Od trzech dni mamy bardzo ciężkie wieczory, noce, a nawet drzemki dzienne. Jakubek po półgodzinie od uśnięcia budzi się z płaczem i potrafi tak płakać nawet godzinę, noszony na rękach, bujany, przytulany. Winię za to wyrzynające się piątki. Wczoraj zaskoczył mnie w dzień, bo jak chciałam już się rozsiąść, to uderzył w płacz, a środek przeciwbólowy zadziałał dopiero po 40 minutach. Znów usnął. Na mnie. W bujanym fotelu. Próby odłożenia go do łóżka kończyły się krzykiem i ponownym uspokajaniem, więc zrezygnowałam po trzecim razie i z ebookiem w telefonie byłam uziemiona przez prawie dwie godziny. W takiej scenerii zastał nas R., który wrócił z pracy. Na szczęście między jednym rykiem, a drugim nie zapomniałam całkiem o gotujących się ziemniakach i zdążyłam je odcedzić (choć połowę wody już się wygotowało). Dlatego miniona noc zasługuje na podziw, bo jak Okruszek, po kolejnym ataku płaczu usnął o 21, tak spał ciągiem do godziny czwartej. Może coś odpuściło?
Wracając do naszego weekendu. Zaczął się miło już w piątek, bo o 14 udaliśmy się na trzecie ważniejsze Usg, dzięki któremu dowiedzieliśmy się, że Brzuszkowy jest dużo starszy, niż mówi to wcześniej ustalony termin porodu, silny, duży i... zębiasty. Lekarka powiedziała, że dawno czegoś takiego nie widziała, ale nie dało się ukryć, że naszemu synkowi widać było już zęby schowane w dziąsłach. Mam tylko nadzieję, że naprawdę jest starszy, a nie, że po prostu urodzi nam się mały wielkoludek. 1700g na tym etapie, to naprawdę sporo.
Dostaliśmy też wydruk w 3D i wszyscy dookoła zgodnie twierdzą, że jest bardzo podobny do starszego brata. Nie możemy się już doczekać, by go ujrzeć na żywo. Czas tak pędzi! Niekiedy nie mogę uwierzyć, że zaraz będzie z nami. Na szczęście moje dwie listy wyprawkowe powoli są wykreślane i zostały nam już naprawdę drobiazgi.
W sobotę natomiast spędziliśmy cały dzień poza domem, w pociągu, na basenie. Było naprawdę super i koniecznie trzeba się jeszcze wybrać przed narodzinami Młodszego.
Ja też tęsknię za wiosną. U nas USG będzie we wtorek i się okaże ile nasz maluch waży, a Wasz faktycznie spory chłopak :)
OdpowiedzUsuńWiosno... Gdzie jestes?? Pieknie wygladasz :). Maluszkowi wspolczuje, zabkowanie to jakis koszmar...
OdpowiedzUsuńO kurde, to mnie nastraszylaś. Dopiero co cieszyłam się, że nam czwórki wyszły i że najgorsze za nami :) Jezzzzu, jak już skończy się to cholerne ząbkowanie to obalam sama szampana, bo ile ja się przy tym nacierpię to moje :P Oczywiście dziecka też szkoda :P :P :P
OdpowiedzUsuńNo i znowu się powtórzę - Marika, PIĘKNIE wyglądasz!
Wow, ale duży :) Ciekawa jestem, jak szybko wobec tego zacznie ząbkować ;)
OdpowiedzUsuńOjejku, wychodzące ząbki potrafią wszystko wywrócić do góry nogami i zaburzyć cały wcześniejszy ład - też to mieliśmy ostatnio z Małą. Na szczęście, jeśli są to faktycznie ząbki, to po wyjściu wszystko wraca do normy :)
OdpowiedzUsuńA te USG jest fenomenalne! Macie wielkie szczęście, że udało się tak wyjątkowo Młodszego uchwycić :)
A wiosny to również już wyglądamy. Ale jak oglądam u Was zdjęcia, to zima była wyjątkowo łaskawa u Was. No ale co wiosna i ciepełko, to nie to samo ;)
Rośnijcie zdrowo! :*
Och, nie zazdroszczę pogody. U nas nareszcie pięknie. Słonecznie. Trochę zimno, ale to się da znieść :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że szybko uporacie się z piątkami.
Pięknie wyglądasz w ciąży! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńRewelacja ! Najważniejsze, że waga jest ładna i dzieciątko rozwija się prawidłowo. Podziwiam wszystkie mamy, które tak ładnie opisują te godziny nieprzespane i krzyki dzieci, ja po 15 dniach tracę cierpliwość i tego się boję, muszę ogarnąć swoją głowę bo inaczej będzie kiepsko. Mam nadzieje, że jakoś damy radę i przebrniemy przez to wszystko, a wiem, że te krzyki szybko się nie skończą, a raczej będą częściej.
OdpowiedzUsuńTrzymam za Was kciuki :) Szybko zleci.
matkapolka89
Współczuję tych wyrzynających się zębów. U nas dopiero górne jedynki idą, więc jeszcze trochę przed nami. Mam nadzieję, że moja malutka jakoś to zniesie :) Przy tych jedynkach jest marudna, ale nie jest tak źle, tylko ponoć te dalsze są gorsze dla maluszków.
OdpowiedzUsuńAch te zeby... Po kolkach, najgorszy koszmar rodzicow bobasa. ;)
OdpowiedzUsuńU nas mrozna, sniezna zima przeszla gladko w mokra, deszczowa, ponura wiosne, ktora przypomina raczej jesien... :(
jeśli ja w Twoim poście widzę tylko słowo "zęby" to chyba znak, że teraz jest to i moim numerem (problemem) jeden w życiu... A czytając o Maluszku-Wielguszku myślałam, że lekarka wywróżyła mu urodzenie już z zębami (tak też się zdarza) - przynajmniej mielibyście kilka zębobóli z głowy :)
OdpowiedzUsuńMoja mała też była duża i ważyła sporo co najlepsze nie było tego widać aż tak po moim ciążowym brzuszku. :)
OdpowiedzUsuńU nas też piątki... Już czasem siły nie mam do tych zębów. Ale i tak jest najbardziej lajtowo ze wszystkich.
OdpowiedzUsuńSą dzieci, które rodzą się już kilkoma ząbkami :D więc może i Wam się takie cudo przytrafi :)