekamy! Moje niewyspanie w szczególności.

Poza tym mamy się dobrze. Naprawdę dobrze! Jakubko z dnia na dzień coraz bardziej rozgarnięty, okazujący swoje humory, niezadowolenia, czy niepohamowaną radość. Cieszy się niesamowicie, kiedy nas widzi, a najbardziej zaskakującym faktem stała się jego reakcja na mój dzwoniący telefon. Zamiera wtedy wpatrzony w niego i czeka. Gdybyście widzieli jego uśmiech, kiedy włączam tryb głośnomówiący i słyszy głos taty! Szczerze? Jeszcze czegoś takiego nie widziałam. Czasem nawet syn z tatą zamieniają kilka słów. Każde po swojemu. Od dziś R. ma wolne, więc zmykam aż do wtorku, kiedy to będziemy po okresowym badaniu Okruszka, połączonym ze szczepieniem. Już nie lubię tego kującego dnia.

Trzymajcie się ciepło!





Czytaj dalej »