środa, 1 lipca 2015

44 TO - miesiąc dziesiąty.

Dwa dni temu Jakubko skończył dziesięć miesięcy. Każdy kolejny przyjmuję z większym spokojem, przyzwyczajając się do myśli, że minione dni nie wrócą, czas biegnie, jak szalony, a my możemy jedynie to zaakceptować, cieszyć się rozwojem naszych dzieci i iść do przodu.

A w międzyczasie...

Przytulać się! Powiem szczerze, że kiedy Okruszek był rzeczywistym Okruszkiem tęskniłam do chwil, kiedy będzie na tyle świadomy, żeby okazywać nam swoje uczucia. Żeby podejść, wyciągnąć ręce i objąć za szyję, położyć głowę na ramieniu. W takich chwilach, które teraz zdarzają się bardzo często mogłabym trwać w nieskończoność.


Już teraz widać, że jest wrażliwym chłopcem, stanowczym, silnym, ale umiejącym okazać swoje uczucia. Na razie nie ma mowy o nieśmiałości. Lubi się śmiać, zagadywać ludzi, obserwować. Wyjście na miasto z nim to czasem jeden wielki uśmiech. Jestem ciekawa, jak zareaguje na zmianę otoczenia i języka. Co zbliża się wielkimi krokami. W ciągu tych dziecięciu miesięcy, będzie to nasz trzeci wyjazd do Polski, dwa pierwsze zniósł świetnie, ale teraz jest dużo bardziej świadomy, choć najbardziej co mnie przeraża, to podróż samochodem!

Samochód.

Przy pierwszej podróży (miesięczny Okruszek) spał jak zabity całą drogę praktycznie. Przy drugiej (trzymiesięczny Okruszek) już było ciężko go utrzymać w foteliku, bo chciał na wszystko patrzeć. A teraz?! Wczoraj mieliśmy niespodziewany test nowego fotelika, ale nawet ten, nie wiadomo, jak wygodny nie zdołał sprawić, że Jakubko siedział spokojnie. W ruch poszły grzechotki, piszczałki, książeczki, aż ostatecznie uratowały nas krótkie bajki i piosenki z mojego telefonu. Jak dobrze, że je ściągnęłam! A to było tylko pół godzinki jazdy. Co będzie z tak długą podróżą do naszego Tarnowa? Połowę mam z głowy, bo będziemy jechać nocą, ale potem... rano... Okruszek się obudzi i jak to on będzie chciał być wszędzie. Pod siedzeniem, koło mamy, koło taty, koło babci, dziadka, przed kierownicą, na dachu... Drogie mamy - macie jakieś niezawodne sposoby na utrzymanie ruchliwego dziecięcia w foteliku?



Zmiany

Dzięki opisowi ostatniego miesiąca mogę Wam powiedzieć, co się zmieniło przez te trzydzieści dni. Największą chyba zmianą jest poruszanie się Jakubka. Kończąc miesiąc dziewiąty dopiero próbował stawiać kroki, chodził bardzo ostrożnie, po kroczku, z wyciągniętą ręką dla równowagi. Teraz potrafi w tej ręce trzymać jakąś zabawkę, gryźć ją, wymachiwać, a nogi prowadzą go, jak na skrzydłach. Jak nieźle zacznie, to nawet biegnie, a nie drepta. Na szczęście urósł tak, że nie musimy się już schylać, tylko spacerujemy oboje wyprostowani, a Kuba jedynie przytrzymuje się naszych palców. Takie spacery to sama przyjemność! Gorzej, jak dziecię umyśli sobie iść w prawo, bo tam gołąb, odbicie w wystawie sklepowej, balon, wózek z kolegą do pogadania, pani śmiejąca się do niego, a my akurat chcemy skręcić w lewo. Takie oto niezgodności. Dobrze, że jeszcze można go wziąć na ręce i zmienić jego tor :)


Gorzej kiedy "chodzi" w domu własnymi ścieżkami. Kroję paprykę do obiadu, nagle patrzę, a tu tadaaam! przemeblowanie!


Na powietrzu

W tym tygodniu od początku ciągle gdzieś chodzimy. Nie było dnia, w którym byśmy cały czas siedzieli w domu. Kuba uwielbia być na świeżym powietrzu i tak ostatnio odwiedziliśmy znów Ogród Botaniczny i pojechaliśmy ze znajomymi nad jezioro. Nawet takie zwyczajne spacery wśród zieloności, czy siedzenie na trawie, zabawa w piasku sprawia mnóstwo radości.






Na walizkach

 Aktualnie jesteśmy w fazie sprzątania domu i pakowania się. W czwartek nocą jedziemy do naszego rodzinnego Tarnowa i już teraz głowa mnie boli, jak pomyślę, co mamy spakować! Zrobiłam nawet specjalną listę, ale nikt mi nie powie niestety, czy czegoś na niej nie umieściłam :p

No nic, trzymajcie kciuki, a ja odezwę się już z Polski!


14 komentarzy:

  1. U nas w kryzysowych sytuacja w podróży również idą w ruch bajki i piosenki odtwarzane z telefonu. ;)
    Spokojniej podróży! Na pewno już nie możecie się doczekać wakacji w pl. Gdybyście się zapuścili na Mazury to zapraszam na kawę. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha, u mnie Nadia lubi mi przenosić suszarkę do prania. Nie rozumiem dlaczego nie podoba jej się miejsce, w którym stoi ^^

    A jaki macie fotelik? I jak się sprawdza?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. haha na pewno ma jakiś swój powód :D Fotelik to Osann SafetyONE. Nie mam pojęcie, czy jest w Polsce :) na razie pierwsza jazda wypadła świetnie, po dzisiejszej podróży, już w Polsce na pewno o nim wspomnę!

      Usuń
    2. :) a jeszcze chciałam Cię spytać, skąd czerpiesz przepisy BLW? Moja Nadia ostatnio nie bardzo jest chętna, żeby jeść zupki, za to o wiele chętniej sięga po ziemniaki czy marchew z naszych talerzy, więc chciałabym spróbować jej gotować "normalne" dania, a nie zupki. I też podawać na łyżeczce czy widelcu. :)

      Usuń
    3. :) na początku bardzo pomógł mi ten Blog: http://alaantkoweblw.pl/ Tak wstępnie, by się ogarnąć. A potem zaczęłam po prostu gotować, to co dla całej rodziny, tylko bez soli, cukru. Ale Alantkowe jest dobrym startem. Naszym hitem są burgery z indyka :)

      Usuń
    4. Dziękuję! Będę próbować! :)

      Usuń
  3. Co do podróży to ja mam taki patent, że jedziemy część w nocy, później pobudka rano. Łazimy, biegamy, jednym słowem postój i męczenie dziecka. Jak się zmęczy to pakujemy do auta i spać :) inaczej chyba nie dałabym rady, bo Karolcię da się zająć ale na max pół godziny. Bajki w telefonie i przekopywanie zawartości mojej torebki pomaga :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też tak właśnie planuję... Jedziemy max o północy, rano przy pobudce zatrzymamy się na przebranie i rozprostowanie nóżek, a potem dalej. Mamina torebka! Zapomniałabym :)

      Usuń
  4. Mały artysta-słodki... ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jej, ale on pięknie chodzi! Mam nadzieję, że podróż przebiegła Wam bez problemów, czekam na relację z wyjazdu :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mnie strasznie rozczula, jak Alutka położy mi główkę na ramieniu, jak ją lulam do snu... ostatnio nawet objęła mnie rączką, sudowne uczucie. A za niedługo będzie tego więcej, coraz bardziej świadomie... no nie umiem się doczekać tego wszystkiego, co teraz masz z Jakubkiem :)

    A Jakubko chyba jest takim bardziej "wyjazdowym" dzieckiem, co? Tzn. tak myślę, że lepiej znosi podróże niż dzieci, które rzadko kiedy są zabierane w trasę. Siostra też z Niemiec wozi dzieci od "nowości" i wiadomo, że czasem są przeboje podczas jazdy, ale generalnie długie podróże im nie obce i nie ma darcia od zatrzaśnięcia drzwi w Niemczech, do otworzenia ich w Polsce ;)

    OdpowiedzUsuń