niedziela, 17 grudnia 2017

Tygrysek i Miś

Nawet nie wiesz ile myślałam o Tobie przez ostatnie tygodnie. Jak często wchodziłam tu, by zostawić kilka słów. Wczoraj wygasła mi domena. Przez tydzień zastanawiałam się, czy przedłużyć ją na kolejny rok, zmienić, czy też odpuścić. Tego ostatniego nie lubię. To miejsce tak mnie wchłonęło, kiedyś bardziej, teraz już mniej, ale jednak wciąż jestem nim przesiąknięta. Tęsknię za Tobą. Za Twoim słowem. Czy uśmiechem. Tyle razy postanawiałam, że wrócę, że od tego dnia, tego tygodnia będę. Czasem udawało się na dłużej. Ostatnim razem nie udało się wcale. Więc wolę powiedzieć Ci teraz, że odpuszczać nie zamierzam. Będę tu wracać. Częściej lub rzadziej, ale będę. A Ty bądź dla mnie. Literkami lub emoji.

Jest późny wieczór, dochodzi 23. R. w pracy, a ja uśpiłam Leona, w międzyczasie usnął Jakub. Godzinę temu. Nie myśl, że oni tak późno się kładą! Chyba bym padła. Dosłownie. Wszystko oczywiście zależy od drzemek. Kuba jeśli wytrzymuje cały dzień bez, usypia dość szybko. Leosia natomiast kłaść trzeba wcześnie, koło 12, by potem nie mieć wieczoru pełnego biegania, a potem jęczenia ze zmęczenia. Dziś usnął szybko. I jak co dzień przy piersi. Ma 19 miesięcy. I pomyśleć, że Jakubek w tym wieku od trzech miesięcy był oduczony, a po miesiącu został starszym bratem! Tym razem jednak jest trochę inaczej, Młodszy inaczej traktuje "cycy", czuję, że będzie ciężej z oduczeniem. Tyle że, jak na razie dzień mija za dniem, a ja jakoś się jeszcze tym nie zadręczam. Może poczekamy do wiosny?


Ten mały Miś tylko z pozoru taki niewinny! Stawia się, tupie, krzyczy "nunu" i kiwa paluszkiem. Fajnie się idzie z nim dogadać. Tylko histerie mogłyby go obejść szerokim łukiem. Zapomniałam, jakie one uciążliwe są, bo Kuba już od dawna spokojny. Przeżywamy ostrą jazdę na nową. Ale tak czy inaczej, jest całuśny i kochaśny ten nasz Leo. Do schrupania. 


A Kuba, jak mówi! I jak śpiewa piosenki! Sam od siebie rozpoczyna rozmowy, pełnymi zdaniami nas zaskakuje, chciałby powtórzyć wszystko, co mówimy. I to słowo w słowo. Literka w literkę. Raczej nie tworzy swoich własnych określeń, naśladuje słowa najlepiej jak potrafi. Taka dumna jestem! Jak teraz pomyślę, że kiedyś ten aspekt mnie stresował, to uśmiecham się pod nosem i pytam Starszego "co tam?", a on "spoko mamusia, kocham cię". Dużo rzeczy jest "jego" i czasem nie dopuszcza Młodego do siebie, ale już chwilę potem bawią się w ciszy i skupieniu. Przytulają. Dają buziaki.






Czasem mam dość. Naprawdę dość. Czasem wybucham. Ale ileż razy spojrzę na nich, wiem że to podwójne macierzyństwo jest najlepszym, co mnie spotkało. Co nas spotkało. Decyzja o drugim dziecku w takim odstępie czasu była decyzją bardzo dobrą. Nie tylko dla nas, ale również dla nich.

3 komentarze:

  1. Nie rezygnuj :) ja tak kiedyś zrobiłam i żałuję. Tyle pięknie opisanych wspomnień zniknęło a zaczynacie od nowa to już nie to samo. Sama wkrótce będę już mamą dwójki i się zastanawiam jak to będzie. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak oni wyrosli! :O Mali przystojniacy! :*

    Fajnie, ze jednak czasem wpadasz i sie odzywasz! Ja, jak zawsze chetnie zagladam! :)

    OdpowiedzUsuń