piątek, 24 lipca 2015

47 TO - momenty.

Każdy dzień

Każdy dzień jest inny. Każdy dzień ma swoje nowe uśmiechy, radości, umiejętności. Inne spojrzenia, przytulenia. Ostatnie siedem dni minęło nam dużo spokojniej, z racji tego, że Jakubek przyzwyczaił się do babci i cioć, więc mogliśmy trochę odsapnąć. Choć w tych upałach i tak o to ciężko. Upały są nie do zniesienia... no, chyba że ma się basen!


Szukałam zdjęć w basenie, ale przepadły. Trzeba będzie nadrobić. Mam za to urocze zdjęcia Jakubka i jego kuzyna Marcela, kończącego teraz pół roczku. W przyszłości będą oboje nieźle broić.


I R. przymierzający się do dwójki maluchów :D


Ogród, wylegiwanie się na kocu w cieniu, moczenie dla ochłody w basenie i ciche wieczory na tarasie, to coś do czego ciągle tęsknię. Teraz mamy to w zasięgu ręki i jak pomyślę o wyjeździe, to robi się smutniej. Ale ale! postanowiłam kompletnie o tym zapomnieć i po prostu cieszyć się nadchodzącymi dniami. O tamtym pomyślimy za tydzień. W sumie wtedy, kiedy Okruszek będzie kończył jedenaście miesięcy. Pewnie nie myślicie o tym, jak ja, na pełnym wydechu, ale mimo to... robi wrażenie, prawda? ;) O pełnym podsumowaniu jednak za tydzień, dziś o naszych ostatnich momentach.

Nasz dzień.

Jakubek budzi się koło szóstej, choć ostatnio, kiedy musiałam wstać na termin o szóstej, spało mu się najlepiej i jak wychodziłam o siódmej przewracał się dopiero na drugi bok. Taka sprawiedliwość! Rano przymusowo odbywa się obchód domu, a kiedy w pobliżu pojawi się nasz pies Nero jest najwięcej radości. Z początku dotykał go jedynie paluszkiem, sprawdzając na ile może sobie pozwolić, a teraz klepaniom i przytulaniu nie ma końca. Tak. Okruszek przytula. Psa. Chwyta go za sierść i przytula policzek do jego boku, uroczo przy tym mrucząc lub piszcząc. Za każdym razem mnie to rozczula. Przytula się również do cioć, do babci, całuje, chodzi z nią z rana po maliny do ogrodu i dosłownie je z jej ręki. Jedzenie owoców mu się podoba, gorzej z obiadami, choć to przypisuję upałom i idącym zębom. Noce znów stały się koszmarem, a urażone dziąsła kończą się płaczem. Pytanie za sto punktów - kiedy prześpię ciągiem chociaż cztery godziny? Co ciekawe rano budzę się całkiem do życia, a po kawie to już w ogóle, góry mogę przenosić! Tajemna moc macierzyństwa?



Umiejętności.

Ostatnio za sprawą Kasi, której Ola skończyła pięć miesięcy zerknęłam na nasz wpis z tego okresu. Umiejętności Jakubka wtedy i teraz dzieli ogroomna przepaść. Przecież pół roku temu ledwie siedział, a teraz już stawia pierwsze kroki. Czy to zaskoczenie nim, tym co robi i jak się zachowuje kiedyś minie? Nie wiem. Jedno jest pewne. Dłuższy czas będę patrzeć z zachwytem, jak wrzuca klocki do sortera, przymierza, obserwuje kształt i wprowadza poprawki. Jak z pomocą podchodzi do zabawki, kuca i paluszkiem dziubie okruszki rozsypane obok. Jak zabawnie odrzuca piłkę, machając rękami na wszystkie strony, jakby się od niej odganiał. Obserwowanie go chyba się nie znudzi.



Spacery.

Poza tym, wrzuciliśmy na luz i jakiekolwiek wyjścia z Okruszkiem są pestką. Wcześniej wyjeżdżając wózkiem myślałam tylko o tym, kiedy zacznie się marudzenie i próba wyjścia na zewnątrz. Teraz marudzenie przetrzymujemy biszkoptem, kawałkiem bułki, zabawką, a kiedy już naprawdę mu się nudzi, zalicza krótki spacer na nóżkach, trochę go nosimy, pokazujemy otoczenie i kolejne włożenie do wózka przyjmuje nawet z wdzięcznością, że może odpocząć. Śmiesznie, że musiało minąć tyle miesięcy, by człowiek w końcu wyluzował się we wszystkich sprawach. Pożyczyliśmy również rowerek na krótsze wypady na miasto, który się sprawdza świetnie. W Niemczech się nad nim zastanawialiśmy, teraz wiem, że nie potrzebnie, trzeba było brać!



 Zaliczyliśmy również pierwszą kawę z Okruszkiem. Było sporo zamieszania i latania za okolicznymi gołębiami, ale warto było się na to otworzyć.




To nasze momenty. A jaki moment z poprzedniego tygodnia Wam zapadł szczególnie w pamięć?

8 komentarzy:

  1. Cudne wspomnienia. :) I jaka pogoda piękna Wam dopisuje.
    Ten czas tak pędzi. Moja dziewczynka już jutro kończy 9 miesięcy. Dla mnie ta liczba brzmi tak, jakby mi ktoś powiedział, że mam 50 lat. Nie mogę uwierzyć, że jeszcze niedawno liczba 9 oznaczała ciąże, a nie wiek mojej córci.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przyznam Ci się, że dla mnie to by był nie lada wyczyn, robić takie cotygodniowe podsumowania rozwoju, jak robisz to w przypadku Okruszka ;)

    Ja u siebie comiesięczne posumowania składam czasem... no właśnie - cały miesiąc hehe ;) Później tylko uzupełniam wersje roboczą o jakąś nową umiejętność Córci :)

    A ten rowerek jest przeuroczy! :) Dobrze móc coś takiego pożyczyć, przetestować, sprawdzić czy dziecku będzie się podobało, bo niby człowieczek taki mały i wszystkiego się uczy, a jednak już ma swoje gusta i upodobania :)

    Zdjęcie Twojego R. z dwoma urwiskami - super! Oj jak będą broić, mają to w swych minkach wypisane ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Mój moment z tamtego tygodnia to to, jak córcia zbliżyła moją twarz do swojej po to, żeby samej z siebie dać mi buzi :) rozczuliło mnie to bardzo :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowne momenty:) Rowerek pierwsza klasa !

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale fajne te wasze fotografie... takie nostalgiczne :) aż czuć lato :)) no widzisz, Wy sobie przynajmniej poużywaliście na trawce, a my przez 2 tygodnie na wsi ledwo kilka razy wyszliśmy na zewnątrz :( wszystko przez okropne robale, małe paskudne przecinki, które momentalnie nas obsiadywały, normalnie ohyda, nie dało się wytrzymać :( i tak taras, szezlong, trawka, ogród.. to wszystko tylko kusiło nas przez okna :((

    Marika, jak ja zazdroszczę Ci tego powera! Ja co prawda jakoś funkcjonuję, ale zmęczenie mi nie odpuszcza... i nawet kawa nie pomaga. Może pijesz jakąś specjalną? ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bo dziecko ma coś w sobie takiego, że można by na nie patrzeć godzinami i nigdy się nie zanudzić... :)
    Jestem pod ogromnym wrażeniem, jak Jakubek pięknie Ci rośnie i się rozwija... nie mogę uwierzyć, że już lada moment skończy roczek, a przecież dopiero co przedstawiłaś go nam... :)
    Tworzycie naprawdę super rodzinkę. Przed, przedostatnie zdjęcie jest rewelacyjne... właśnie takie pełne wyluzowania i radości! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo lubię czytać Twoje wpisy. :) Bije z nich wiele siły, szczęścia i miłości! ;)

    OdpowiedzUsuń