czwartek, 29 stycznia 2015

22 TO - Pięć miesięcy razem!

Budzę się, ale nie otwieram jeszcze oczu. Słyszę ciche pikanie Ktg i delikatny powiew na policzkach. O dziwo nic mnie nie boli. Pamiętam, że kiedy zasypiałam jeszcze mnie rwało w dole brzucha, a teraz czuję jedynie przyjemny, błogi spokój. I odrętwienie. Próbuję ruszyć ręką - udało się. Z nogą po tej samej stronie już gorzej. Jeszcze nie wiem, że za godzinę, gdy będę chciała wstać nie będę jej prawie czuła. Efekt znieczulenia. Otwieram w końcu oczy i mój wzrok od razu pada na długą kartkę wysuwającą się powoli z maszyny. Czarne kreski skaczą w górę. Nawet nie wiedziałam, że anestezjolog znieczuli mnie aż tak. Rodzić w taki sposób? Bardzo proszę! Jeszcze nie wiem, że kiedy przyjdą skurcze parte będę krzyczeć, że już nie chcę, że chcę iść do domu. :) Do pokoju wchodzi pielęgniarka  z uśmiechem i śniadaniem. Przespałam solidne w tamtym czasie trzy godziny, teraz wystarczy zjeść i możemy rodzić!


Kiedy w sierpniu tamtego roku wybiła nam godzina zero robiliśmy grilla i graliśmy w karty. Nie wiedziałam wtedy, że tydzień później położą mi małe mokre ciałko na piersi, że w końcu spełnią się nasze marzenia, skończy się długie oczekiwanie. Nie wiedziałam co nas dokładnie czeka, bo przecież narodziny dziecka, to wielkie Bum, wielka niespodzianka. A teraz dokładnie pięć miesięcy od tamtego czasu, kiedy już wiem, uśmiecham się do monitora i kątem oka zerkam na śpiącego błogo małego łobuza. Który ma już zarysowane swoje zdanie, swoje gniewne minki, upodobania. Uparciuch z niego niemożliwy! 




 Ale. Przeżyliśmy uporczywe kolki, nocne i dzienne Ryki (Kasia = lahana - u know what I mean), długo długo się docieraliśmy i choć teraz według moich oczekiwań powinien być raj, raju nie ma. Bo przy dzieciach takowy chyba być nie może. Zawsze coś się dzieje. Jakub dalej budzi się w nocy przynajmniej trzy razy. A o piątej o spaniu już mogę zapomnieć. Czasem nawet, jak dwa dni temu wstanie z Rykiem o 1:30 i po bujaniu, wyciszaniu, lulaniu kładę się dopiero o 3 na dwugodzinną drzemkę. Kiedy mu to minie? Kto zna odpowiedź łapka w górę!



Pięć miesięcy! Jeszcze raz - pięć! Miesięcy! Okruszkowi idzie już pół roczku, a ja chciałabym go zamknąć jeszcze w granicach maleńkości. Jednak o maleńkości mowy być nie może. Pamiętacie, jak pisałam o rozmiarze Jakuba? Że jeszcze mieści się w 62? Z jednym dniem, za jednym zamachem z niego wyrósł i teraz bodziaki i spodnie nosimy koniecznie w rozmiarze 74, bluzy ratują się jeszcze 68. Najśmieszniejsze jednak są te granice wiekowe przypadające na poszczególne rozmiarówki. Dziewięć miesięcy? Serio? To co ja będę zakładać bąblowi, jak rzeczywiście będzie miał te dziewięć miesięcy ;p

W kwestii rozszerzania diety nic się nie zmieniło. Jakub nadal chętnie je, czasem tylko nie mogę trafić w pory jego chęci jedzenia i po dwóch łyżeczkach zaczynają się jęki. Najgorzej z obiadkami, bo jak gotuję wszystko przeciąga się w czasie! Oczywiście najłatwiej byłoby podać słoiczek, co pewnie zrobię do końca pobytu w Polsce, ale już się nie mogę doczekać wyjazdu do Niemiec, gdzie o wiele łatwiej dostać świeże i różnorodne produkty. Nowy owoc? Morela - bardzo smaczna.

A kiedy w końcu wracamy? Pytanie za sto punktów. Najpóźniej w niedzielę i od tego czasu będę miała na pewno więcej czasu by zając się pisaniem i gotowaniem Okruszkowi :) i sobie rzecz jasna! Bo muszę Wam powiedzieć, że ruszył ponownie mój projekt Nowe ciało (napiszę jeszcze o nim dokładnie w osobnym poście) i teraz przymierzam się do zdrowszego jedzenia. Polska i podjadający Cheetosy R. obok to niezbyt udane połączenie :)

Jakubko powoli się wybudza, więc delikatnie przyspieszę!

Pięć miesięcy Okruszka:

- najlepsza pozycja noszenia: tyłem do osoby noszącej, przecież tak najlepiej widać!
- coraz bardziej nie lubi leżeć, unosi głowę i połowę tułowia do siadania, a kiedy mu się pomoże jedynie czasem zwiewa go na boki. Opanował już odchył do tyłu i do przodu, by nie upaść.
- wszystko ląduje w buzi. Wszystko.
- chętnie bawi się grzechotkami, a ostatnio upodobał sobie energiczne wymachiwanie nimi i tym samym uderzanie w wszystko dookoła. Ludzi też.
-  ślina płynie strumieniami, ale zębów na razie brak
- coraz więcej gada, choć bardziej podchodzi to pod śpiewanie :)
- zasypianie również wychodzi nam coraz lepiej, bo Jakubko nie rzuca się już w wózku, tak jak lubił to robić wcześniej.
- uśmiecha się i śmieje do wszystkich dookoła, najbardziej do siebie samego w lustrze


- rosną mu włosy :D

Poza tym, no cóż - jest przeuroczym (ale jednak) małym łobuziakiem!



"Nowa" wanna

Więcej postaram się napisać, jak już wrócimy do domu :)

Miłego dnia, Mari.

PS Całkiem bym zapomniała! R. po trzech dniach antybiotyku czuł się znacznie lepiej i teraz nie ma nawet śladu po tym jak chorował. Nie miałam chwili, by Wam podziękować za życzenia zdrowia, więc dziękuję teraz :)

13 komentarzy:

  1. ostatnie zdjęcie w pozycji 'ich bin der Chef' (ciekawe po kim? ) - am besten!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zbyt często ma taka minę, a matce ręce opadają :D

      Usuń
  2. Oh yeah :) jak dobrze, że to już za nami Jezzzu! Teraz można przynajmniej coś z tymi naszymi dziecmi robic, czymś zainteresowac, pokazać, pobawić sie. Naprawdę nie wiem jak udało nam się przeżyć te dni, w których przez cały czas bawiliśmy się w usypianie - Laura gdy tylko otworzyłam oczy zaczynała ryk... Brr aż gęsią skórkę dostaję na myśl o tym. I tak, jest dokładnie tak jak piszesz - "raj" nie istnieje, bo zawsze pojawia się coś nowego... Teraz jest co prawda w miare spokojnie, ale za chwilę zaczną się zęby i znowu będzie jazda bez trzymanki... Jakubko rozkosznie wygląda i jaki wyluzowany w tej wanience! Kupiliście wieksza? Pokaż ją trochę bardziej, bo ja też zaczynam powoli zastanawiać się nad kupnem nowej - Laura już wali nóżkami po ściankach.

    A jednak zazdroszczę Wam trochę, że wciąż jesteście w Polsce :) ciesz się tymi ostatnimi chwilami, bo wkrótce tak jak ja zaczniesz znowu tęsknić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. haha! Powiem Ci, że już w Niemczech (trzeci miesiąc Kuby) schowaliśmy wanienkę w piwnicy i kąpaliśmy go w wannie. A w Polsce mama ma tylko taką balijkę niebieską, uwiecznioną bodajże na którymś zdjęciu, jednak wtedy była przez coś zajęta i została nam właśnie taka miedniczka nakładana na wannę, także do robienia prania :D zatem Kuba się pierze. Stwierdziłam, że nie ma sensu kupować jakichś większych wanienek, bo przecież zaraz zacznie siadać i wanna będzie na porządku dziennym :)

      cieszę się Polską ile tylko mogę! gdyby tylko zmartwienia poodpadały :)

      Usuń
  3. Boski!
    I jaki już duży :)
    Powiedz mi, jak u Was z siedzeniem? Bo nasz już siada, jak się go trzyma na kolanach... i sam też próbuje się podnosić a nie wiem czy to nie za szybko ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za szybko nie za szybko... też się zastanawiałam nad tym, kiedy zaczął siadać i pięknie się trzyma, ale w końcu, skoro to robi, to też mu nie będę zabraniać. Leżenie jest już nudne i kiedy dłużej leży jest płacz! Zatem ląduje w pozycji siedzącej i może się bawić dalej :)

      Usuń
  4. To już 5 miesięcy! Ale czas leci :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Leci jednakowo, a jednak czasem myślę, że zbyt szybko :)

      Usuń
  5. Ale tan czas szybko leci ;D
    Twój synek jest cudowny, z każdym postem widać jak się zmienia :)

    OdpowiedzUsuń
  6. ROZRABIAKA:) zdjęcie w wannie super.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale mu wygodnie, jak wielki pan ramiona rozpostarł. ;)
    Brawo za postępy, za nowy owoc w diecie i wytrwałe ćwiczenia. Oby tak dalej. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak niedawno nasze Maleństwa przyszły na świat, a tu już minęło 5 miesięcy i nasi mali mężczyźni pokazują, kto tu rządzi :D mój Fifek też już się potrafi buntować... i również uwielbia swoje odbicie w lustrze :D Mam nadzieję, że tym razem nic nie przeszkodzi Wam w powrocie do domu :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Oj... aniołek, czy łobuziak... ale mamo, przecież nie zamieniłabyś tego Okruszka na żadnego innego, prawda? Choćby nie wiadomo jak dokuczał i nie dawał w nocy spać... ;) W końcu może z tego wyrośnie. Najważniejsze, że jest zdrowy i ładnie się rozwija... no i rośnie nam tu w oczkach! :)
    Przytulaski i całuski dla Was :*

    OdpowiedzUsuń