wtorek, 7 lutego 2017

9 miesiąc życia Leona

Coś w tym jest, że piszę Ci o moich chłopcach z tygodniowym opóźnieniem. Już drugi raz! Koniec/początek miesiąca jakoś zawsze jest u nas zakręcony. Jednak już jestem, już Ci piszę, co przyniosły nam ostatnie tygodnie. Leon w końcu skończył dziewiąty miesiąc! Wielkie wow. Często patrzę na niego i nie mogę uwierzyć, że to już tyle minęło od porodu, że jest już taki duży, chłopczykowaty, że zaraz będzie miał roczek. Ciężko ogarnąć mi temat jego dorastania, choć Jakubko dobitnie nam pokazuje, że czas idzie, co tam idzie, pędzi! do przodu. Że jeszcze chwilka dosłownie, a czekają nas przedszkola, szkoły, stud... no dobra, aż tak daleko to się nie posuwam. Moje dzieci nastolatkami? Nigdy! ;p


Ogólnie, to ostatnio jest u nas coraz bardzo wiosennie. Słońce i plusowe temperatury rozpieszczają i dużo czasu spędzamy na spacerach. Czapki zmieniliśmy na nieco lżejsze, a kombinezon niekiedy wymienia się z kurteczką. Nawet okulary przeciwsłoneczne powiedziały ciepłe cześć! Nie powiem jednak, kiedy widzę te przepiękne zimowe zdjęcia u niektórych, to troszkę zazdroszczę. Chętnie bym je sobie przygarnęła. Ale tak na tydzień. Może dwa. Szkoda, że nie można zamawiać sobie osobistej pogody. Byłoby całkiem miło, co?



Dziewiąty miesiąc Leona był bardzo bolesny dla niego samego i wyczerpujący dla nas. Wieczory niekończących się krzyków i płaczu dały nam w kość. Również psychicznie, bo ciężko było patrzeć na to słoneczko, które tak naprawdę odkąd się urodziło pierwszy raz tak rozpaczało. Dni były w porządku, nawet noce dawały się przespać! Ale kiedy Leo usypiał koło 20, tak wiedzieliśmy, że po pół godzinie obudzi się z krzykiem i ciężko będzie go uspokoić. W ruch szły czopki, maści, kuleczki. I zdawało się, że nie pomagają lub z dużym opóźnieniem. A zębów nadal nie było czuć. Bo widzieliśmy je konkretnie, ale wciąż przez barierę dziąsła. W końcu jednak... i to w sumie kończąc już dziewiąty miesiąc, przebiły się. Górna dwójka i jedynka. W natarciu jest też ostatnia jedynka. Praktycznie już na wierzchu.Czekamy i mamy nadzieję na chociaż krótką przerwę.



Wybierałam zdjęcia naszego misia, które chcę Ci pokazać i przypomniały mi się słowa mojej mamy, która mówi, że Leoś, to albo je albo się śmieje. I co tu dużo kryć - dużo w tym racji. Chłopiec kiedy tylko widzi, że robi mu się zdjęcie od razu się uśmiecha. W ogóle, nawet poza ujęciami jest mega radosnym, roześmianym chłopcem. Mamy w nim mnóstwo radości. A że lubi jeść? No cóż. Bardzo mnie to cieszy!




 Na wyższy poziom wskoczyła również mobilność Leonka. Czołga się, odpycha, cofa, czasem zdarzy mu się nawet zrobić kilka "kroków" raczkując. Siedząc przy meblach, podnosi się i wstaje. Stoi. Chodzi, trzymając się naszych palców. Wszędzie go pełno, wszystkiego jest ciekaw. Zdecydowaliśmy się już kupić mu buciki do chodzenia, które chętnie nosi, a ich rozmiar wbił nas w ziemię. Dwudziestka! Ma bardzo długą stópkę. I ogólnie zaczyna go wydłużać. Kuba wyrósł ostatnio z dresów rozmiar 92 i nawet nie chowałam ich do pudła, tylko założyłam na pupę młodszego. Pasuje idealnie. Tutaj jednak zależy od rozmiarówki, bo w użyciu jest rozmiar 80/86, a wczoraj ubrałam mu nawet koszulę 74.

O! Jak czysto na tym zdjęciu! Wybaczcie, ale musiałam zaznaczyć, bo nie mogę się napatrzeć :D

MIŚ <3

 W kwestii uwielbiam mojego starszego brata nic się nie zmieniło. Leon jest zapatrzony w Jakuba i widać, że już chciałby wstać i wszędzie za nim iść. Pobawić się, powygłupiać. Nawet obudzić, by nie tracić więcej czasu.


Ciężki był ten miesiąc pod kątem bolesnego ząbkowania, ale też bardzo radosny i obfitujący w wiele nowych umiejętności. Tak myślałam, że jeszcze o czymś ważnym miałam napisać i w końcu sobie przypomniałam! Dla niektórych ta sprawa, to najważniejsze ;) Po dłuższym namyśle jednak postanowiłam, że nie napiszę o tym. Po prostu Ci pokażę.



1 komentarz: