sobota, 27 czerwca 2015

sobotnie 'the best photos' - 35, 36

Sobotnie najlepsze zdjęcia z dwóch tygodni. Nie może w nich zabraknąć trzydziestego piątego, na którym widać jego urocze włoski, takie męskie szelki i umiejętność zabawienia się bez mamy.


A także trzydziestego szóstego, krótkiego - radości największe.


Czytaj dalej »

piątek, 26 czerwca 2015

43 TO - ząbkowanie, krzyki buczenia i movie bonus.

Ahoj Moi!

Czterdziesty trzeci tydzień ciągnął mi się niemiłosiernie, a jednak nie mogę do konca uwierzyć, że juz się skończył. Dokładnie za tydzień będziemy w Polsce. Zobaczymy się z rodziną i spędzimy razem calutki miesiąc. Mam nadzieję, że wtedy troszkę odciążona znajdę chwilę czasu, by opublikować dla Was zaplanowane Posty. A tymczasem przejdźmy do naszego małego łobuza, który...

...krzyczy!

Już wcześniej pokazywał swój charakterek, ale teraz rozkręcił się na całego i potrafi nieźle dokazywać. Dziwicie się, jak szybko się rozwija. Ja też! Nie sądziłam, że nastąpi to tak szybko. A tu nasz dziesięciomiesięczny chłopiec pokazuje swoje smaki i niesmaki, te ostatnie niekiedy podsumowując krzykiem, "buczeniem", wypróbowuje nas, dodając do tego swój przeuroczy uśmiech a'la 'dokładnie wiem, jak się stawia na swoim', a my obserwujemy go, padamy z rozbawienia na boku, a twarzą w twarz ustalamy reguły. Niestety, na naszym obecnym mieszkaniu wszystko jest na nie. Szklany barek na widoku - nie. Drukarka - nie. Telewizor - nie. Wszystkie kontakty - nie nie nie... Razem z przeprowadzką, zaplanowaną na wrzesień postaramy się, by więcej zakazanych rzeczy było ukryte przed oczami Jakubka. Już widzę to kombinowanie!



Cały tydzień spędziliśmy rodzinnie. R. kończy się chorobowe właśnie dziś, ale na szczęście mamy jeszcze weekend, potem dwa dni i urlop. Szkoda tylko, że w pełni nie możemy się tym cieszyć przez moje niewyspanie i pulsujący już od rana ból głowy. Nie wiem, czy to znów zęby wychodzą na prowadzenie, ale Jakubek ostatnio gorzej śpi w nocy. A wczoraj nawet szarpiąc na włosy obudził nas po północy, gotowy do zabawy. Myślałam, że szybko sie znudzi, ale po piętnastu minutach łażenia nam po głowach wzięłam go do wózka i na szczęście ululałam. Nie wiem, co by było bez niego. Bawilibyśmy się do rana? Rano również obudził się o piątek, by po półgodzinie znów paść ze zmęczenia. Trudno mi się przestawić, bo ostatnio potrafił nawet spać do 7, a nasz rekord to 7:40. Na razie obserwujemy dziąsła, a nuż na dniach pojawi się dziewiąty ząb, bo już dłuższą chwilę mamy ciszę w buzi. Poza różnymi dziwnymi dźwiękami.


 Dzień za dniem odkrywamy Okruszka na nowo. Staje się, jakby z nocy na noc taki dojrzalszy, rozumniejszy. Powoli rozumie, co znaczy słowo "nie", "nie wolno", reaguje na "chodź", "daj", "pokaż". Taki chłopiec mały z niego!



 No dobra... wcale nie mały. Ale to na pewno zasługa jego ogromnego apetytu. Uwielbia jeść. A ja uwielbiam dla niego gotować. Choć już coraz bardziej przerzucamy się na jeden garnek i je to co my, tylko z ograniczoną ilością przypraw.




A kiedy wychodzi w końcu słońce i można odrzucić kurtki w kąt (kurtki w lecie! też wymyślili) można się bawić i włóczyć po mieście do oporu.



To tyle z naszego tygodnia. Mam nadzieję, ze Wasz minął w równie przyjemnej atmosferze.
  Urlop się szykuje, czy już Po?

Na koniec mały bonus z początku tygodnia. W kurtkach. 


Czytaj dalej »

sobota, 20 czerwca 2015

42 TO - tata na chorobowym, mama z Okruszkiem harcują.

Dzień dobry.

Aż trudno uwierzyć, że od ostatniego Posta minął już tydzień i że... zapomniałam, że wczoraj był już piątek, a skoro piątek, to Okruszek kończył czterdziesty drugi tydzień. Wiem, że potem będę robić podsumowanie już tylko co miesiąc, a w międzyczasie więcej będziemy pisać na inne, luźniejsze, życiowe tematy. W głowie rodzi mi się plan i wierzę, że będziecie wtedy dalej z nami!


Przyznam szczerze, że teraz kiedy klimat robi się coraz bardziej wakacyjny (jeszcze 13 dni!) rozleniwiam się, a już kompletnie brakuje mi czasu odkąd R. jest na chorobowym w wyniku uszkodzonego kolana w pracy i kiedy jest on automatycznie mam mniej czasu na bycie online. I bardzo się cieszę. Życie off z mężem takie dobre :)

Tydzień pełen śmiechu

Przechodząc do sedna... Szperałam w zdjęciach z ostatnich siedmiu dni i jest ich naprawdę niewiele. Jakubek zaskakuje nas na każdym kroku, napędza się, wystrzela, a my próbujemy za nim nadążyć, więc praktycznie nie ma nawet czasu na wyciągnięcie aparatu. Druga sprawa, to to, że się mocno ochłodziło, nawet z deszczem i robienie tysięcznego zdjęcia w scenerii domowej nie bawi już tak bardzo ;p więc po prostu chłoniemy chwile. Kodujemy je i wierzymy, że o nich nie zapomnimy.



Tydzień ten na pewno należy do muzyki i tańca, które odkrył nasz Okruszek. Kiedy tylko usłyszy muzykę zaczyna się gibać, ruszać głową w takt, czasem rączką, jak prawdziwy raper! Mimo, że muzyka nie ta... Mamy z niego mnóstwo radości, uśmiechu. Ta nowa umiejętność jest naprawdę przekochana.

Rozraczkował się również na dobre i nie zamknięcie drzwi od pokoju oznacza tylko jedno - że Jakubek może nagle zniknąć nam z oczu i znajdziemy go w innym pokoju. Trzeba już naprawdę uważać i mieć go na oku.


Sen

Dobrze wiecie, że to mój ulubiony temat :D Teraz jednak napiszę coś pozytywnego, bo Jakubek coraz częściej śpi już spokojniej i to w swoim łóżeczku. Jeszcze nad nocami pracujemy, choć póki nie przestanie tak często budzić się w nocy nadal będziemy spać razem. Teraz jednak daje się tylko przytulić i pogłaskany szybko uspokaja, więc jest to naprawdę przyjemne i nie tak odczuwalne budzenie, jak wtedy, kiedy musiałam wstać z łóżka. Jesteśmy na dobrej drodze!



Inne

Poza tym praktycznie wszystko po staremu. Budzimy się o szóstej (wyjątkiem był dzisiejszy dzień - 7!) robi(ę) my kawę, a potem płynie dzień tak wartkim strumieniem, że czasem jest już 18, a ja dziwię się, że już się chyli ku końcowi. Dziecię to naprawdę mocne paliwo napędowe. Ale o tym chyba każda mama wie :) Przed nami kolejny tydzień razem z R i mimo nieprzyjemnej pogody postaramy się go wykorzystać jak najlepiej!




Słyszałam, że w Polsce też deszczowo? Jak spędzacie czas z dzieckiem przy takiej aurze? 






Czytaj dalej »

niedziela, 14 czerwca 2015

sobotnie 'the best photos' - 33, 34

Hej!

Jeżeli wczoraj Wam czegoś brakowało, to znak, że zapomniałam dodać najlepszych zdjęć z dwóch tygodni ;) Ale wczoraj spędzaliśmy popołudnie w Ogrodzie Botanicznym, był koc, ciastka i karmienie kaczek, wieczorem griil i nawet nie było kiedy zerknąć na zegarek. Poniżej zatem przy porannej niedzielnej kawie prezentuję Wam zdjęcie z tamtego tygodnia przy wygłupach i dosłownie z wczoraj na łonie natury. Jaka niedziela Wam się szykuje? Pracowita, czy bardziej leniwa?

33


34

Czytaj dalej »

piątek, 12 czerwca 2015

41 TO - słoneczne przytulanki.

Cześć!

Przez cały tydzień nas nie było, ale to tylko i wyłącznie przez ładną pogodę. Czas letni chyba nie jest najodpowiedniejszą porą na blogowanie? Tak czy inaczej w żaden piątek na pewno Was i siebie zawieść nie mogę, bo w końcu wybijają wtedy Okruszkowe Tygodnie. Tak i dzisiaj, kolejny - czterdziesty pierwszy. Za dziesięć tygodni Okruszek skończy rok, a dokładnie za miesiąc będziemy mogli uczcić naszą pierwszą blogową rocznicę. Czujecie ten klimat? Piszę dla Was, dla nas już rok! A taką radość to wzbudza:


W tym tygodniu dużo byliśmy ze sobą, na zewnątrz, w trasie, przytuleni. Jakubko rozraczkował się (o ile w ogóle takie wyrażenie istnieje) na dobre, więc w domu ciągle jest ten krok za nami, a na dworze zrobienie kilku, kilkunastu kroków trzymając jedną rękę jest musem koniecznym. Jeszcze jakby trzymał się dwoma rączkami! A ten nie, uporczywie się puszcza i idzie swoją drogą. Szczerze? Mógłby już sam chodzić, bo takie krążenie za nim, czasem wokół własnej osi nie raz staje się uciążliwe. Co nie znaczy, że nie cieszę się z jego poznawania świata :)




Czyż nie słodko śpi? Dziadziu Okruszka przyjechał z trasy, więc możemy się trochę nacieszyć jego samochodem i tym widokiem, bo w domu rzadko się on zdarza. Szczególnie, że ostatnio Jakubek ulubiał sobie spanie na brzuchu. Czasem w dość komicznej pozycji, z podciągniętymi kolankami. Wygląda to tak, jakby raczkował i nagle padł na twarz. Poznawanie świata męczy! Choć i tak ostatnio mamy postęp ze spaniem, bo dziecię polubiło łóżeczko i to tam najczęściej odbywają się jego drzemki. A jakiś jest przy tym kochany! Tym bardziej, kiedy w ciągu pół godziny potrafi zmienić pozycję kilkanaście razy.


Ten tydzień obfitował również w nowe stroje letnie i w końcu zakupiliśmy szlafrok, bo ręczniki z kapturkiem zrobiły się zwyczajnie za małe i niewygodne. A teraz wyciągamy Jakubka na ręcznik rozłożony na podłodze, ubieramy w Żyrafkę i tak oto kawaler się prezentuje:


A tutaj strój a'la Safari. Brakuje tylko zielonego kapelusza do kompletu. 


Czym byłby Post bez wspomnienia o jedzeniu? O nim mówiłam juz dużo, ale jeśli trafia się jakaś nowa, to koniecznie trzeba o tym powiedzieć!

Pierwsze czereśnie:


 Pierwsze jeżyny: 


Poza tym wszystko jest po staremu. Dalej karmię piersią, butelka to zło i trzeba nią pluć. Dalej śpimy razem, co kocham, bo teraz Jakubek stał się małym tulaśnikiem i w nocy wtula się we mnie pleckami. Dalej... nie, kocham go jeszcze mocniej.

Mam nadzieję, że ten tydzień i dla was był udany, a także że kolejny uda się jeszcze bardziej! Jakieś większe plany? Szykują się jakieś dobre wakacje? Napiszcie koniecznie!
Czytaj dalej »

piątek, 5 czerwca 2015

40 TO - lato w pełni i ruchowe opowieści

Ahoj!

Wy też tak lubicie okrągłe liczby? Czterdzieści tygodni! Czter - dzie - ści. I mimo, że zero na końcu tak ładnie wygląda, to jednak większe wrażenie będzie na pewno robić liczba 52. Rozumiecie? Na pewno. Ja kompletnie nie mogę pojąć, że to będzie już za dwanaście tygodni. Na razie cieszymy się gorącym czerwcem i odliczamy dni do jego końca, kiedy to będę mogła pakować walizki i Polska będzie na wyciągnięcie ręki. Kubuś nie widział swojej drugiej babci już pięć miesięcy! To szmat czasu. Oboje nie możemy się doczekać :)

Lato.

Dziś mam dwa Was zdjęcia z wczorajszego dnia, kiedy to w końcu słońce przestało się nieśmiało chować i pokazało się w całej okazałości. Jakubek wtedy też pierwszy raz pokazał gołe ramionka i stópki. A ja zakochałam się w tym widoku! Niech ciepłe dni nie odchodzą. Mamy lato!



Mimo poważnej miny, Jakubek też to czuje :) Ostatnio w ogóle jest jakiś bardziej poważny, więcej analizuje, jego wskazujący paluszek jest ciągle w ruchu. To przekochane, kiedy tak wyciąga rączkę i dziubie w nowo widzianą rzecz. Najpierw ostrożnie szturcha, potem mocniej dociska, próbuje przesunąć przedmiot, aż w końcu bierze go do rączki. Najczęściej obserwujemy to przy jedzeniu.

Ziemniaczano - buraczane fryty z pieczonym łososiem

Naleśniki z musem bananowo - borówkowym
Nigdy mi się chyba nie znudzi patrzenie na to, jak je. Szczególnie, że teraz osiągnął wiek, kiedy nie boję się mu smażyć naleśników, placków, czy podać rzodkiewkę z zielonym ogórkiem na śniadanie. To nam bardzo ułatwia różnorodność posiłków. I pomoże też, kiedy będziemy się odstawiać od piersi, a wiecie, że na butelkę raczej nie przejdziemy. Chyba, że zdarzy się cud!

Butelka? Chyba żartujesz mamo!
 Wczorajszy dzień był bardzo letni i miły. R. miał wolne i mogliśmy się trochę pobyczyć na placu zabaw. Choć wiele dałabym za jakąś plażę. Serio. Piasek jest ok tylko tam. Kto wymyślił, żeby go sypać na placu?


Wielka huśtawka konik uratowała to miejsce :)




Piaskiem, jednak też nie pogardziliśmy. Przepraszam - Kuba nie pogardził. Próbował nawet włożyć go do buzi, co raz mu się udało i nie pytajcie mnie ile mokrych chusteczek wtedy użyłam.




Ruch.

W tym tygodniu Okruszek zrobił również ogromny postęp w przemieszczaniu się. Potrafi sprawnie i długo iść trzymany za jedną rączkę, a kiedy nie ma nas w pobliżu raczkuje. Ale tak naprawdę raczkuje. Wcześniej jedynie przemieścił kolanka kilka razy i wolał się podczołgać. Teraz przemierza na raczkach pokój wzdłuż i wszerz. Nie ma dla niego rzeczy niemożliwych!

O jakie fajne... a nie, jednak tam fajniejsze.
Jest zabawa.  Oooj jest. Nie raz plecy już dają o sobie znać od ciągłego schylania się nad Jakubkiem, a on jest niezmordowany. Potrafi krążyć, czołgać, się, raczkować, wspinać do łóżka, do stołu, do szafki i to w przeciągu dziesięciu minut! Czasem sam nie wie czego chce. Jednak ostatecznie kończy w naszych ramionach i jest moc tulasków!

Końcowe szczegóły.

Waga... Pam param... Nie wiem. Ostatnio ta łazienkowa pokazywała 9,5 kg. Nie wiem też ile mierzy, ale ubranka 80 są na topie. Mierzy, nie mierzy jest z niego solidny chłopak :)

No dobrze. Na pewno cieszycie się długim weekendem, więc chcę Wam życzyć słońca i samych uśmiechów od rana! 
Jakieś większe plany na nadchodzące dni?
Czytaj dalej »

poniedziałek, 1 czerwca 2015

BLW - czy Bobas rzeczywiście lubi wybór?

Z metodą Baby Led Weaning (spolszczone Bobas Lubi Wybór) spotkałam się jeszcze podczas ciąży i choć wtedy nie myślałam dokładnie, jak u nas odbędzie się to rozszerzanie diety, metoda mi się spodobała i utkwiła w pamięci. Szczególnie zdjęcie małego bobasa ze spaghetti w uchu. No ale ja będę miała takiego bobasa? Na razie czekam w ogóle na poród! Temat zgasł. I pojawił się znów, kiedy zbliżyliśmy się do miesiąca czwartego. Jeżeli nas śledzicie wiecie, że poczekaliśmy kolejny miesiąc i na spokojnie podaliśmy pierwszą łyżeczkę marchewki podczas pobytu w Polsce, która została podsumowana wykrzywieniem buźki i płaczem. Niezbyt kolorowy początek, ale. Ale potem Jakubko się przekonał i ładnie wcinał, szczególnie ugotowane przeze mnie jedzenie. Słoiczki tolerował jedynie w postaci deserków. Aż nastąpił kryzys i nie chciał jeść obiadków w ogóle. Wtedy wróciłam znów myślami do tego spaghetti w uchu.



O tym, co ogólnie myślę o BLW i jak rozwiały się moje wątpliwości, znajdziecie tu - KLIK. Dziś jednak Post do którego zainspirował mnie mój synek w ostatnim tygodniu. Dlaczego teraz, dlaczego nie wcześniej? W końcu rozszerzamy dietę już od dobrych czterech miesięcy. Jednak jak dotychczas Kuba próbował wszystkiego, bo tego nie znał, tak teraz już ma wyrobione swoje upodobania, zmysł wzroku, dotyku i tak jakby wiedział, że brokuł, to brokuł i na pewno będzie dobrze smakować. Z kolei owsianka już niekoniecznie.

Jak dorosły, tak i dziecko.

Wstajesz rano i krąży za Tobą kanapka z serem i pomidorem. Koniecznie pomidorem. Następnego dnia kukając do lodówki odsuwasz na bok te produkty i sięgasz po jajka, robisz jajecznicę. Żadne "na miękko", "na twardo". Jajecznicę. Jeżeli Ty tak postępujesz, to dlaczego dziecko ma tak nie robić? Za małe? Ha!

Nasze śniadania ostatnio są bardzo urozmaicone. Jajka, kanapki, pomidory, ogórki, parówki. Jakubek dostaje na tacce kilka propozycji. Kroję mu chlebek w kostki, smaruję masełkiem, serkiem jogurtowym, obok kładę dwie łyżki jajecznicy, małą paróweczkę, pomidor. Zje kawałek kanapki, jajecznicę wyczyści do cna, pomidorem się pobawi, a parówkę potrafi odrzucić w drugi kąt pokoju. Następnego dnia nie tknie jajka, a po kanapkach i pomidorze nie ma śladu. Trzeciego z kolei skupi się na nowości, czyli na ogórku zielonym, a resztę tylko poskubie.



Jeśli chodzi o obiady staram się, by miał na talerzu do wyboru kilka opcji, choć przy pulpetach z makaronem nie ma zbytnio wyboru. Mimo to zjada wszystko. Ale kiedy na przykład położę mu brokuła, marchewkę, ziemniaka i kawałek mięska, to zje tylko brokuła i mięsko, a resztę po dotknięciu i wymemłaniu zostawi.




Odpowiadając zatem na pytanie tytułowe - tak, Bobas lubi wybór. A przynajmniej mój Bobas. Lubię patrzeć, jak je, jak się przy tym uśmiecha, skupia. Cieszę się, że nie ugrzęźliśmy w słoiczkach i możemy wszyscy razem cieszyć się wspólnym obiadem. Oczywiście nie piętnuję matek, które karmią w ten sposób swoje dzieci. Metod jest wiele, najważniejsze by znaleźć tą najlepszą dla swojego dziecka. Bo dzieci są tu najważniejsze. Moje pokochało samodzielne jedzenie. Lubi wybory.


A Twoje co lubi najbardziej? :)

Czytaj dalej »