sobota, 21 maja 2016

W trójkę #2 Cięższe chwile.

Minęły dopiero (aż?) dwa tygodnie odkąd R. poszedł do pracy i spędzamy połowę dnia w trójkę. Ja, Jakubek i Leoś. Dwa tornada. Tak różne, a tak podobne... w krzyku :D Pisałam Wam ostatnio, jak dobrze się dzieje. Jak zaskoczyło mnie to podwójne macierzyństwo. I rzeczywiście zaskoczyło. Spodziewałam się, że będzie znacznie gorzej. Że zwariuję, że zaszyję się w domu i będę wychodzić tylko, jak R. wróci z pracy, że będę włosy z głowy drzeć. A wręcz przeciwnie. Włosy mam ciągle na głowie (umyte!), a nawet znajduję czas na szybki make up. Do tego stan moich nerwów nie jest wcale taki zły. Najważniejsze, by ułożyć sobie mniej więcej plan dnia. I by kawa nigdy się nie kończyła. Wtedy można przeżyć!

Ciekawi jesteście, kiedy to jednak idzie łapać się za te włosy i ma się ochotę je trochę potargać?


- Kiedy budzi cię stękanie Młodszego, więc zaczynasz karmić, a z pokoju Starszego rozlega się płacz. Zaspany mąż wlecze się tam, tylko po to by zostać obrzucony histerią. Bo przecież powinna przyjść mama! Co ten tata sobie w ogóle myślał! Płacz zamienia się w krzyk, krzyk w zawodzenie, a zniecierpliwiony tata przynosi w końcu wrzeszczącego do sypialni. Jednym bokiem przytulasz Młodsze i karmisz dalej, drugą ręką obejmujesz Starsze. Jest! Zasypia!  
Wtedy najedzone Młodsze daje znać, że się rozbudziło krzykiem i kolejne pół godziny nosisz, tulisz, bujasz, nucisz, a ostatecznie okazuje się, że nie ma miejsca w łóżku, bo Starsze śpi w poprzek.

- Kiedy Młodsze ma akurat bunt na spanie i jest spokojne tylko w twoich ramionach, wybija 15, Starsze dalej nie śpi, nakłaniane do drzemki setkę razy, a ostatecznie wyciąga do ciebie ręce, by też zostać utulone. 

- Kiedy najprostszy obiad robi się dwie godziny, przerywany palpitacjami serca, bo Młodszy leży w bujaku, a Starsze podejrzanie kręci się wokół niego targając za nóżki i rączki.

- Kiedy prowadzisz wózek, Starszy jedzie na rowerku obok i nagle na przejściu dla pieszych buntuje się i staje na środku. Pchasz dalej wózek, drugą ręką ciągniesz Starszego, a nogą popychasz rowerek.

- Kiedy Młodszy ciągle płacze, a ty myślisz tylko o tym, by zamknąć się w tej łazience na klucz, ale Starszy wybudza cię z tych marzeń domagając się krzykiem picia, które leży tylko kilka centymetrów od niego.

- Kiedy Starszy idzie na drzemkę o 10 rano, mimo, że wstał o 7, a Tobie odpływa perspektywa wspólnej drzemki.

- Kiedy Starszy jednak idzie na tą swoją normalną drzemkę o 13, kładziesz się do łóżka, powoli odpływasz i wtedy budzi się Młodszy.


I wiele wiele innych gorszych :D i tych mniej.

Czasem jest ciężko. Nie można się oszukiwać. Ja się nie oszukiwałam będąc jeszcze w ciąży i przyjmowanie tego teraz idzie lżej. Trzeba po prostu wziąć głęboki oddech, policzyć do dziesięciu lub trzydziestu i przypomnieć sobie mantrę - to minie, to tylko na jakiś czas. 

Wychowanie dwójki dzieci z niedużą różnicą wieku jest ciężką pracą. Ale kto miałby tego dokonać, jak nie my? Jak nie Ty?

Dla tych chwil warto wszystko.

4 komentarze:

  1. Haha, usmialam sie. Tak to wlasnie sobie wyobrazam. Ale Marika, jestem niesamowita - powtarzam to tutaj juz ktorys raz. Dajesz rade, jestes wielka!!! WIELKA! I pomysl po tym, ze kiedy my kiedys tam zdecydujemy sie na drugie i bedziemy przez to wszystko przechodzic od nowa, Twoje dzieci beda juz przesypialy noce ;) A zdjecie to po prostu cud miod orzeszki...

    OdpowiedzUsuń
  2. hardcore, dla mnie narazie nie do wyobrażenia. Póki co pozostaje mi tylko podziwiać z daleka i życzyć coraz spokojniejszych wspólnych dni :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Z pewnością przychodzą takie ciężkie chwile, ale wiadomo, że później ten spokój, uśmiech dzieci wynagradza wszystkie trudniejsze momenty. Na pewno nie będzie cały czas kolorowo, ale dacie radę! Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Właśnie tego się boję :P Ale z drugiej strony to urocze, później się to wszystko słodko wspomina.
    Co do tej ulicy, moja Nadusia potrafi iść ładnie za rączke, po czym od razu po wejściu na ulice sobie usiąść.. :P a co, tak jest fajnie!

    OdpowiedzUsuń